Z relacji Tomasza Krzyżaka wynika, że do rozprawy doszło dlatego, że nie dostarczono do sądu treści kazania abp Józefa Michalika, które miało dotklnąć panią Marenin. Jednak po zapoznaniu się z treścią homilii, sąd uznał, że nie ma w niej słów na które powoływała się Marenin. Dlatego żądania powódki zostały uznane za bezpodstawne.

Abp Michalik natomiast skorzystał z gwarantowanej przez konstytucję wolności słowa i potwierdzonej w konkordacie swobody Kościoła w pełnieniu jego misji.

Tomasz Krzyżak napisał na Twitterze: "Sąd: nie może być miarodajne odczucie indywidualne powódki, liczy się kontekst szerszy (...) Nie było naruszenia dobra osobistego. Powództwo jest bezzasadne i pozew zostaje oddalony. Marenin zostaje obciążona kosztami procesu (...) W ciągu tygodnia Marenin może się odwołać, bo wyrok nie jest prawomocny. Koniec rozprawy". 

Fragment kazania, na który powoływała się Marenin, brzmiał następująco: „Wiele dziś się mówi i słusznie o karygodnych nadużyciach dorosłych wobec dzieci. Tego rodzaju zła nie wolno tolerować, ale nikt nie odważy się pytać o przyczyny, żadna stacja telewizyjna nie walczy z pornografią, z promocją fałszywej, egoistycznej miłości między ludźmi". Metropolita przemyski mówił wówczas także: "Nikt nie upomina się za dziećmi cierpiącymi przez brak miłości rozwodzących się rodziców, a to są rany bolesne i długotrwałe. Na naszych oczach następuje promocja nowej ideologii gender. Już kilkanaście najważniejszych uniwersytetów w Polsce wprowadziło wykłady z tej nowej i niezbyt jasnej ideologii, której programową radę stanowią najbardziej agresywne polskie feministki, które od lat szydzą z Kościoła i etyki tradycyjnej, promują aborcję i walczą z tradycyjnym modelem rodziny i wierności małżeńskiej”.

Bardzo dobrze, że sąd racjonalnie podszedł do sprawy i po prostu oddalił bezpodstawne żale pani Marenin.

mm

Źródło: Twitter