Tomasz Wandas, Fronda.pl: Wielu księży i ludzi świeckich bardzo ucieszyła akcja “Różaniec do granic”. Czy ksiądz też miał podobne, pozytywne odczucia, a propo tej akcji?

Ks. dr Jan Sikorski: Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o tej inicjatywie bardzo się ucieszyłem, już w pierwszych dniach, kiedy nie były jeszcze znane szczegóły akcji, chwyciła mnie ona za serce. Modlitwa jest sprawą zawsze cenną, po drugie jeśli jest zbiorowa wtedy szczególnie jest dostrzegana przez Pana Boga. Pan Jezus mówi: „gdzie dwaj lub trzej zebrani w imię Moje, tam Ja jestem pośród nich”. Po trzecie modlitwa ta była w intencji czegoś, co jest dla nas wszystkich najcenniejsze – za Polskę.

Rozumiem, że nawet brał ksiądz w niej udział?

Tak, właśnie ze względu na te powody zdecydowałem, że pojadę i wezmę udział w tej akcji. Okazało się, że zarówno ja, jak i pielgrzymi, którzy ze mną pojechali nie byliśmy zawiedzeni. Było to przeżycie bardzo głębokie, piękne i wartościowe. Wszyscy czuliśmy tę moc jedności, modliliśmy się akurat w małej miejscowości znanej z męczeństwa podlaskich Unitów – w Pratulinie. Skupie, modlitwa i trwanie w jedności było widoczne i odczuwalne mimo faktu, iż odmawiane były wszystkie cztery tajemnice różańca świętego – zatem ktoś mógł odczuwać zmęczenie, czy dyskomfort – tak się jednak nie stało. Trwaliśmy tam i modliliśmy się z nadzieją, że ta nasza modlitwa przyda się naszej ojczyźnie.

Jednak akcja ta była bardzo krytykowana przez wielu ludzi. Dlaczego zdaniem księdza komuś tak bardzo może przeszkadzać fakt, że ktoś się modli?

Diabeł boi się wody święconej – tam gdzie pada jej kropla, tam diabeł zawsze się denerwuje. Zawsze tam, gdzie mamy do czynienia z dobrem, tam ludzie, którzy mają inne kryteria niż właśnie dobro, czy miłość – to bardzo się denerwują. Psychologicznie jest to dla mnie zrozumiałe – w ogóle mnie to nie dziwi. Pan Jezus powiedział jasno: „mnie prześladowali, to i was prześladować będą”.

Krytyka tej akcji przez ludzi niewierzących nie dziwi. Co jednak z duchownymi, takimi jak ks. Boniecki, czy ks. Lemański, którzy wypowiadają się krytycznie o tej akcji?

Jeżeli ktoś żyje wyłącznie politycznie, od rana do wieczora „tylko polityka” – to zawsze wszystko będzie kojarzyło mu się z polityką. Ludzie chcą być czasem „oryginalni”, nawet „chorobliwie oryginalni”, dlatego mają prawo odezwać się w ten sposób – mają do tego prawo, zatem ich komentarze wcale nie dziwią. Opinie tych ludzi są jednak marginesem, dlatego moim zdaniem nie warto się nad nim pochylać. Należy się cieszyć, że na jedno hasło od razu odpowiada spontanicznie milion osób – to jest sedno – a to, że pojawia się jakiś margines nie powinno nikogo dziwić.

Czy warto się modlić w ten sposób?

Pamiętam taką rozmowę w pociągu pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy dyskutowali na temat sensu modlitwy, wtedy stary kolejarz, którzy siedział w koncie odezwał się i powiedział: "jak się kto nie modli, to ona mu nic nie da". Bardzo zręcznie spuentował on całą tę głupawą dyskusję.

Co ksiądz powiedziałby osobom, księżom, którzy krytykują tę akcję, modlitwę różańcową?

Powiedziałbym im: weź różaniec i zacznij się modlić. Nie ma innego wyjścia, po prostu trzeba zacząć się modlić i tyle.