Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Już od pewnego czasu mówi się o problemach finansowych „Gazety Wyborczej” i spółki Agora S.A. Tygodnik „Do Rzeczy” w najnowszym wydaniu poświęcił sporo miejsca problemom dziennika Adama Michnika, zapowiedział nawet upadek tego medium. Czy „Michnik tonie”?

Poseł Dominik Tarczyński, PiS: Po prostu mamy dziś okazję obserwować, jak „Gazeta Wyborcza” radzi sobie na wolnym rynku i czy bez finansowania przez rząd będzie tak samo poczytna, jak inne dzienniki. Symbolem tego finansowania Wyborczej przez rząd PO i jej „walki o demokrację” było moje przesłuchanie na forum Rady Europy. Wówczas komisja monitoringowa, czyli najważniejsza komisja tej unijnej instytucji, przesłuchiwała mnie jako przedstawiciela partii rządzącej. Jedną z osób przesłuchujących był wicenaczelny dziennika, redaktor Jarosław Kurski. Zadawał mi bardzo trudne pytania o nasze reformy, stawiał również rządowi PiS poważne zarzuty dotyczące stanu demokracji. Dziwnym trafem, po moim pytaniu: „czy to prawda, że w latach 2008-2012 51% całego budżetu ministerstw na ogłoszenia publiczne trafiło do „Gazety Wyborczej?” zapadła cisza. Redaktor Kurski zamilkł, a Rada Europy przestała zamartwiać się stanem demokracji w Polsce. Wydaje mi się, że teraz bez pieniędzy Platformy Obywatelskiej „GW” nie poradzi sobie na rynku prasowym.

W czym właściwie tkwi problem z „Gazetą Wyborczą”, dlaczego Polacy nie chcą już jej czytać?

Problem był bardzo jasny. „GW” nie była organem prasowym, a politycznym i nadal nim jest. Dzięki pieniądzom od rządu Platformy i PSL, dziennik Adama Michnika realizował linię polityczną tego rządu, a jej dzisiejsza „walka o demokrację” jest po prostu walką o to, „aby było tak, jak było”. To czasopismo nie opisuje rzeczywistości, ale ją kreuje, a najlepszym tego przykładem są dzisiejsze przeprosiny wobec ministra Macierewicza. Po pięciu latach „Gazeta Wyborcza” opublikowała na pierwszej stronie dzisiejszego wydania przeprosiny wobec szefa MON za pomówienie. Kreują rzeczywistość tak, by im odpowiadała, manipulują opinią publiczną, procesy za pomówienia toczą się latami, po jakimś czasie przepraszają, a pieniądze dalej płyną. Niestety, dziś już nie płyną i nie popłyną...

Przeprosiny, jak Pan podkreślił, dotyczą tekstu sprzed pięciu lat. W ostatnim czasie mieliśmy jednak już kolejne pomówienia, chociażby powtórzoną za jednym z francuskich dzienników rewelację o ucieczce ministra Macierewicza przed rozmową z szefem resortu obrony Francji, co MON sprostowało...

Niestety, to sprawdzony sposób „GW”- odkładanie odpowiedzialności w czasie. Procesy sądowe i przeprosiny, które muszą zamieszczać to jednak tylko jeden element. W najbliższym czasie „Gazeta Wyborcza” poniesie odpowiedzialność wśród Polaków. Niedługo może po prostu przestać istnieć. Grupowe zwolnienia są już faktem, mówi się o tym, że red. Adam Michnik również może odejść, tak więc „GW” ma potężny problem. Dziś widać, że była wręcz w krwioobiegu PO i PSL i bez tego nie może sobie poradzić, bo dziś nikt jej już nie czyta. Proszę zauważyć, że większość jej nakładu to były prenumeraty w spółkach Skarbu Państwa czy miejscach publicznych podległych strukturze państwowej. Gdybyśmy zobaczyli, ile wydań tej gazety sprzedaje się faktycznie, oprócz spółek Skarbu Państwa, to byłaby to znikoma ilość. Polacy nie chcą czytać kłamstw. Sam nie rozmawiam z tym medium już od dawna i nie zamierzam tego zmieniać.

Czyli nie pomogą już nawet wyznania piosenkarek opowiadających o tym, że dzięki dokonaniu aborcji „mają z powrotem swoje życie”?

Skandal to za mało. Na skandalach jechali przez cały czas, jednak to nie wystarczy, ponieważ tabloidy mają w tej kwestii większą siłę przebicia. Czegokolwiek „Gazeta Wyborcza” by nie opublikowała, nie jest już miarodajne ani opiniotwórcze, a wyłącznie groteskowe.

Ostatnie pytanie, przy okazji problemów „GW”. Portal niezależna.pl pisał ostatnio, że większość działających w Polsce mediów, jak chociażby te należące do spółki Polska Press, nie wspominając już o gigancie Ringier Axel Springer jest w rękach niemieckich. Rząd planuje przyjrzeć się sytuacji własnościowej mediów w naszym kraju i przeprowadzić repolonizację

Repolonizacja mediów jest konieczna. Taka sytuacja, jaka ma miejsce w Polsce jest niedopuszczalna w innych krajach, w tym właśnie w Niemczech. Niedopuszczalne jest, że kreowanie rzeczywistości przez media wpływa na funkcjonowanie rządu albo czasami nawet obala ten rząd. Zwykła uczciwość wymaga tego, aby większość mediów działających w Polsce była w polskich rękach...