,,W ubiegłym miesiącu Watykan ogłosił, że doszło do zawarcia prowizorycznej ugody z rządem Chin dotyczącej mianowania katolickich biskupów. Zwolennicu układu mówią, że przyniesie on wreszcie jedność po długotrwałym podziale - między podziemnym Kościołem lojalnym wobec papieża a oficjalnym kościołem zatwierdzanym przez chińskie władze - a dodatkowo chiński rząd po raz pierwszy uznał autorytet papieża. W rzeczywistości układ ten jest wielkim krokiem w kierunku zniszczenia prawdziwego Kościoła w Chinach'' - pisze na łamach dziennika ,,The New York Times'' emerytowany arcybiskup Hongkongu, kard. Joseph Zen.

,,Papiż Franciszek, Argentyńczyk, zdaje się nie rozumieć komunistów. Jest bardzo duszpasterski, pochodzi z Ameryki Południowej, gdzie na przestrzeni dziejów rządy wjskowe wespół z bogaczami prześladowały biedną ludność. Kto stanął wówczas w jej obronie? Komuniści. Być może nawet jezuici, stąd rząd nazwałby tych jezuitów komunistycznymi. Franciszek może żywić sympati dla komunistów bo dla niego są prześladowanymi. Nie zna ich jako prześladowców, którzy doszli do władzy, tak jak w komunistycznych Chinach'' - przekonuje kardynał.

Hierarcha wskazuje, że w Chinach komuniści wpędzili całe społeczeństwo w niewolę, katolików zamykali w więzieniach i obozach pracy. ,,Zbyt łatwo zapominamy o tych sprawach. Zapominamy też, że nigdy nie można zawrzeć naprawdę dobrej umowy z totalitarnym reżimem'' - wskazuje.

Jak dodaje kard. Zen, choć Chiny otworzyly się od lat 80. XX wieku, to nadal wszystko w kraju jest pod kontrolą partii komunistycznej, w tym oficjalny kościół. Według tego chińskiego purpurata Watykan prowadził dobrą politykę wobec Pekinu, gdy na czele Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów stał rozumiejący komunizm Słowak, kard. Józef Tomko. Błędy rozpoczęły się w roku 2002, gdy zastąpił go młody Włoch, nie potrafiący pojąć natury komunistycznego reżimu. ,,Nadzieja powróciła, gdy papieżem Benedyktem XVI został Józef Ratzinger, Niemiec, który doświadczył zarówno nazizmu jak i komunizmu'' - kontynuuje kard. Zen. W tym czasie jego zdaniem i tak popełniano wiele błędów, zawinionych przez służbę dyplomatyczną, nie przez papieża. Teraz jest jednak gorzej. Zdaniem kard. Zena obecny sekretarz stanu Watykanu kard. Pietro Parolin ,,troszczy się bardziej o sukcesy dyplomatyczne niż o Kościół''.

Jak pisze kardynał Zen, Watykan zyskał wprawdzie prawo do odrzucania nominacji biskupów wskazywanych przez Chińczyków, ale to tylko Chińczycy prezentują kandydatów. Stąd wolność jest iluzoryczna. Zdaniem purpurata nie ma też wielkiego znaczenia obietnica Pekinu uznania 30 biskupów Kościoła podziemnego. Będą oni musieli dołączyć do oficjalnego episkopatu, a zatem znajdą się ,,w klatce, w której staną się mniejszością''.

,,Gdybym był rysownikiem, przedstawiłbym Ojca Świętego na kolanach, wręczającego klucze do królestwa niebieskiego prezydentowi Xi Jinpingowi, mówiącgo: <<proszę, uznaj mnie za papieża>>''.

Swój artykuł kard. Zen zakończył wzywając biskupów i księży podziemnego Kościoła w Chinach, by nie robili rewolucji. ,,Zabierają wam kościoły? Nie możecie dłużej działać oficjalnie? Idźcie do domu i módlcie się z waszymi rodzinami. Przygotowujcie glebę. Czekajcie na lepsze czasy. Zejdźcie do katakumb. Komunizm nie jest wieczny'' - napisał.

bb/New York Times