Fronda.pl: Koniec kadencji Baracka Obamy to wprowadzenie sankcji przeciwko Rosji. Niektórzy politycy amerykańskiego Kongresu grożą Trumpowi, że Kongres będzie „stanowczo odpowiadał”, jeśli Trump zechce owe sankcje odwołać. Czy to oznacza, że Putin faktycznie zyskał sprzymierzeńca w postaci prezydenta elekta Stanów Zjednoczonych?

Dr Jerzy Targalski: Polityka amerykańska jest w trudnej sytuacji, ponieważ nie może zbytnio osłabić Rosji, gdyż na tym skorzystają Chiny. Z drugiej strony brak osłabienia Rosji oznacza zostawienie jej wolnej ręki do wprowadzania chaosu w świecie i dezorganizowania oraz destabilizowania światowej sceny politycznej. Dlatego też polityka amerykańska jest między Scyllą a Charybdą – co zrobić, by zablokować politykę rosyjską, a jednocześnie nie pomóc Chinom w rozbudowie ich potęgi. Stąd te wszystkie wahania. Uważam, że polityka, jaką wybierze Trump, nie będzie polityką stricte prorosyjska, tylko tradycyjną, amerykańską grą na frakcje. A więc wspieranie „dobrego Putina” przeciw „złemu Putinowi”. Problem jest taki, kto został przez Trumpa desygnowany do roli „dobrego Putina”. Uważam, że w Rosji są tylko dwie ważne osoby – Putin oraz Sieczin, szef Rosnieftu. Jego władzę chciał ostatnio Putin ograniczyć, ale nie umiał go odsunąć od pozycji, którą ten zajął. Jeśli przeanalizujemy kontakty ludzi zwłaszcza Rexa Tillersona z Rosją, to okaże się, że to są zwłaszcza kontakty z Rosnieftem. Ja bym w tej chwili postawił tezę roboczą, że Trump będzie chciał grać na frakcje, czyli starać się wspomóc Sieczina, żeby wzmocnić te wewnętrzne rozgrywki i przy pomocy Sieczina, obalić Putina. Taka będzie, moim zdaniem, jego polityka.

A co z sankcjami?

 Sankcje są oczywiście jednym z elementów tej gry. Natomiast jeśli chodzi o republikanów, to przecież sankcje były nie tyle przeciwko Rosji, co przeciw Trumpowi. One miały uderzyć w niego, w jego politykę. Tak należałoby moim zdaniem spojrzeć na tę kwestię. Teraz w Kongresie bardzo mocną pozycję mają demokraci, więc oni będą Trumpowi utrudniali życie nie dlatego, że chcą zwalczać Rosję, tylko dlatego, że chcą zwalczać Trumpa, a Rosja jest tutaj instrumentem walki przeciw niemu. Tak, jak w Polsce instrumentem walki przeciw rządowi jest niszczenie interesów polskich i wspomaganie interesów niemieckich i rosyjskich przez targowicę, zwaną niesłusznie opozycją. Co będzie dalej? Będzie rok niestabilny, w którym z jednej strony Trump będzie użerał się z Kongresem, z drugiej próbował zawrzeć jakieś porozumienie, ale właśnie na takiej zasadzie – gry na frakcje. Dopóki będzie ona prowadzona, będzie to dla nas sytuacja korzystna. Natomiast najkorzystniejsze byłoby oczywiście, gdyby zwyciężył Putin, o ile Trump stawia na Sieczina. Wtedy bowiem uniemożliwiłoby to natychmiastowe zawarcie porozumienia. Natomiast zwycięstwo frakcji, na którą stawia Trump, oznaczałoby kolejny reset na jakiś okres przejściowy, bo z Rosją nie można dogadać się w żadnej sprawie. Chyba, że ją weźmiemy na utrzymanie i cały świat będzie ją żywił. Natomiast w Europie trzeba się spodziewać sterowanych z Rosji, w sposób oczywiście bardzo pośredni, fali zamachów i niepokojów, które ułatwią zwycięstwo rosyjskiej agenturze w Europie zachodniej, Europie, która niezdolna jest do obrony i bronić się nie będzie.

To znaczy?

