Postać ojca duchowego porównuję zawsze do "człowieka „ponad”. Jest on wzorem i autorytetem jeśli chodzi o konfrontację dobra ze złem. I pewnego rodzaju przystanią do której człowiek udaje się po wskazówki odnośnie zrozumienia dylematów moralnych, pytań filozoficznych a także, najważniejsze pytań dotyczących roli Kościoła w świecie współczesnym. Tak było zawsze i tak jest nadal. Niestety, coraz więcej pojawia się postaci w habitach, którzy starają się wywoływać skandale, nie tyle obyczajowe co intelektualne.

Ojciec Tomasz Dostatni, dominikanin, w swoim felietonie w „Gazecie Wyborczej” pt. "Wolność – wyzwanie dla kościoła”, krytykuje Matkę – Kościół za to, że nie rozumie różnorodności, tolerancji, że promuje katolicyzm triumfujący, nacjonalistyczny. Powołuje się przy tym na korespondencję polskiego filozofa Stefana Swieżawskiego, który wysłał list do Jana Pawła II z trwoga o pojawiającym się w Polsce głosie nacjonalistycznym na polskiej prawicy i w polskim kościele. Oczywiście każdy z nas wie doskonale, kto i jakie środowisko straszyło Polaków polskim Franco: Adam Michnik, który naprawdę nie cierpi Kościoła katolickiego! I teraz ojciec Dostatni znowu ubolewa nad kondycją anty-obywatelskiego, anty-tolerancyjnego kościoła w Polsce.

Co pisze o. Dostatni? A mianowicie tak: „Kościół w Polsce nie do końca poradził sobie z wolnością. Dobrze wypracował metody pracy i walki, także obrony w czasach komunizmu, ale długo nie dostrzegał, co to znaczy wielość, różnorodność, i jak w tym żyć Ewangelią?”. Jakieś przykłady? Oczywiście nie ma. Ale dalej jest lepiej: „Wolność zewnętrzną, polityczną osiągnęliśmy, ale często jesteśmy nadal jako chrześcijanie i ludzie po prostu zniewoleni dawnym, PRL-owskim wychowaniem. Boimy się różnorodności, odpowiedzialności obywatelskiej. Nie wychodzimy ze stereotypów myślenia lękowego i poszukiwania wroga, którego moglibyśmy obwinić za nasze porażki. A kościół niewiele nam pomaga na drodze budowania nowego ładu demokratycznego. Bo sam często powiela te stereotypy”.

O co konkretnie chodzi dominikaninowi? Niestety nie podaje ojciec Dostatni żadnych konkretnych przykładów zacietrzewionego polskiego kościoła. Możemy się domyślić, że chodzi o walkę Kościoła z gender, o krytykę sodomii i gomory, o walkę z homoterrorem, o mocne przypominanie katolikom Prawdy o życiu i śmierci. To faktycznie zmusza postępowców do osądu polskiego Kościoła, jako instytucji rodem ze średniowiecza. Ale to bardzo dobrze. Kościół zakotwiczony w społeczeństwie demokratycznym ma zawsze i wszędzie zabierać głos tam, gdzie brukana jest Prawda o człowieku, o naszej Ojczyźnie i nas samych. I zawsze musi przypominać, poddawać pod rachunek sumienia każdemu katolikowi (a podobno jest ich spora część w Polsce) podstawowe wartości. Świat wartości jest obiektywny, tak uważa nawet cytowany przez o. Dostatniego Swieżawski. Z tego wypływa prosty fakt: Prawda jest jedna, a nie różnorodna, o wielu barwach jak tęcza. I zakonnik, człowiek który dostał od Boga dar formowania dusz wiernych niech o tym nie zapomina. Niech uzmysłowi sobie, że przez taką postawę jaką prezentuje w tym tekście daje antyświadectwo. Ewangelia zobowiązuje wszystkich wiernych, więc żadnej taryfy ulgowej dla zła nie ma. Zło należy zwalczać dobrem, i to jest postawa chrześcijanina. A tym bardziej ojca duchownego. Nie przypadkiem mówi się na zakonników: Ojciec duchowy!

Sebastian Moryń