Gdybym był adwokatem Mariusza Trynkiewicza, to przekonywałbym, że „materiały pornograficzne”, które znaleziono u niego w celi, to element jego resocjalizacji. Otóż biedak chciał wziął udział w planowanym na Uniwersytecie Warszawskim Dniu Porno, i tam wygłosić wstrząsający referat na temat „wyzwalające ze spętań kulturowych roli pornografii dziecięcej”. Na wolności, w ramach resocjalizacji, ten wybitny ekspert chciałby też zapewne napisać doktorat, a kto wie może także habilitację z porn studies.
I, w naszym ogarniętym szaleństwem świecie, takie tłumaczenie mogłoby znaleźć posłuch. Jeśli bowiem organizuje się Dni Porno na UW, jeśli przekonuje się, że uprzedmiotowienie, by nie powiedzieć wprost upodlenie kobiet i mężczyzn jest elementem nauk społecznych, które powinny być wykładane na UW, to dlaczego nie pójść krok dalej, i o rolę pornografii nie spytać się ekspertów, którzy o upodleniu i uprzedmiotowieniu innych wiedzą wszystko?
Tomasz P. Terlikowski
