Piotr Duda na antenie TVN24 powiedział: "Wczoraj podjęliśmy decyzję, że robimy referendum wśród członków związku w całym kraju. Chcemy się dowiedzieć, czego związkowcy chcą w pierwszej kolejności: strajku generalnego czy dużej, narodowej demonstracji, która odbędzie się w Warszawie, i nie jednodniowa ale kilkudniowa". Duda doał: "Nie wyjedziemy z Warszawy, dopóki nie zwyciężymy".

Szef Solidarności skrytykował rząd Tuska, że nie odpowiada na postulady Solidarności ws. ustawy o elastycznym czasie pracy: " Pan premier odpisał mi za pośrednictwem ministra Kosiniaka-Kamysza na nasze postulaty, ale z 10-stronnicowego pisma nic nie wynika. Tylko tyle, że nas informuje, że i tak będzie realizował elastyczny czas pracy". Piotr Duda podkreślił, że warunkiem jakichkolwiek rozmów rządu z Solidarnością jest "wycofanie z Sejmu rządowego i poselskiego projektu o elastycznym czasie pracy. Jest on zły i szkodliwy. Pracownicy staną się pracownikami na rozkaz – powiedział Duda i zagroził, że w przeciwnym wypadku dojdzie do manifestacji lub strajku generalnego.

sm/TVN24/Wprost