Nie ma dobrego rozstrzygnięcia dla Polski, w zbliżających się wyborach prezydenckich w USA. Ewentualna wygrana kandydata prawicy, może paradoksalnie okazać się mniej przewidywalna w skutkach.

 

Poglądy Donalda Trumpa słusznie określane są jako populistyczne. Umiarkowany w kwestiach obyczajowych, przymykający oko na aborcję na określonych warunkach i uśmiechający się do gejów. To jednak nic w porównaniu do poglądów na politykę zagraniczną. Kandydat republikanów okazuje się chwiejny jak chorągiewka, straszy nawet izolacjonizmem mocarstwa.

 

Trump kwestionuje jeden z fundamentalnych zapisów NATO o solidarności w razie ataku z zewnątrz. W miejsce tego wprowadza hegemonię USA i zapowiada wykorzystywanie sojuszu do własnych interesów. W tym leży największe niebezpieczeństwo dla świata: kierowanie się logiką zysku, a nie wartości.

 

Dla Trumpa wszystko to biznes – cudze życie, relacje, zobowiązania. Jak się opłaca, można na tym zarobić, to działamy, jeśli tracimy – ignorujemy. Postawa egoizmu, braku solidarności, wyrachowania, może sprawdziła się w biznesie, ale w polityce może okazać się zabójcza.

 

Czym dla Trumpa będzie kraj nad Wisłą? Kolejnym rynkiem zbytu, który można wykorzystać w razie potrzeby, a potem – wyrzucić. Buforem bezpieczeństwa dla Europy Zachodniej w konflikcie z Rosją. Kto będzie o tym decydował? Amerykański przemysł zbrojeniowy?

 

A może Trump podzieli się z Putinem wpływami w Europie, oddając mu i Ukrainę, i Państwa Bałtyckie, w zamian za coś innego? Populistyczne wypowiedzi kandydata nie wróżą nic dobrego.

 

Niestety nie ma lepszego wyboru. Kontrkandydatka Trumpa, choć bardziej przewidywalna w kwestiach polityki zagranicznej, to niestety typowa reprezentantka interesów cywilizacji śmierci.

 


Tomasz Teluk