Gen. Marek Dukaczewski był gościem programu Witolda Jurasza "Prawy do lewego, lewy do prawego" na antenie telewizji Polsat News. Pytany o sprawę jego szkolenia w GRU stwierdził, że został na nie po prostu wysłany. Jego zdaniem jednak robienie z tego dzisiaj afery to absurd, bo... wszystko jest znane od lat.

"Fakt, który od kilku dni tak ekscytuje niektórych publicystów również, jest powszechnie znany. Sformułowanie, że odkryto, dotarto do głęboko schowanych materiałów... Te materiały były publicznie dostępne, ja o tym mówiłem osobiście. Te materiały, o ile dobrze pamiętam, 27 września 2007 roku nieżyjacy pan Wasserman okazał - dokładnie ten sam dokument, który tak bardzo podniecił pana Sławomira Cenckiewicza - w telewizji. Powiedział, odpowiadając na pytanie dziennikarza, że znalazł ten dokument na wycieraczce. Następnego dnia sprostował to, bo okazało się, że nie była wycieraczka, ale Antoni Macierewicz, który dostarczył ten dokument".

Pytany przez Witolda Jurasza, czy będąc attache wojskowym w Norwegii po roku 89. szpiegował, odparł z wymownym uśmiechem, że "będzie trzymał się wersji", w której działał wyłącznie w zgodzie z konwencją wiedeńską.

wbw