Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Docierają do nas sygnały o niepokojącej skłonności polskich jednostek służby zdrowia -  w szczególności szpitali - do outsourcingu diagnostyki laboratoryjnej, a przecież swego czasu mieliśmy rozwiniętą sieć laboratoriów. Dlaczego tak się dzieje?

Dr n. med. Elżbieta Puacz, prezes Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych: Odpowiedź jest prosta:  brak wyceny badań laboratoryjnych oraz brak bezpośredniego kontraktowania badań z NFZ.

W założeniu twórców systemu ochrony zdrowia badania diagnostyczne jako świadczenia medyczne miały być odrębnie kontraktowane. Niestety do dnia dzisiejszego nie są oddzielnie kontraktowane ani refinansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie ma wyceny badania laboratoryjnego a jego „koszty” są włączone w ramy świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej, ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, leczenia szpitalnego oraz programów zdrowotnych. Ponadto:

  • nie ma rejestru badań laboratoryjnych,
  • nie ma określenia wymogów kadrowych i sprzętowych wobec świadczeniodawców badań laboratoryjnych,
  • brak jest nadzoru publicznego nad jakością świadczonych usług w medycznych laboratoriach diagnostycznych.

Zaistniałą sytuację wykorzystały firmy z kapitałem zachodnim w celu przejęcia rynku usług diagnostycznych w Polsce, niestety przy akceptacji kolejnych zarządzających resortem zdrowia.

Postrzeganie medycznych laboratoriów diagnostycznych przez kierujących szpitalami jako źródła kosztów,  a także ekspansywna działalność marketingowa laboratoriów sieciowych powoduje, iż podejmowane są decyzje o wydzieleniu ze struktur szpitala laboratorium i przekazaniu jego zadań do realizacji podmiotom zewnętrznym w formie outsourcingu lub całkowitej likwidacji laboratoriów i transportowaniu w różnych warunkach, czasami w środkach komunikacji publicznej, materiału do „fabryk wyników”, czyli tzw. laboratoriów centralnych bądź też za granice Kraju, bez poświadczenia o ich utylizacji i wykorzystaniu tylko do wskazanego badania.

Kierujący szpitalami, w wyniku złego usytuowania medycyny laboratoryjnej w  polskim systemie ochrony zdrowia w Polsce, często nie postrzegają laboratorium diagnostycznego jako ważnego elementu świadczenia medycznego umożliwiającego prawidłowe leczenie, krótszą hospitalizację czy brak powikłań, a więc w konsekwencji także mniejsze nakładów finansowych na leczenie. Nie widzi się też roli diagnosty jako partnera wspierającego lekarza w diagnozie i terapii pacjenta, czy też jego udziału w pracach wielu zespołów np. polityki antybiotykowej, zwalczania zakażeń etc. Według literatury 80% decyzji lekarskich opartych jest na pracy diagnostów laboratoryjnych czyli wynikach badaniach. Z informacji uzyskanych z  ambasad państw Unii Europejskiej w poszczególnych krajach nie ma możliwości funkcjonowanie szpitala bez posiadania własnego laboratorium diagnostycznego, na którego pracę na wpływ dany szpital. Także bardzo rozbudowany jest nadzór publiczny nad jakością świadczonych usług przez dane laboratoria, które przy niespełnianiu wymogów zawieszane są z działalności. Dostęp do diagnostyki laboratoryjnej w ramach relacji wolnorynkowych, który nie został w Polsce uregulowany - działa na zasadzie „wolnej amerykanki” umożliwia funkcjonowanie na rynku laboratoriów diagnostycznych niespełniających wymogów kadrowych i jakościowych.

To samo dotyczy laboratoriów ambulatoryjnych. Lekarz poz opłacany na podstawie liczby uprawnionych pacjentów i/lub wykonanych świadczeń broni się przed zlecaniem badań, uważa, że płaci z własnej kieszeni. Laboratoria prowadzone przez polskich diagnostów nie wytrzymują reguł nieuczciwej konkurencji gdzie laboratoria sieciowe otwierają w sąsiedztwie punkty pobrań i proponują 50% niższe ceny (ceny dumpingowe) lekarzom poz i pacjentom lub proponują włączenie ich laboratorium do ich sieci. Często laboratorium przestaje istnieć i staje się tylko punktem pobrań a pracownicy w zmniejszonej liczbie przechodzą do tzw. laboratoriów centralnych.

Jaka część laboratoriów, według Pani oceny, została sprywatyzowana lub zlikwidowana?

