I żeby nie oskarżać mnie o manipulację, posłużę się jedynie cytatami z wypowiedzi osób, które dla „GW” się wypowiedziały. Nic więcej zresztą tu nie trzeba. Ich słowa same w sobie brzmią wystarczająco mocno.

 

 

„Czemu nie mam dzieci? Bo moje życie podoba mi się na tyle, że nie chcę go zmieniać. To nie jest kwestia pieniędzy czy pracy, ale jedynie moich przekonań i potrzeb. Nie chcę rezygnować z wyjazdów, wolnego czasu na sport czy wyjścia do miasta. Boję się też odpowiedzialności za dziecko i tego, że coś zepsuję jako matka” - mówi Kaśka (lat 32).

 

„Szczęśliwie jestem w takiej sytuacji, że nie chcę mieć dzieci i ich nie mam. Dlaczego nie chcę? Po pierwsze, praca zajmuje mi bardzo dużo czasu, tak że ledwo się z nią wyrabiam, i nie wyobrażam sobie, że mógłbym ją pogodzić z wychowaniem dziecka. Poza tym nie spotkałem jeszcze kogoś, z kim dziecko chciałabym mieć i wychowywać. (…) Zakładam, że kiedyś będę miał dzieci. Choć przyznam, że na razie nie wyobrażam sobie siebie w roli ojca. Ale ja nawet nie wyobrażam sobie posiadania kota, lubię mieć tę swobodę, żeby nie wracać na noc do domu” - uzupełnia Marcin (lat 31).

 

„Właściwie nie wiem, dlaczego nie mam dzieci. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, chyba po prostu na razie są inne priorytety. (…) Poza tym moja dziewczyna się śmieje, że ja sam jestem dużym dzieckiem, a to by przecież płakało po nocy, trzeba by pieluchy zmieniać. Chyba jeszcze do tego nie dorosłem. Ale to nie znaczy, że nie chcę mieć dzieci, po prostu to jeszcze nie ten czas” - dodaje Michał (lat 30).

 

„Już jakiś czas temu zauważyłam, że w moim środowisku, mam taką dużą grupę znajomych ze studiów, dziecko jest postrzegane jako ciężar, jak coś, co cię ogranicza. Oczywiście cieszymy się, jak ktoś zajdzie w ciąże, ale też od razu pojawiają się teksty typu: "To teraz już nie będziesz mieć dla nas czasu", "Zrezygnujesz z pracy?". Jest takie poczucie że dziecko wywraca wszystko do góry nogami” - mówi Gosia (29 lat).

 

I na koniec Aga (lat 26): „Najważniejszy powód, dla którego nie mam dzieci, jest taki, że jestem z facetem, który dzieci nie chce. U znajomych je toleruje, ale generalnie uważa, że niszczą życie. Jak spotykamy się z kimś i ten ktoś mówi, że musi wrócić, bo dziecko czeka w domu, to mój facet zawsze żartuje w stylu: "I po co wam to było?". Uważa, że takie życie, jakie teraz mamy, jest po prostu dużo łatwiejsze. Że nic nas nie wiąże i zawsze można robić, co się chce, bo nie ma odpowiedzialności. Nie ma obowiązku, by kimś się zajmować i o kogoś dbać”.

 

TPT/Gazeta.pl