"Trzeba pokazać kim byli kaci Niezłomnych, kto był i jest obecnie z nimi związany, kto ich broni, jakie to są środowiska i osoby. Żyje przecież wciąż wielu prokuratorów, którzy wydawali wyroki skazujące polskich bohaterów - nie wspominając o Stefanie Michniku. Wszystkie nazwiska powinny być pokazane, aby stanąć w prawdzie. Wtedy wszystko będzie jasne" - mówi Dominik Tarczyński komentując poseł PiS, będący wnukiem Żołnierza Wyklętego Józefa Albińskiego ps. Lis.

W rozmowie z portalem wpolityce.pl Tarczyński przyznał, że są w Polsce środowiska, które są przeciwne Żołnierzom Wyklętym i ich celem jest opluwanie ich pamięci w mediach.

"Trwa sztafeta pokoleń. Walka Żołnierzy Wyklętych była potrzebna i niezbędna, bo to dzięki ich ofierze życia mamy wolną Polskę. W środowiskach postsowieckich pojawia się widocznie jakiś wyrzut sumienia, o ile mają one w ogóle sumienie. Chcą zagłuszyć niewygodną prawdę. Są to najczęściej ludzie, którzy są bezpośrednio, a czasie pośrednio związani z poprzednim systemem. Przypominam, że mamy wnuków sowieckich oprawców w obecnej kadencji Sejmu. Jest to sztafeta pokoleń, w której bierzemy udział i naszym celem jest bronić dobrego imienia tych, którzy bronili dobrego imienia Polski. Widziałem prowokacje Senyszyn i Czarzastego. Moim zdaniem była to akcja zaplanowana na to, aby się wypromować" - mówił poseł.

Jednocześnie polityk PiSu odniósł się do wypowiedzi dyrektora Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, który namawia do zerwania z poprawnością polityczną i wskazania kim byli kaci Niezłomnych.

"Trzeba pokazać kim byli kaci Niezłomnych, kto był i jest obecnie z nimi związany, kto ich broni, jakie to są środowiska i osoby. Żyje przecież wciąż wielu prokuratorów, którzy wydawali wyroki skazujące polskich bohaterów - nie wspominając o Stefanie Michniku. Wszystkie nazwiska powinny być pokazane, aby stanąć w prawdzie. Wtedy wszystko będzie jasne" - podkreślił Tarczyński.

"Od dawna mówiliśmy, że mamy do czynienia ze środowiskiem, które gardzi tymi, którzy walczyli o wolną Polskę, które nazywa ich bandytami. Koalicja Europejska pokazuje, że wartości nie mają dla niej żadnego znaczenia. My mówimy o bohaterach, a oni mówią o walce z PiS-em, o walce z symbolami, o walce z nazwami ulic, z pomnikami. To jest walka podobna do tej, którą stoczyliśmy w trakcie komuny, gdzie zdejmowane były krzyże, obalane symbole związane z polskością. Czym się to różni? Osobiście nie widzę różnicy" - dodał.

mor/wpolityce.pl/Fronda.pl