Od kilku lat występuje alarmujący spadkowy udział  laboratoriów publicznych w całkowitej liczbie laboratoriów, przy jednoczesnym wzroście udziału placówek laboratoriów sieciowych z kapitałem zagranicznym. W ostatnich dwu latach straciliśmy 96 polskich laboratoriów, które przejęły laboratoria z kapitałem zagranicznym. Od stycznia tego roku już dziesięć. Już 24,5 % publicznych szpitali oddało swoje laboratoria w ręce firm zagranicznych, zaś według informacji zespołu konsulatów wojewódzkich ponad 20% laboratoriów ambulatoryjnych jest włączonych do sieci laboratoriów z kapitałem zagranicznym, czyli co 5 laboratorium działające na rzecz polskiego pacjenta jest w rękach firm zachodnich.

Jakie niebezpieczeństwa niesie ze sobą dokonywanie outsourcingu badań laboratoryjnych i prywatyzowanie laboratoriów?

Lista jest długa, ale wymienię tylko kilka. Przede wszystkim obniżenie bezpieczeństwa pacjenta. Misją laboratorium medycznego i zawodu diagnosty laboratoryjnego jest dobro pacjenta, zaś misją właściciela laboratorium sieciowego jest jak najwyższy zysk finansowy. Celem jego jest wykonanie jak największej ilości badań i to jak najtaniej. Diagności ze specjalizacją są kierownikami wielu laboratoriów, co uniemożliwia rzeczywisty nadzór nad jakością i współpracę z lekarzami klinicystami. Na braku współpracy traci pacjent i lekarz, który pozbawiony jest pewności czy otrzymany wynik badania jest wiarygodny. Brak nadzoru publicznego i mechanizmów eliminacji, niespełniających wymogów medycznych laboratoriów diagnostycznych, z rynku powoduje, że właściciel całą odpowiedzialność zawodową zrzuca na diagnostów laboratoryjnych zmuszający ich np. do zdalnej autoryzacji wyników wykonanych przez inne osoby niebędące diagnostami w laboratoriach oddalonych nawet o 100 km. Badań tych dany diagnosta nie wykonywał, a bierze  osobistą odpowiedzialność zawodową, za coś czego nie zrobił i nawet osobiście go nie było w miejscu wykonywania badania. Żaden dyrektor szpitala znając rolę badań laboratoryjnych nie pozwoliłby na takie sytuacje, tym bardziej, że zatrudnieni przez niego diagności otaczaliby opieką pacjentów tego szpitala a nie kilku i jeszcze kilkudziesięciu punktów pobrań. Ponadto zniknął by problem transportu materiału nawet po kilkaset kilometrów bez nadzoru nad prawidłowymi warunkami umożliwiającymi utrzymanie wartości diagnostycznej materiału, czy tez wywóz materiału biologicznego do laboratoriów zagranicznych, jak już wspomniałam nawet bez zgody i wiedzy pacjenta oraz potwierdzenia o jego utylizacji i wykorzystaniu tylko do określonego w skierowaniu badania.

Dobrze zarządzane medyczne laboratorium diagnostyczne przynosi zyski, stąd podmioty zewnętrzne/prywatne szczególnie są zainteresowane ich przejęciem wraz z zyskami. Sprawa, która wymaga pilnego podjęcia działań to uniemożliwienie wypływ zysków z publicznych podmiotów do firm zagranicznych.

Kolejnym ważnym problemem jest niszczenie prestiżu i roli medycznego zawodu zaufania publicznego - diagnosty laboratoryjnego osoby wykształconej na uczelniach medycznych na jednolitych studiach magisterskich opartych na standardach kształcenia. Młody diagnosta zarabia 1500-1800 zł netto/miesiąc, gdyż laboratorium musi być tanie, zaś diagności nawet ze specjalizacjami ok 2500 zł. Diagności ze specjalizacją są kierownikami wielu laboratoriów będących w sieci, co uniemożliwia rzeczywisty nadzór nad jakością i współpracę z lekarzami klinicystami. 

Mam nadzieje, że zainteresowanie problemem lawinowego przejmowania polskich laboratoriów diagnostycznych przez firmy zagraniczne będzie motywacją dla resortu zdrowi do pojęcia szybkich działań hamujących ten proceder i usytuowania medycyny laboratoryjnej i diagnosty laboratoryjnego na prawidłowym miejscu w systemie zdrowia dla zwiększenia bezpieczeństwa pacjenta.

Dziękuję za rozmowę.