Programy równościowe (genderowe) promują tezę, iż płeć biologiczna jest nieistotna, uczą dzieci, że różnice między chłopcami i dziewczynkami jeśli chodzi o zachowania, zainteresowania czy nawet ubiór to wynik narzucania nam szkodliwych stereotypów. Niektóre wprowadzają też przekaz o "alternatywnych strukturach rodziny" złożonych np. z dwóch "mam". Są one finansowane z funduszy UE.

Prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS ostrzega, że Unia Europejska uzależnia korzystanie z funduszy unijnych od promowania przez ich beneficjentów ideologii gender. Niektórzy dyrektorzy przedszkoli czują się złapani w pułapkę. Brakuje pieniędzy na wartościowe zajęcia dodatkowe, a uzyskanie ich w ramach programów finansowanych przez UE to transakcja wiązana. Program, który może być sam w sobie atrakcyjny, zawiera elementy gender, których nie wolno pominąć.

Komu wierzyć?

Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy zasypywani sprzecznymi komunikatami na ten temat. Różni medialni eksperci od wychowania, zachwalają programy równościowe i wyśmiewają głosy osób zaniepokojonych ideologią w nich zawartą, stwierdzając, że to tylko panika związana z brakiem kompetencji i wiedzy. Dorota Zawadzka, znana z programu „Superniania”, na przykład na swoim blogu bardzo poleca program "równościowe przedszkole" komentując: "Zaczęło się od tego, że powstał linkowany na początku program dla przedszkoli, potem pewna pani napisała tekst, mimo, że programu raczej nie przeczytała. Gdyby przeczytała nie napisałaby przecież takich bzdur. I kolejnych rewelacji. No chyba, że ma jakiś problem.1"

Z drugiej strony pojawiają się konkretne ostrzeżenia przed ideologią gender padające nie tylko z ust duchowieństwa, czy katolickich publicystów, ale neutralnych naukowców. Oto w niedawnym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" seksuolog, profesor Lew Starowicz mówi: "Filozofia gender, owszem, podoba się elitom, ale to nie przekłada się na praktykę."

Na pytanie o konsekwencje przełożenia na praktykę odpowiada: "To np. mogliby się znaleźć chętni, żeby wychowywać dziecko apłciowo, bo taki postulat też się czasem pojawia. Niech dziecko samo zdecyduje, kim jest. Jako naukowiec, który trochę wie na temat rozwoju psychofizycznego, mogę stwierdzić ze stuprocentową pewnością, że cechy męskie i kobiece wykształcają się u dziecka na bardzo wczesnym etapie rozwoju. I że przez taki sposób wychowywania można komuś po prostu zwichnąć tożsamość. Zniszczyć życie. Negowanie uwarunkowań genetycznych nigdy nie doprowadzi do niczego dobrego2."

Co naprawdę dzieje się w ramach "równościowego przedszkola"?

Czy chcielibyście, żeby wasze zęby plombował hydraulik? A gdy wasze dziecko zachoruje, by lekarstwa przepisywał mechanik samochodowy? Pytania retoryczne. Mimo to, w wielu przedszkolach wprowadzony został program wychowawczy nie napisany przez pedagogów czy psychologów, a trzy panie, których wykształcenie to: historyczka, filozofka i "trenerka antydyskryminacyjna". Samo to powinno na wstępie dyskwalifikować program. Natomiast tym, co u każdego rodzica (niezależnie od światopoglądu) włącza sygnał alarmowy jest zmuszanie chłopców do przebierania się w sukienki. Wychowawczynie, które musiały przeprowadzić to ćwiczenie w przedszkolu mówią o poczuciu poniżenia i odarcia z godności. Dziewczynki z przyjemnością eksperymentują z przebieraniem się np. za kucharza, bo generalnie lubią przebieranki. Dla chłopców to poniżające przeżycie. Ideolodzy gender grzmią, że dzieje się tak dlatego, że nasza cała kultura narzuca nam przekonanie, że bycie dziewczynką jest czymś gorszym. To oczywista bzdura, dlaczego?

Rozwój dziecka

Trzeba wiedzieć, że istnieją określone etapy kształtowania się poczucia tożsamości. Z początku - noworodek, niemowlę ma poczucie, że jest jednym z mamą. Przed ukończeniem pierwszego roku życia uczy się, że jest odrębną od mamy osobą. Nadal jest to osoba mu najbliższa, z którą czuje się silnie emocjonalnie związany. W wieku 2-3 lat następuje z kolei bardzo ważny etap rozwojowy, związany z odkrywaniem tożsamości płciowej. Dla dziewczynek to stosunkowo proste - "jestem dziewczynką, tak jak mama". Dla chłopca jest to trudniejsze - zauważa, że jest chłopcem, ale musi odkryć, co to znaczy bycie chłopcem. Do tej pory skoncentrowany był na relacji z mamą, teraz potrzebuje silniej związać się z tatą.

