„Czy istnieje lekarstwo na zło? Otóż pragnę wszystkim prałatom, proboszczom, kapłanom i innym sługom Bożym, którym padam do nóg, wskazać takie lekarstwo, bardzo pożądane, które przynajmniej w większości przypadków jest dostępne: mianowicie pobożne nabożeństwo zwane Drogą krzyżową”. św. Leonard z Porto Maurizio

Proponujemy dziś rozważanie Drogi krzyżowej autorstwa Eugeniusza Sakowicza, z antologii  ''Via crucis. Droga krzyżowa. Historia i duchowość nabożeństwa oraz antologia współczesnych rozważań", pod red. o. Rafała Sebastiana Pujszy CP

Krzyż – drogą dróg ludzkich

Wprowadzenie

Wszystkie ludzkie drogi zbiegają się ostatecznie na drodze krzyżowej Jezusa Chrystusa. Słowo człowieka jest ubogie, bezsilne, bezradne w obliczu cierpienia samego Boga. Na drodze, którą przeszedł Syn Boży – Słowo Boga – spotykają się wszystkie ludzkie słowa, te milczące – pełne przygnębienia – i te wykrzyczane dramatem istnienia. Droga krzyżowa człowieka, wpisana w drogę krzyżową Pana Jezusa, nigdy nie jest zstępowaniem w otchłań beznadziejności, lecz zawsze znaczy wstępowanie na Górę Zwycięstwa – ku Bogu Trójjedynemu.

Stacja I. Pan Jezus skazany na śmierć

Wyrok skazujący Jezusa Chrystusa zapadł blisko dwa tysiące lat temu. Sąd nad Synem Bożym był jedynym w dziejach świata sądem, w którym synowie ludzcy mieli nieograniczoną nad Nim władzę – będącą ostatecznie znakiem ich bezsilności. Skazanie Boga na śmierć było pozornym zwycięstwem. Oznaczało natomiast wielką przegraną człowieka. On, chlubiący się panowaniem nad Bogiem, triumfujący nad tym, co Boże, uczestniczył w teatrze fikcji. Wydanie wyroku śmierci na Jezusa okazało się wielką proklamacją życia. Jezus Chrystus, jak głosi święta chrześcijańska tradycja, „śmiercią śmierć pokonał”.

Stacja II. Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Krzyż można przecież odrzucić. Można wziąć go w ręce i rzucić za siebie tak, by go już nigdy więcej nie widzieć. Pan Jezus bierze krzyż powodowany bezgraniczną miłością do człowieka, również do tego, który krzyż „łamie”, odrzuca, profanuje, depcze. Dobry Pasterz – czytamy w Ewangelii – bierze na swoje ramiona owce, szczególnie te, które wymagają opieki. W życiu doświadczamy, że troskliwy ojciec z radością dźwiga na ramionach swoje dzieci. Jezus, po ludzku rzecz ujmując, był szczęśliwy, biorąc na ramiona ciężar ludzkich spraw, pustkę i beznadziejność grzechu i winy, strach człowieka przed przeszłością i lęk o przyszłość. Ramię to według symboliki biblijnej znak władzy, panowania, prerogatyw sądowniczych, a wzięcie przez Jezusa krzyża na swoje ramiona to całkowite zapanowanie nad ludzkim losem. Boży Skazaniec wziął na siebie nie jakiś abstrakcyjny „krzyż”, nie mglistą ideę „krzyża”, lecz pełen realizmu krzyż całej ludzkości, każdego człowieka, krzyż świata i wszechświata, kosmosu, krzyż chrześcijaństwa, krzyż wszystkich kultur, a także „krzyż” systemów religijnych i światopoglądowych.

Stacja III. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy

Skoro jest upadek pierwszy, to na pewno będzie drugi, trzeci, kolejny, a w końcu siedemdziesiąty siódmy. Upokorzenie Jezusa, przytłoczonego drzewem krzyża, było jednocześnie pierwszym znakiem wywyższenia człowieka. Tylko Bóg, doświadczający ludzkiego losu, dramatu istnienia, może ten los i ten dramat przemienić. Pierwszy upadek Zbawiciela dokonał pierwszej przemiany człowieka. Wszystko, co dzieje się „pod krzyżem”, jest pełne nadziei. Od tego upadku Jezusowego wierni krzyżowi będą wiedzieli, iż życie na upadkach się nie kończy. Wierzący w krzyż, nawet jeśli zgrzeszą, upadną, to „pod krzyżem”, a nie „przeciwko krzyżowi”. Nawet najcięższy krzyż, który stanie się ich udziałem, czyli uczestnictwem w upadku, nigdy ich nie zmiażdży, a zawsze podniesie.

