W ostatnich dniach ukazało się kilka sondaży pokazujących, że Bronisław Komorowski przestaje tracić poparcie. Czy jego elektorat się stabilizuje?

Wydaje się, że stabilizuje się na poziomie, którego można było się spodziewać. Gdyby spadło bardziej, to już by był dramat. Zjechało do takiego poparcia, jakiego można było oczekiwać, patrząc na wynik sprzed 5 lat i pamiętając, że Komorowski jest urzędującym prezydentem, a to często dodaje kilka punktów. Stabilizacja może też mieć związek ze słabością kandydatki lewicy i pojawiających się w mediach, że część działaczy jest niezadowolonych i uważa pomysł z wystawieniem Magdaleny Ogórek za niewypał. Przypuszczam, że podobne odczucia może mieć część elektoratu lewicy. A do wyboru pozostaje im Bronisław Komorowski, tym bardziej, że sprawa konwencji antyprzemocowej może przesuwać wyborców lewicy w jego stronę.

Na początku kampanii mówiono, że Ogórek odbierze głosy Komorowskiemu. Jednak to Komorowski zabiera to, co mogłaby wziąć Ogórek?

Mogłaby, ale jak widać nie wzięła. Jej wystawienie to był ryzykowny pomysł. Ryzyko okazało się realne. Dużo więcej złego niż dobrego można powiedzieć o tej kandydaturze.

Druga tura, a w niej Komorowski i Andrzej Duda – czy to scenariusz bez alternatywy?

Jest to bardzo prawdopodobne, choć został jeszcze miesiąc kampanii i różne rzeczy się mogą wydarzyć. Nie wiemy, pomiędzy kim a kim wahają się niezdecydowani wyborcy. Jeśli się wahają między Komorowskim a Ogórek to jest to inna sytuacja, niż kiedy się wahają między Dudą a Jarubasem. Wydaje się jednak, że to najbardziej prawdopodobny scenariusz.

Wahania między Dudą a Komorowskim nie wchodzą w grę?

Czasem się zdarzają, bo taka jest kampania. Było to widać, kiedy pojawiła się afera SKOK-ów. Wzrost poparcia Andrzeja Dudy się wtedy zatrzymał. Wiele jednak będzie zależeć od debat. Wydaje mi się, że takie przepływy będą miały miejsce, ale głównie przed drugą turą. Na razie na Komorowskiego i Dudę głosują ci, którzy już mają określone poglądy polityczne. Natomiast później będzie walka o tych, którzy zagłosowali na pozostałych kandydatów. I jest jeszcze kwestia mobilizacji własnego elektoratu, bo procenty to nie jest tylko kwestia przepływu głosów, ale i tego, czy się idzie, czy nie idzie. Polacy chodza na wybory, warunkowo tzn. idą jeśli widzą sens. Jeśli nie, to zostaja w domu.

Bronisław Komorowski na Lubelszczyźnie został powitany okrzykiem: „Jedź na Mazury karmić kury”. Sam podczas przemówienia kilkakrotnie zapowiadał, że powstrzyma człowieka od kur powstrzyma. Jak takie wydarzenie może wpłynąć na kampanię i poparcie prezydenta?

To byli zwolennicy narodowców, prawda? Co innego, gdyby to byli zwolennicy któregoś głównych kandydatów, ale gdy skanduje partia, o której wiadomo, że jest radykalna i oscyluje wokół jednego procenta poparcia, to działania jej zwolenników mają mniejsze znaczenie medialne.

Prezydent Komorowski komentując to kilkakrotnie podczas wystąpienia nie wystawia się na śmieszność, nie strzela sobie w stopę?

Może to być zapowiedź problemów w przyszłości, bo polityk powinien mieć na tyle grubą skorę, żeby działania radykałów zbywać uśmiechem. Być może to jeszcze będzie problem w ciągu tej kampanii.

Rozmawiał Jakub Jałowiczor