Rawa Mazowiecka, 24 stycznia 2015 roku,

Pan Maciej Lasek
Przewodniczący Zespołu ds. Wyjaśnienia Katastrofy Smoleńskiej,

Szanowny Panie Przewodniczący,

Dziękuję za obszerną odpowiedź na mój list z 8 grudnia 2014 r., w którym zapytałem o efekty pracy kierowanego przez Pana Zespołu.

Napisał Pan w tej odpowiedzi między innymi, że do zadań Zespołu „...należy również analiza pojawiających się w przestrzeni publicznej hipotez na temat innych niż ustalone w oficjalnym raporcie przyczyn katastrofy oraz ocena materiałów, na podstawie których zostały one sformułowane....”

I dodał Pan „...Zespół ds. wyjaśniania przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej na bieżąco analizuje wszystkie nowo pojawiające się teorie dotyczące przyczyn tej katastrofy. Do tej pory sformułowano ponad 100 alternatywnych teorii i nie przedstawiono ani jednego dowodu na ich poparcie....”

Z treści odpowiedzi wynika jednoznacznie, że zwalczanie alternatywnych hipotez katastrofy traktuje Pan jako główne swoje zadanie.

Pozwolę sobie przypomnieć zadania pańskiego Zespołu, określone w zarządzeniu o jego powołaniu:

DozadańZespołunależywszczególności:
1)
analizaiwyjaśnianieopiniipublicznejtreściinformacjiimateriałówdotyczącychprzyczyn iokolicznościkatastrofylotniczejzdnia10kwietnia2010r.podSmoleńskiem;
2)
współpracazorganamiiinstytucjamipaństwowymiorazinnymipodmiotamiposiadającymiwiedzęiinformacjenatematprzyczyniokolicznościkatastrofylotniczejzdnia10kwietnia2010r.podSmoleńskiem;
3)
wsparciemerytorycznewzakresiewiedzyeksperckiejpodczaskonferencjiiseminariówdotyczącychprzyczyniokolicznościkatastrofylotniczejzdnia10kwietnia2010r.podSmoleńskiemorganizowanychlubwspółorganizowanychprzezKancelarięPrezesaRadyMinistrów.

Nigdzie tu nie jest napisane, że Zespół ma się zajmować analizą „innych hipotez”. Nie ma o tym ani słowa w zarządzeniu. Odnoszę wrażenie, że zwalczając te „inne hipotezy” zajmuje się Pan nie tym, do czego został powołany.

Obalił Pan już podobno 100 innych teorii, ale jednej, własnej teorii nie tylko udowodnić, ale nawet uprawdopodobnić Pan nie potrafi. Wielokrotnie pytany, między innymi przez senatorów Prawa i Sprawiedliwości, ale także i przeze mnie, nie był pan w stanie odpowiedzieć na podstawowe pytania.

Nie wskazał Pan ani jednego eksperta Komisji Millera, który dokonywał oględzin wraku oraz brzozy. Zaczynam wątpić, czy ktokolwiek z Komisji, powołanej 15 kwietnia 2010 roku, to robił.

Wykluczył Pan zamach i wybuch, a przecież nie przeprowadzał Pan, ani nikt z Komisji, badań na obecność trotylu czy innych materiałów wybuchowych. Robiła to dopiero prokuratura (inna sprawa, jak to robiła), długo po zakończeniu prac Komisji Millera. Skąd pan zatem wiedział, że wybuchu nie było?

Podobnie z ekspertami od zapisu czarnych skrzynek – pan nie wskazał, kto z członków Komisji był przy ich odczytaniu, kto badał autentyczność zapisów, kto wykluczył, że nie zostały one sfałszowane.

Nie potrafił pan precyzyjnie odpowiedzieć na pytania o powierzchnię urwanego skrzydła i procent utraty sił nośnych samolotu. Podawał pan przybliżone wielkości, jakby pomiar wykonywany był na oko. Podobnie z wysokością złamanej brzozy.

No i przede wszystkim nie wskazał pan żadnych analiz ani obliczeń, które by naukowo potwierdzały możliwość oderwania się skrzydła samolotu po zderzeniu z brzozą oraz wykonanie tzw. beczki. Przecież sam pan przyznał – to nie zostało obliczone, to zostało przyjęte na podstawie intuicji, a nie naukowych obliczeń.

Panie Przewodniczący! W ostatnich słowach swej odpowiedzi zachęcał mnie Pan do wsparcia Zespołu, którym Pan kieruje. W ramach tego wsparcia chętnie udzielę Panu rady – niech Pan nie zajmuje się zwalczaniem cudzych hipotez, tylko niech Pan najpierw udowodni, albo przynajmniej uprawdopodobni hipotezę własną.

Niestety dotychczas niczego Pan nie udowodnił, a jedynie pomnożył wątpliwości co do rzetelności badania katastrofy.

Moim zdaniem najskuteczniej obalił pan sto pierwszą teorię katastrofy. Tę oficjalną, własną.

Z poważaniem
Janusz Wojciechowski

PS. Pan Przewodniczący Lasek odpowiedział też, ile dotychczas kosztował podatników jego Zespół. 600 tysięcy złotych....

Janusz Wojciechowski/Salon24.pl