Stacja IV. Pan Jezus spotyka swoją Matkę

Po raz pierwszy Jezus spotkał Maryję w chwili zwiastowania. Był z Nią od momentu Wcielenia, a Ona trwała z Nim. Będąc w cieniu swojego Syna, zawsze stała u stóp Jego krzyża, który przez wszystkie lata zbliżał się nieuchronnie. Jezus całe życie nosił „znamię” swojej Matki. Spotkanie na drodze ku krzyżowi było tylko potwierdzeniem, iż Maryja – Współodkupicielka człowieka – była ze swoim Synem w każdej chwili Jego życia, aż po ukrzyżowanie. Każdy człowiek, bez względu na epokę, w której żyje, czy nawet religię, którą wyznaje, w chwili swojego nieogarnionego, niewyobrażalnego cierpienia jest najbliżej Najświętszej Maryi Panny. Ona była patronką drogi krzyżowej swojego Syna, Matką krzyża. Duchowo współdźwigała krzyż aż do ostatniej „stacji”. Tylko z Maryją można nieść własny krzyż odważnie, z nadzieją na zwycięstwo. Krzyż bez Maryi to przepaść beznadziejności. Natomiast krzyż z Maryją to pełnia i pewność nadziei.

Stacja V. Szymon Cyrenejczyk pomaga Panu Jezusowi w niesieniu krzyża

Każdy człowiek, dźwigając swój krzyż, własne doświadczenie życia, równocześnie „pomaga” Panu Jezusowi. Boża logika reguluje zasadę niesienia pomocy: służąc drugiemu, przede wszystkim pomaga się samemu sobie. To nie Szymon, tym bardziej Szymon-Przymuszony pomagał dźwigać Jezusowy krzyż. To Jezus pomagał mu nieść Jego los, pomagał odkryć sens prawdy, zmęczenia, troski o byt rodziny. Szymon nie był sam w dźwiganiu swojej codzienności. Sam też nie był Jezus. Cyrenejczyk uosabiał całą ludzkość. Wszyscy ludzie w czasie tego niezwykłego Bosko-ludzkiego zmagania się z krzyżem zostali przez Jezusa wydźwignięci z rozpaczy, wzmocnieni, podniesieni na duchu – ku Duchowi Bożemu.

Stacja VI. Weronika ociera twarz Panu Jezusowi

Jezus – tak jak niósł krzyż Szymona, tak samo otarł twarz Weroniki. Otarcie twarzy oznacza jej „odkrycie”. Jezus zdejmuje ludzkie maski. Do każdego mówi wprost: „Bądź człowiekiem z twarzą! Nie ukrywaj, nie kamufluj swojego prawdziwego oblicza! Miej odwagę spojrzeć na siebie! Zauważ swoją twarz, byś mógł dostrzec twarze innych ludzi!”. Spotkanie Weroniki z Chrystusem to wielka lekcja wrażliwości, współczucia. Jezusowe oblicze odbija się w obliczu każdego człowieka, szczególnie tego, który swoją twarz zagubił, który jest „człowiekiem bez twarzy”. Zbawiciel przywraca człowiekowi jego własną twarz. Swoje prawdziwe oblicze można zobaczyć tylko patrząc na Jezusa. Człowiek jest Jego obrazem. Uczmy się z Weroniką postrzegać i zauważać prawdziwe oblicze Jezusa w obliczu każdego człowieka, również wtedy, kiedy zostało ono zdeformowane przez grzech, zło w jego różnych ucieleśnieniach i wyrazach, a także kiedy naznaczone jest poczuciem winy. Wszystkie życiowe doświadczenia odbijają się w twarzy jak w lustrze. Człowiek, któremu Jezus ociera twarz, będzie tym, kim jest.