Ci ludzie nie chcą się bronić i dlatego raczej szukają kogoś, kto za zrzeczenie się przez nich wolności i samodzielności, będzie ich bronił. Konflikt z muzułmanami jest nieuchronny. I tu nie chodzi o terroryzm. Chodzi o to, że mamy tu do czynienia z mniejszością, która nie przyjmuje naszych zasad cywilizacyjnych, tylko chce nam narzucić własną cywilizację, która dla nas jest z kolei nie do przyjęcia .Tutaj więc prędzej czy później dojdzie albo do wojny domowej, albo co najmniej do rozruchów. Z kolei ponieważ rządy Niemiec i Francji boją się, że to ich ludność będzie się broniła przeciw muzułmanom i rozpocznie rozruchy, dlatego wobec muzułmanów stosuje się takie „miękkie” zasady. Nawet jeśli są represje, to nie powodują one likwidacji niebezpieczeństwa, tylko wzmacniają obóz przeciwnika. Natomiast prawdziwe represje będą przeciw Niemcom i Francuzom, który będą się chcieli przeciw muzułmanom bronić, bo będą oni postrzegani przez rządy jako to zagrożenie, które doprowadzi do wojny domowej. Tak więc mamy tutaj bardzo niestabilną sytuację w Europie, którą należy wykorzystać do obrony interesu polskiego przed dyktatem ekonomicznym Niemiec. Za każdy wyskok targowicy w Polsce, Niemcy powinni płacić swoimi interesami. Za ostatnie próby rozwalenia rządu, Niemcy powinni zapłacić w ten sposób, że rząd przyjmuje ustawę repolonizującą media. Na dodatek powinna być to kopia ustawy niemieckiej. Ona bowiem nie dopuszcza do tego, żeby jakiekolwiek czynniki zewnętrzne miały monopol na media, a praktyka nie dopuszcza w ogóle jakichkolwiek właścicieli mediów innych, niż Niemcy. Trzeba więc uchwalić takie samo prawo w Polsce, broniąc polskich interesów przed Niemcami i jasno im powiedzieć, że jest to kara za wspieranie targowicy w Polsce.

Eksperci, na których powołuje się m.in. portal defence24, twierdzą, że rok 2017 nie przyniesie ze sobą otwartej wojny na Ukrainie, za to Putin najpewniej skupi się na wyborach w Niemczech i Francji. Jakiego typu mogą to być działania ze strony Putina? Czy tutaj także może być mowa o chęci wpływania na wynik wyborów?

Gdybym był Putinem, sterowałbym serią terrorystycznych zamachów muzułmańskich na 6 tygodni przed wyborami. A jednocześnie, oczywiście, deklarował poparcie dla wspólnej walki z muzułmańskim terroryzmem, bo na tym rzecz polega. Robimy zamachy i deklarujemy walkę z nimi. Uważam, że przytoczona teza jest słuszna – nie będzie otwartej wojny na Ukrainie, bo Rosja nie jest w stanie prowadzić wojny w Syrii i na Ukrainie jednocześnie, nie ma na to po prostu środków. Poza tym, wybiera się takie metody, które są skuteczne. Po co walczyć o Ukrainę, jeżeli rosyjska agentura obejmie władze w Niemczech i Francji? Wówczas Ukraina Rosji przez Europę zachodnią i tak zostanie przekazana. Przecież Ukraina żyje z pomocy niemieckiej, wystarczy je odciąć. Ważne jest tutaj, czy Ameryka pozostanie zaangażowana na Ukrainie, czy roztoczy nad nią parasol, bo to dotyczy również nas. Ważny jest więc wynik owej gry na frakcje, czy Trump będzie ją stosował i jaka będzie odpowiedź Sztabu Generalnego wojsk amerykańskich. To nie jest w końcu tak, że prezydent może robić wszystko, na co ma ochotę.

Ważne jest tutaj także, czy w Polsce sytuacja będzie stabilna, czy nie. Na polecenie z Moskwy, targowica w Polsce, spontanicznie oczywiście, zrobi wszystko, aby sytuację całkowicie zdestabilizować, a przy tym rozbić PiS. Z jednej strony będą więc uruchomione wszystkie siły wewnętrznej agentury, a z drugiej oddziaływanie na tę część PiSu, która dla korzyści prywatnych chce mieć święty spokój i zrezygnować z jakichkolwiek reform i działania. Stąd program wycofania się z reform, rozkładania ich, dogadywania się. Zamiast zmiany systemu, odgrywanie teatru, jacy to my jesteśmy reformatorzy i jak bardzo nie ustąpimy. A tak naprawdę - brak jakichkolwiek zmian. Tutaj dyskusja na temat tego, czy powrócić do normalnego systemu edukacji, czy w dalszym ciągu kształcić półidiotów, jest tego dowodem. Jeżeli nie będzie reformy systemu edukacji, pod pretekstem, że trzeba to rozłożyć, czekać i tak dalej, to znaczy, że PiS już przegrał.

Dziękujemy za rozmowę.