„Matki, żony i krewni naszych chłopców, którzy zostali wzięci do niewoli na Ukrainie, poprosiły mnie, abym wystąpiła w ich imieniu. Proszę prezydenta i ministra obrony, aby pomogli ich uwolnić i zwrócić nam żywych” - mówi Łudmiła Kochlowa, przewodprzewodniczącą stowarzyszenia Matki Żołnierzy w obwodzie kostromskim.
„Drogi prezydencie, ministrze obrony, dowódcy sił zbrojnych. Moje dziecko jest jeńcem na terytorium Ukrainy. Błagam panów, oddajcie mi z powrotem moje dziecko” - apeluje inna z kobiet.
Inna tylko szlocha, bo trudno jej opanować emocje.
Od kilku dni w rosyjskie media donoszą o pogrzebach żołnierzy, którzy oficjalnie mieli przebywać na urlopach lub poligonach w różnych regionach kraju lub zostali zwolnieni ze służby przed czasem.
Tymczasem ukraińskie media opublikowały nagrania z przesłuchań rosyjskich żołnierzy pojmanych na wschodzie kraju. Mężczyźni opowiadają, że zostali potraktowani jak „mięso armatnie”.
„Przestańcie przysyłać tutaj naszych chłopców. To nie jest nasza wojna. A gdyby nas tu nie było, nic by się nie wydarzyło. Dogadaliby się sami ze sobą - mówi sierżant Alieksiej Generałow.
ed/Interia pl.