Stacja VII. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi

Skoro był upadek pierwszy, to nie mogło nie być upadku drugiego. Życie człowieka składa się z upadków. Między jednym a drugim trzeba zbierać siły, by móc za każdym razem powstawać. Kiedy „stoimy”, prośmy upadającego Jezusa o siłę nadziei, gdy przyjdzie kolejna duchowa „klęska”. To drugie „upadanie” Zbawiciela było potwierdzeniem Jego wielkiej troski o los człowieka, o jego „sprawę” i „sprawy”. Upadający Jezus podnosi upadłego na duchu. Bliski jest Mu los wszystkich ludzi upadających, upadłych, pogrążonych i trwających w upadku, tych, którzy nie chcą i tych, którzy nie mogą się podnieść, tych niemających nikogo, kto by ich podźwignął.

Stacja VIII. Pan Jezus spotyka niewiasty jerozolimskie

Spotkanie z kobietami na drodze krzyża było jednym z licznych Jezusowych spotkań z człowiekiem. Wymiana spojrzeń, zamiana kilku słów wyrażały Jego solidarność z lękiem kobiet, z ich rozpaczą. Tradycja mówi, iż Jezus pocieszał płaczące niewiasty. To nie one jednak okazały współczucie Jemu. To On im współczuł. Spotkanie to nie tylko zapowiadało, ale znaczyło zmianę losu matek dźwigających grzechy swoich dzieci, niewiast bezsilnych i bezradnych wobec grzesznych decyzji i zagubienia tych, których one urodziły. Łzy Jezusa skupiają w sobie płacz wszystkich matek cierpiących z powodu swoich dzieci, zatroskanych o ich życie, ich los, również ten wieczny. Jerozolima to miasto eschatologii. Wskazuje ono na wieczne niebieskie Jeruzalem. Jezus dał płaczącym wszystkich czasów motywację i siły, by nie ustawali w drodze ku zbawieniu.

Stacja IX. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci

Cała rzeczywistość ludzkich odniesień to ja, ty, on (ona, ono). Jezus upadł za mnie, za ciebie, za niego (za nią)! Teologia mówi o Bogu „po Trzykroć Świętym”. Bóg wychwalany jest słowami, trzy razy powtórzonymi: „Święty, Święty, Święty…”. „Coś” trzy razy przywołane, wskazuje na pełnię, na szczyt, na „pieczęć” potwierdzającą dotychczasowe działanie. Trzeci upadek to „pieczęć” wszystkich upadków. To trzecie upokorzenie Jezusa i równocześnie trzecie potwierdzenie wielkości człowieka, jego niezbywalnej godności. Człowiek, który pogrążył się w otchłani grzechu zawsze pozostaje człowiekiem! Nigdy grzechem się nie stanie! Trzeci upadek Jezusa to pytanie po trzykroć skierowane do nas przez Tego, który stał się „upadkiem”, by wszystkich upadłych podźwignąć: „Gdzie jestem?”, „Gdzie jesteś?”, „Gdzie on (ona) jest?”. Co więcej, ten Jezusowy upadek jest Jego pytaniem: „Czy mnie kochasz?”.

Stacja X. Pan Jezus z szat odarty

Stare powiedzenie brzmi: „Nie szata zdobi człowieka”. Ubiór mówi jednakże o ludzkiej godności. Zdarcie z Jezusa szat to upokorzenie Boga. Jezus bez szat jest uosobieniem tych, których godność jest poniżana, z których inni się naigrawają. „Odarcie” to akt przemocy, brutalny bądź zakamuflowany zamach na człowieka. Odarcie Syna Człowieczego z odzienia oznacza przywrócenie człowiekowi szat łaskawości Bożej. Tunika zerwana z Jezusa może przypominać białą szatę niewinności, darowaną człowiekowi w chwili chrztu świętego. Nawet największy grzesznik może być „przyodziany” miłosierdziem Bożym, Jego łaskawością, jeśli zdoła ostatkiem sił i ostatnim impulsem woli powiedzieć Bogu „tak”.

