Nagłe odejście Jana Kulczyka jest dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. W momencie, gdy umiera człowiek w sile wieku, który uchodził dotąd za zdrowego, a dodatkowo pojawiają się bardzo skąpe informacje na temat okoliczności śmierci, w sposób naturalny budzi się szczególne zainteresowanie. Do dziś podawane są niekompletne i sprzeczne informacje.

Najpierw słyszeliśmy o powikłaniu po niegroźnej operacji kardiologicznej. Później pojawiła się informacja, według której przyczyną śmierci stał się zator żylno-płucny. Wreszcie agencja AFP podała, że chodziło o nowatorskie badanie przesiewowe w kierunku raka – pan Jan Kulczyk miał przejść operację w tym zakresie już rok temu w Nowym Jorku. Najpierw słyszeliśmy, że operacja miała miejsce w wiedeńskiej klinice – każdy sądził, że chodzi o klinikę prywatną. Później okazało się, że był to ogólnodostępny miejski szpital. Nie wiadomo, czy została przeprowadzona sekcja zwłok. Jak na razie nie wiemy więc niczego poza tym, że Kulczyk zmarł będąc w szpitalu.

Te skąpe i niejasne informacje oraz fakt, że zmarły był najbogatszym Polakiem, który został w dodatku nagrany w aferze taśmowej, rodzi zasadne pytania o to, co tak naprawdę stało się w Wiedniu. Wszystkie media interesujące się tą sprawą przypominają o spotkaniu Jana Kulczyka z agentem KGB Władimirem Ałganowem, do którego doszło w 2003 roku w austriackiej stolicy. Pisze się powszechnie o imperium zbudowanym przez Kulczyka dzięki kupowaniu przezeń państwowych przedsiębiorstw.

Rok temu wybuchła afera taśmowa. Okazało się wkrótce, że nagrany został także Jan Kulczyk. Nie wiadomo, czego dokładanie dotyczyły rozmowy. Pojawiły się informację, że biznesmen przejął lub kupił taśmy z nagraniami jego spotkań. Śledztwo w aferze taśmowej od początku było tak prowadzone, żeby niczego nie wyjaśnić. Podobna sytuacja miała miejsce na Węgrzech. Gdy ujawniono taśmy z nagraną wypowiedzą premiera Ferencja Gyurcsányiego , to tak naprawdę reperkusje i oddźwięk nastąpił po dłuższym czasie, kiedy upadł jego rząd. W Polsce nie jest inaczej. Dopiero po roku czasu od wybuchu afery, gdy opublikowano już kolejne taśmy, rozpoczęła się przemiana w krajowej polityce. Ciekawe jest również to, że śmierć Jana Kulczyka zbiegła się z żądaniem polskiej prokuratury, by zablokować publikację taśm i wycofać wszystkie dotąd opublikowane.

Internauci komentują śmierć Kulczyka następująco: po raz kolejny okazuje się, że nikt nie jest panem swojej śmierci. Bez względu na to, czy umiera człowiek bardzo biedny, czy bardzo bogaty – nie mamy na to wpływu.

W tej sprawie jest więcej znaków zapytania, niż pewników. Odejście Kulczyka akurat w tym momencie i w takich okolicznościach budzi bardzo poważne wątpliwości. Mając na uwadze aferę taśmową, wszystkie prywatyzacje, spotkanie z Ałganowem, aferę wokół PKN Orlen – na pewno  jeszcze przez bardzo długi czas będą pojawiać się pytania: co tak naprawdę stało się w wiedeńskiej klinice?

Dorota Kania

not. pac