Duchowy lider światowego ruchu Bractwa Muzułmańskiego szejch Jusuf Al-Karadawi wycofał kontrowersyjną fatwę zezwalającą Palestyńczykom na samobójcze zamachy przeciwko Izraelowi i jego mieszkańcom.

W wywiadzie z połowy listopada dla nadającej z Londynu, arabskojęzycznej, satelitarnej Hiwar TV, Al-Karadawi tłumaczy decyzję o wycofaniu wygłoszonej w 2001 roku fatwy (opinii prawnej) pozwalającej Palestyńczykom dokonywać samobójczych zamachów. „Poprzednia fatwa odnosiła się do specyficznego przypadku Palestyńczyków”, wyjaśnia kaznodzieja. „Palestyńczycy byli oblężeni i nie mieli innych środków, tak więc wydałem dla nich fatwę, dopuszczającą takie operacje pod tymi warunkami”.

Czy to oznacza, że teraz Karadawi z kaznodziei nienawiści przeszedł na pozycje bardziej umiarkowane? Nic bardziej mylnego. Fatwa dlatego nie obowiązuje, bo „mają oni inne możliwości zamiast poświęcania samych siebie”.

Zmianę taktyki można zaobserwować na izraelskich ulicach. Terroryści w ostatnich latach wykorzystywali do zabijania Żydów ataki nożowników, wjeżdżanie samochodem w tłum, a ostatnio podpalenia budynków. Dwie pierwsze metody zostały zastosowane już przez organizacje terrorystyczne na Zachodzie.

Duchowy lider Bractwa Muzułmańskiego, szanowany także przez polską Ligę Muzułmańską w RP, nie uważa bynajmniej samobójczych zamachów za nieetyczne lub niemoralne. Stały się one metodą zbędną, a może i kosztowną. Przyzwolenie na samobójstwa, twierdzi izraelska specjalistka od muzułmańskiego prawa dr Nessia Shemer, wynika z religijnej koncepcji „darura” – stan konieczności. I taki stan konieczności może pojawić się w przyszłości.

emde/Euroislam.pl