Popularny włoski tygodnik „Visto” (350 tys. nakładu), który zamieszcza na swoich łamach plotki z życia sfer wyższych i porady kuchenne, okazjonalnie wypuszcza też broszurki z dowcipami nt jakiejś grupy społecznej lub zawodowej. Gdy dziennikarze postanowili sobie zażartować z gejów, rozpętała się burza.

Jak relacjonuje „Rzeczpospolita”, broszurka wywołała bardzo gwałtowne reakcje i ogólnonarodową dyskusję. Włoskie organizacje homoseksualne i tzw. postępowcy uznali, że publikacja jest  przejawem „wulgarnej homofonii, szerzenia przesądów o gejach i dyskryminacji osób homoseksualnych”.

Zażądali, aby w trybie natychmiastowym wycofano tygodnik z kiosków i zorganizowali szeroką kampanię społeczną w której wzywali do  bojkotu pisma. Na Facebooku i wielu stronach internetowych ruszyły akcje zbierania podpisów pod protestami przeciw homofobii w mediach.

Homoseksualiści domagali się też ustąpienia ze stanowiska redaktora naczelnego Roberta Alessiego, mimo że ten w specjalnym oświadczeniu przeprosił za swój „za brak czujności”, tłumacząc się, że nie wiedział o feralnym dodatku, bo od niedawna piastuje swoje stanowisko.  Zapewnił jednocześnie, że „jego tygodnik jest przyjazny ludziom LGBT jak żaden inny”. Mimo to środowiska LGBT zamierzają wytoczyć tygodnikowi proces o dyskryminację na tle seksualnym.

Przed żadnymi zemsty organizacjami gejowskimi nie zamierza jednak kajać się dyrektor wydającej „Visto” Mediagroup Federico Silvestri. Zapowiedział, że wydawnictwo nie podda się homoterrorowi, nie wycofa dodatku z dowcipami o gejach i nie będzie nikogo przepraszać.

Zwrócił uwagę, że w przeszłości „Visto” wydawało dodatki z żartami o karabinierach, parach heteroseksualnych i małym Jasiu. Podkreślił, że cieszyły się one dużym powodzeniem, podobnie jak  dowcipy o piłkarzu Francesco Tottim czy o  Żydach i nikt przeciwko nim nie protestował.  Zdaniem Silvestriego nie można „w imię czyjejś fobii czy poprawności politycznej ograniczać swobody satyrze”.

Jak zauważa „Rz”, środowiskom homoseksualnym chodzi właśnie o to, aby  krok po kroku penalizować słowa i zachowania, które uznają za niewłaściwe. Ich ulubiona taktyka – atakowanie z pozycji ofiary po raz kolejny okazuje się skuteczna.

ed/Rzeczpospolita