Stacja XI. Pan Jezus przybity do krzyża

Przybicie Jezusowych dłoni i stóp do krzyża oznacza wyzwolenie ludzkich rąk do pełnienia dobrych czynów, a nóg do kroczenia, postępowania prostymi, Bożymi ścieżkami. Złe uczynki wykonywane są rękami. Nogi prowadzą człowieka na bezdroża. Grzeszne myśli, mowa i uczynki – poplątane, zawiłe drogi ludzkie – kumulują się w Sercu Jezusa, które, jak głosi nabożna tradycja, jest „krwawą ofiarą grzeszników”. Chrystus – przybity, przywiązany, zrośnięty z krzyżem – przez ów akt „przybicia” wysłużył dla człowieka dar wolności. Raz przygwożdżony do drzewa krzyża, przez wieki wyzwala wszystkich ukrzyżowanych nie tylko grzechem własnym, grzechem śmiertelnym, ale też grzechem cudzym. Jezus krzyżowany jest codziennym cierpieniem człowieka, dramatycznymi wydarzeniami losu, poczuciem winy, lękiem o „dziś i jutro” oraz lękiem o „tu i teraz”.

Stacja XII. Pan Jezus umiera na krzyżu

Jesteśmy na dwunastej stacji drogi krzyżowej – jedynej, wyjątkowej. W tajemnicy umierania Zbawiciela na krzyżu zogniskowały się wszystkie stacje poprzednie oraz te, które jeszcze nastąpią. Odkupiciel umarł za dwanaście pokoleń Izraela, za cały Kościół, kierowany przez dwunastu apostołów. Śmierć Jezusa na krzyżu nie jest triumfem szatana! Zwycięstwo zła, nawet najbardziej spektakularne, zawsze jest klęską tego, który jest jego inspiratorem i twórcą, jego źródłem i korzeniem – złego ducha. Tradycja chrześcijańska od wieków proklamuje hymn nadziei, mówiący o Jezusowej śmierci, będącej życiem. W dziejach świata śmierć została pokonana śmiercią jedynie raz. Tylko Chrystus „rzucił światło” na życie przez swoje chwalebne zmartwychwstanie. Jego umieranie miało wymiar paschalny. Zapowiadało Jego Paschę. Śmierć ta nie była pogrążaniem się w mroku, w ciemnościach, lecz wchodzeniem w blask życia. Śmierć Jezusowa była Jego wniebowstępowaniem.

Stacja XIII. Pan Jezus zdjęty z krzyża

Jezusa z krzyża zdejmuje człowiek, przez chwilę mając władzę nad Jego ciałem. Ciało to już wkrótce – za trzy dni – stanie się ciałem uwielbionym, przemienionym, którego śmierć już nigdy nie dotknie. Jezus zdjęty z krzyża przekonuje wszystkich ludzi, iż wraz z Nim z człowieka zostały „zdjęte” wszelkie grzechy, które popełnił on w swoim życiu. Akt zdjęcia z krzyża Jezusowego ciała to znak zniweczenia zła, które przylgnęło do człowieka każdego czasu, każdej epoki, kultury, religii.

Stacja XIV. Pan Jezus złożony w grobie

Złożenie Jezusa w grobie należy postrzegać w perspektywie tajemnicy pustego grobu, który jest znakiem wiarygodności Jego zmartwychwstania. W miejscu wykutym w skale, w czystej, nowej mogile wraz z Jezusem zostały złożone, pogrzebane, zasłonięte miłosierdziem i łaskawością Boga wszystkie ludzkie grzechy i winy. Pusty grób przekonuje, iż tak jak „kiedyś” śmierci nie było, tak też „kiedyś” śmierci nie będzie. Prarodzice ludzkości, stojący pod drzewem poznania dobra i zła, nie znali rzeczywistości grobu. Córki i synowie ludzcy, stojący przy pustym grobie Jezusa, wierzą, iż ich własne groby w dniu sądu ostatecznego – dniu powszechnego zmartwychwstania – opustoszeją. Pusty grób Jezusa jest zapowiedzią pełni szczęścia zbawionych.

Zakończenie

Idąc drogą Jezusowego krzyża – naszą własną drogą, zmierzamy ku wieczności. Panie Jezu Ukrzyżowany, obdarz nas wiarą pozwalającą widzieć sens postępowania według etosu Twojego krzyża. Daj nam nadzieję, która śmierci się nie boi. Pozwól patrzeć na Twój krzyż z pewnością miłości, która jest siłą motywującą do podjęcia nawet najtrudniejszej drogi życia. Dopomóż nam, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci, postępować wiernie drogą Twojego i naszego krzyża. „Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie – żeś przez krzyż swój i mękę swoją świat odkupić raczył”.

źr. fragment antologii ,,Via crucis.(..)''

zyweslowo.pl