Prof. Środa doszła do odkrywczego wniosku o tym, że polskim kobietom grozi śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony Kościoła Katolickiego. Najnowszym dowodem wspierającym tezę jest powracająca dyskusja o zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego i wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji. Tym samym prof. Środa nawołuje środowiska feministyczne do powstania z kolan i walkę o prawa kobiet. Jej słowa to: "trzeba uderzyć w fundamenty tego fanatyzmu, głupoty, zaściankowości i nienawiści do kobiet, czyli w Kościół"

O tym jak niebywale skuteczne są inicjatywy feministyczne w Polsce wiele mówi los Partii Kobiet w 2016 roku przekształconej w Inicjatywę Feministyczną. PK dzielnie wystartowała w wyborach parlamentarnych w 2007 zdobywając 0,28% głosów. To tyle ile niejaki Kononowicz w innych wyborach. Ocena autorstwa liderek PK okazała się miażdżąca: to wina kobiet, które są w Polsce zacofane i niewyedukowane. W kolejnych wyborach w 2011 roku mimo energiczych działań edukacyjnych w środowisku kobiet polskich, wynik okazał się jeszcze gorszy: 0,08%. Oznacza to, że z kilkunastu milionów polskich kobiet zaledwie 12 tysięcy uznało, że PK reprezentuje ich interesy.

Polskie kobiety nie są bynajmniej "niewyedukowane", lecz znacznie rozsądniejsze niż twierdzą działaczki PK. Jedną z ilustracji aktywnych działań feministek na rzecz dobra społecznego może być pomoc samotnym matkom:

Powyższa mapa nie zawiera błędu, liczba owych domów jest łatwa do zapamiętania i wynosi dokładne zero. Nawet gdyby panowała całkowita wolność w kwestiach aborcji, nie brakowałoby kobiet opuszczonych przez swoich mężów i partnerów a mających dzieci na utrzymaniu. Jak dotąd feministki nie uznały najwyraźniej, że samotne matki wymagają znaczącej pomocy. Za to ów największy wróg kobiet, tj. Kościół Katolicki prowadzi ich wiele w różnych miastach w Polsce.

W styczniu br. w niemieckiej Kolonii ok 2000 kobiet stało się ofiarami napastowania. Mówiąc wprost, wiele z nich to de facto ofiary gwałtów, bowiem to pojęcie nie oznacza jedynie stosunku seksualnego pod przymusem, lecz także np. obmacywania. Podobnych zdarzeń na mniejszą skalę są setki we Francji, Niemczech, Szwecji i wielu innych krajach. W obliczu narastającej gwałtownie fali przemocy wobec kobiet w Europie Zachodniej, spowodowanej niekontrolowanym napływem ludzi z "innego kręgu kulturowego", feministki głoszą, że owych "uchodźców" należy przyjmować jeszcze więcej. Tak bowiem mówią partie lewicowe oraz różni sponsorzy ruchów feministycznych, w tym różnorakie fundacje Sorosa. Najwyraźniej sponsorowane wyjazdy na konferencje oraz stypendia stanowią dla feministek większą wartość niż los napastowanych kobiet. Zamknięcie granic UE i deportowanie nielegalnych imigrantów mogłoby spowodować znaczący spadek ataków na kobiety w Niemczech lub Francji, oznaczałoby to jednak wzrost popularności domagających się tego partii prawicowych. Wówczas bye bye i adios dla feministycznych konferencji i stypendiów. To najwyraźniej znak naszych czasów: od osiągnięcia celu ważniejsza jest dobrze opłacona pijarowska i "edukacyjna" działalność mająca w teorii się do niego zbliżyć.

Innym problemem jest sama powracająca debata nt. zaostrzenia prawa antyaborcyjnego. Wnosząc to pod obrady parlamentu najwyraźniej PIS doszedł do wniosku, że ma za duże poparcie społeczne i warto je zmniejszyć. Zwolennicy całkowitego zakazu aborcji i tak są po stronie PISu, zaś inni wspierający partię rządzącą mogą dojść do wniosku, że tego już za wiele. Owszem 500+, Mieszkanie+ i powstająca Cela+ wspierają poparcie, ale ideologiczna antyaborcyjna batalia skutecznie część głosów odbierze. Podobnie bałagan kadrowy spółkach skarbu państwa, porażka w tworzeniu mediów narodowych i wiele innych.

Jak dotąd symbolem polskich feministek jest całkowita nieskuteczność, minimalne zaangażowanie w realne działania obywatelskie oraz krąg interesujących bohaterów. Jednym z nich jest twórca walczącego o wolność i demokrację KODu, człowiek który stał się najbardziej znanym obywatelem 3RP zalegającym w płaceniu alimentów na własne dzieci.

MaSZ/salon24.pl