O zapowiedzi Camerona, roli imigrantów w Wielkiej Brytanii oraz euroesceptycznych nastrojach z dr. Robertem Zmiejko wykładowcą Szkoły Głównej Handlowej, specjalizującym się w zagadnieniach z zakresu finansów, w tym finansów przedsiębiorstw, systemu podatkowego, ekonomii i polityki gospodarczej rozmawia Karolina Zaremba.

Czy Wielkiej Brytanii opłaci się wyjść z Unii Europejskiej?

Moim zdaniem Wielkiej Brytanii nie opłaca się wychodzić z Unii Europejskiej. UE i strefa wspólnej waluty tzw. strefa euro, nie przyczyniły się do kryzysu finansowego z 2008 roku, a następnie w kolejnych latach kryzysu zadłużeniowego, czy kryzysu socjalnego. To przede wszystkim błędne, niewłaściwe decyzje różnych polityków wpływały na to, że niektóre kraje UE zaczęły mieć problemy gospodarcze. Najlepszym przykładem jest Grecja, czy Hiszpania. Decyzje polityków w następstwie pośrednio przyczyniły się do wzrostu bezrobocia, większych podatków, po prostu do pogorszenia się sytuacji materialnej wielu obywateli starego kontynentu. Wielka Brytania jest jedną z liderów gospodarczych w Unii Europejskiej, nie tylko dzięki temu, że ma City londyńskie, ale również dzięki temu, że dużo dóbr produkuje się na Wyspach, które następnie eksportuje na cały świat. Wyjście z Unii z pewnością wpłynęłoby na niekorzyść, ze względu na to, że we wspólnocie lepiej jest prowadzić wymianę handlową i sprzedawać swoje produkty, aniżeli poza nią. Wyjście z Unii byłoby negatywnym rozwiązaniem dla eksporterów, a tym samym dla wielu producentów brytyjskich, ponieważ sprzedaż ich produktów nie płynęłaby na wielki wspólny, europejski rynek.  Sama Unia Europejska daje bardzo dużo korzyści do prowadzenia działalności gospodarczej i sprzedaży produktów w ramach jednego, dużego rynku.

Jednak czy Wielka Brytania musi być w Unii Europejskiej, by prowadzić wymianę handlową?

Oczywiście można prowadzić wymianę handlową nie będąc w Unii, ale ta wymiana charakteryzuje się wówczas większymi kosztami. Te koszty to przede wszystkim nakładane cła na eksportowane produkty do państw Unii Europejskiej i z państw Unii do tych krajów, które są poza nią. Jest to kwestia gospodarcza, która z pewnością wpłynęłaby niekorzystnie dla dalszego rozwoju Wielkiej Brytanii. Z drugiej strony jest też również kwestia polityczna. Na politycznej arenie międzynarodowej stanowiłaby tylko siłę jednego państwa, a nie grupy 28 krajów z olbrzymim rynkiem wewnętrznym i znaczącym podiotem w kreowaniu międzynarodowej polityki zagranicznej.

Jak wypowiedzenie członkostwa Wielkiej Brytanii z Unii, może wpłynąć na samą wspólnotę?

Wyjście Wielkiej Brytanii z UE również byłoby niekorzystne, za równo z punktu widzenia gospodarczego, jak i politycznego dla samej Wspólnoty. Obecne czasy wymagają tego, aby Unia Europejska była solidarna, a państwa były określane przez jeden wspólny kierunek. Faktem jest, że Unia przechodzi problemy natury gospodarczej – niska dynamika wzrostu gospodarczego, wysokie bezrobocie – w szczególności wśród ludzi młodych, deflacja, zadłużenie w wielu krajach, brak dużych projektów inwestycyjnych. Dodatkowo UE jest jeszcze w trakcie konfliktu politycznego z Federacją Rosyjską – nałożone sankcje, źle wpływają na obie strony tego konfliktu. Wyjście jednego z liderów UE w aktualnej sytuacji nie jest sprzyjające dla Wspólnoty, ponieważ z pewnością wpłynęłoby to na osłabienie siły politycznej na arenie międzynarodowej.

Czy zapowiedź premiera Davida Camerona o przeprowadzeniu referendum ws. członkostwa w UE, jeśli Partia Konserwatywna wygra brytyjskie wybory parlamentarne w 2015 r. można traktować poważnie? Czy może jest to tylko element kampanii wyborczej skierowanej do coraz bardziej eurosceptycznych Brytyjczyków?

Na dzień dzisiejszy nie ma przesłanek do twierdzenia, że wypowiedzi premiera Davida Camerona traktować należy niepoważnie. Jest to doświadczony polityk, w związku z tym, jeśli składa takie zapowiedzi, to jak rozumiem -  będą one również spełnione. Oczywiście najistotniejszą dzisiaj kwestią jest wynik wyborów, który de facto rozstrzygnie o losach Wielkiej Brytanii w najbliższych latach. Oczywiście zapowiedź takiego referendum – w moim przekonaniu - można traktować poważnie.

Dlaczego w Wielkiej Brytanii pojawiają się coraz bardziej sceptyczne nastroje względem Unii?

Moim zdaniem wielu Brytyjczyków nie do końca właściwie odczytuje fakt, że imigranci, którzy przybyli do Wielkiej Brytanii chociażby po 1 maja 2004 roku, czyli po rozszerzeniu o nowe kraje, w tym o kraje Europy Środkowo – Wschodniej, swoją pracą pozytywnie wpłynęli na brytyjski rozwój gospodarczy. Myślę, że jest w Wielkiej Brytanii grupa polityków, która chce za swoje błędne decyzje polityczne, czy niepowodzenia obarczyć imigrantów, którzy przecież ciężko pracują nie tylko na swoje konto, ale także na rozwój i konkurencyjność Wielkiej Brytanii. Gdyby nie imigranci z państw takich jak Polska, Czechy, czy Słowacja, to wiele brytyjskich produktów byłoby droższych. Polacy, którzy wyemigrowali nie dość, że dysponowali wysokimi kwalifikacjami i doświadczeniem, to zgadzali się na niższe uposażenia. Te czynniki wpływają na to, że Wielka Brytania nadal jest konkurencyjna względem wielu innych światowych gospodarek. Gdyby tę pracę wykonywaliby tylko Brytyjczycy, to z pewnością  byłaby droższa, a wiele firm mniej konkurencyjnych. Uważam, że niektórzy Brytyjczycy błędnie odczytują rolę – jak najbardziej potrzebną i właściwą – imigrantów. Część polityków wykorzystując obecność imigrantów stara się zasłonić swoje własne niewłaściwe decyzje podejmowane w życiu społeczno – politycznym w ostatnich latach.