Tomasz Wandas, Fronda.pl: Brytyjskie laboratorium Forensic Explosives Laboratory na zlecenie Prokuratury Krajowej badało, czy w próbkach pobranych z samolotu Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku, są ślady materiałów wybuchowych. Jak donosi „Sieci”, które dotarło do wyników tych badań, na większości z 200 badanych próbek znajdują się substancje używane w produkcji materiałów wybuchowych. Jaki jest Pani komentarz do tej sprawy? 

Dorota Kania, redaktor naczelny TV Republika: O tym, że na szczątkach tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku, gdzie w katastrofie zginęła elita polskiego narodu, w tym prezydent śp. Lech Kaczyński, są ślady materiałów wybuchowych, informowano już parę lat temu. Po raz pierwszy poinformował o tym Cezary Gmyz. 

Wszyscy pamiętamy…

Cezary Gmyz został zwolniony za podanie tych informacji. Przypomnijmy, że inne były ustalenia polskiej prokuratury i dziennikarz został zwolniony z „Rzeczpospolitej”. Później, informacja na temat materiałów wybuchowych podawała komisja pracująca pod kierownictwem Antoniego Macierewicza. Tutaj organy same, niezależnie od prokuratury przeprowadziły badania w rożnych ośrodkach na świecie. Przy pomocy swoich znajomosci w świecie naukowym, część rodzin przekazała materiały do badań, na których to materiałach wykryto ślady materiałów wybuchowych. Przypomnijmy też, że rok temu raport rządowy, czyli podkomisji smoleńskiej, również mówił o śladach materiałów wybuchowych. Frank Taylor (uznawany autorytet jeśli chodzi o katastrofy lotnicze) wręcz powiedział, że z pewnością doszło do wybuchu. 

Przed nami długa praca, nie jest tak, że te ustalenia kończą pracę. Prof. Kazimierz Kowalczyk na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” zapowiada kolejne badania dotyczące głównie ofiar katastrofy smoleńskiej, a my czekamy na kolejne ustalenia. 

Tak jak pani zauważa, pierwsze doniesienia w sprawie materiałów wybuchowych na elementach Tu-154M opublikowała 30 października 2012 roku „Rzeczpospolita” w tekście Cezarego Gmyza pt. „Trotyl na wraku tupolewa”. „Rzeczpospolita” podała też, że w 2012 wiadomość o odkryciu osadu z materiałów wybuchowych natychmiast została przekazana na ręce prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Prokuratura Wojskowa zaprzeczyła wtedy tym informacjom. Jednocześnie przyznała, że na wraku samolotu wykryto tzw. substancje wysokoenergetyczne, ale mogą to być np. pestycydy. Wtedy dziennikarz miał spore problemy, a jego artykuł wyśmiewano – czy w świetle tych badań przedstawicielom opozycji i sprzyjającym jej mediom, będzie trudniej ośmieszać tę katastrofę?

W tej chwili robi się prawdziwy dysonans informacyjny. Maciej Lasek i jego komisja pracowali przez rok, nie robiąc absolutnie nic, stąd śmiało można powiedzieć, że była to komisja propagandowa, powołana  przez Donalda Tuska. 

Z pewnością pojawią się opinie, że PiS wykorzystuje tę kwestię na potrzeby kampanii wyborczej – na ile PiS może faktycznie na tym skorzystać a na ile jest to po prostu informowanie opinii publicznej o faktach?

Pytałam o tę kwestię rzeczniczkę rządu, panią Joannę Kopcińską, i odpowiedziała ona ze spokojnem, że trzeba byśmy poczekali na wyniki badań. Widać, że przedstawiciele rządu są bardzo powściągliwi jeżeli chodzi o ocenę publikacji „Sieci”na ten temat. Myślę, że cały okres sprawowania przez PiS władzy, jak i bycia w opozycji, katastrofa smoleńska nie była wykorzystywana i nie sądzę, by była wykorzystywana teraz, w trakcie kampanii. Moim zdaniem jest to dążenie do prawdy o tym, co wydarzyło się dziewięć lat temu w Smoleńsku. 

Może banalne pytanie ale wielu obywateli podświadomie może sobie je zadawać, ile  miesięcy czy lat musi upłynąć byśmy poznali prawdę? 

Myślę, że nikt realnie myślący nie pokusi się o podanie ram czasowych. Przypomnijmy sobie ile trwało dochodzenie do prawdy o Katyniu. Wtedy skrywano wiele faktów, w tej chwili mamy o tyle lepszą sytuację, że prowadzone jest śledztwo, badania - przypomnijmy, że nie mamy jeszcze wykonanych wszystkich badań w związku ze szczątkami. Brakuje jeszcze szeregu ekspertyz, cały czas pracuje sejmowa komisja, która została powołana przez Ministerstwo Obrony Narodowej, na czele której stoi były minister Antoni Macierewicz. W mojej ocenie przed nami nie miesiące, a lata badań. 

Dziękuję za rozmowę.