W kulturach tzw. "prymitywnych" jest to moment związany z rytuałem przejścia, ułatwia się chłopcom to zadanie. W naszej kulturze poszukiwanie tożsamości jest trudniejsze. Jest mama, w przedszkolach, żłobkach są wychowawczynie, coraz większa jest cenzura dotycząca dozwolonych dla chłopców zabawek i zabaw. Nawiasem mówiąc, kiedy ostatnio widzieliście chłopców bawiących się w wojnę? Gdy chłopcy próbują się mocować, czy podejmują zabawy związane z wypróbowywaniem swej siły czy wręcz mające elementy ryzyka, są natychmiast sprowadzani do parteru. W tym momencie dla wykształcenia poczucia męskiej tożsamości bardzo potrzebują podkreślania różnic między chłopcami a dziewczynkami.

Nie mogę się bawić pistoletami, nie mogę wspinać się na meble, nie mogę się tłuc z kolegami, ale przynajmniej chodzę w spodenkach, mam auta, moje ubranka nie są różowe jak dziewczyn. Jak będę duży chcę być mechanikiem samochodowym, nie jak dziewczyny, które będą przedszkolankami. To nie szkodliwe stereotypy, a naturalna potrzeba rozwojowa.

Wystarczy popatrzeć, co się dzieje później. Gdy już nastąpi utrwalenie tożsamości płciowej, starsze dzieci w naturalny sposób otwierają się na inne możliwości. Nastolatek nie powie, że dziewczyna nie może być rzeźnikiem. Stwierdzi, że to dziwne, bo kłóci się z obserwowaną większą wrażliwością kobiet na cierpienie innych, ale stwierdzi: "skoro tak chce, to OK".

Nauka u podstaw

Nie oczekuję, że każdy uwierzy mi na słowo. Kształtowanie się tożsamości płciowej człowieka to wynik kombinacji biologii i wychowania. Komponent biologiczny jest jednak silny. Cała biologia popycha dziewczynki w kierunku rozwoju empatii, umiejętności dbania o relacje z innymi, chłopców z kolei do rozwoju zainteresowań technicznych, związanych z wykorzystywaniem siły, manipulacji przedmiotami itp.

Widać to już po noworodkach. Zaledwie jednodniowe maluszki mają określone preferencje. Dziewczynki wolą oglądać twarze ludzkie, chłopcy - zabawki mechaniczne. Zostało to zbadane naukowo w roku 20003. Nieco starsze (dziewięciomiesięczne) dzieci badał zespół szwedzkiego naukowca, Trond H. Diseth'a, stwierdzając, że dziewczynki zdecydowanie wolą lalki, a chłopcy - zabawki mechaniczne4. W tym wieku trudno mówić o narzuconych normach kulturowych. Oczywiście to tylko kilka przykładów, Badań pokazujących, jak ważny jest komponent biologiczny w kształtowaniu tożsamości płciowej jest naprawdę dużo - polecam kwerendę pod hasłem "psychologia ewolucyjna".

Problemy rodziców

Podstawowy problem to fakt wdrażania takich programów bez konsultacji z rodzicami. Drugi to - możliwe represje. Gdy trójka rodziców z Rybnika nie zgodziła się, by ich dzieci uczestniczyły w programie mającym za za zadanie rozwijanie kompetencji społecznych dzieci 3-, 4- i 5-letnich za pomocą wycieczek edukacyjnych, uwzględniających zasadę gender, ich dzieci zostały wyrzucone z przedszkola. Rodzice są też poniżani, ponieważ programy genderowe przedstawia się jako walkę z wtłaczaniem dzieci w niesprawiedliwe stereotypy płciowe, zmniejszające ich wolność np. wyboru zawodu. Mimo to nie możemy się poddawać. Zachęcam do gruntowniejszego zgłębienia problemu i podejmowania odpowiednich działań. Szczególnie polecam lekturę książki M. Peeters "Gender - światowa norma polityczna i kulturowa".

Bogna Białecka - psycholog

1 http://dorotazawadzka.natemat.pl/74613,zeby-ala-byla-pilotem-mysliwca-a-jas-nauczycielem-w-przedszkolu

2 Gender podoba się tylko elitom (Rzeczpospolita Mariusz Cieślik 29-11-2013)

3 Connellan J. i inn. "Sex differences in human neonatal social perception" Infant Behavior and Development, 23/1, 2000, s. 113–118

4 studium opisane w "Rebelya.TV: Gender Equality Paradox" http://www.youtube.com/watch?v=5oGL7njQwrg