Stołeczna radna, Agata Diduszko-Zyglewska (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa- to jej małżonek "poległ" pod Sejmem podczas protestów w grudniu 2016 r., po czym wstał, otrzepał się i wyciągnął telefon), ostro wzięła się ostatnio za walkę z religią. 

Zdaniem Diduszko-Zyglewskiej, uczniowie nie musieliby siedzieć w szkole po kilkanaście godzin, gdyby lekcje religii, które są nieobowiązkowe, odbywały się przed zajęciami lub po nich. Radna złożyła interpelację w tej sprawie, zaznaczając, że reforma edukacji autorstwa rządu PiS spowodowała przepełnienie szkół i trudności lokalowe.

Jak wskazała lewicowa radna, nieobowiązkowa katecheza w środku obowiązkowych lekcji zajmuje sale na 50-100 godzin tygodniowo. W związku z tym Diduszko zapytała prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego, czy zamierza zobowiązać dyrektorów szkół do tego, by w nowym roku szkolnym 2019/2020 układali plan lekcji w taki sposób, aby zajęcia nieobowiązkowe znalazły się na końcu lub na początku dnia. Odpowiedziała wiceprezydent Renata Kaznowska. Ratusz ustosunkował się do postulatów feministki pozytywnie:

"Warszawa zwróci się do dyrektorów szkół, aby tworząc plany tygodniowych zajęć w przyszłym roku szkolnym, zwracali uwagę na umieszczanie zajęć nieobowiązkowych „po” lub „przed” zajęciami obowiązkowymi”- napisała Kaznowska w imieniu Trzaskowskiego. Wiceprezydent podkreśliła również, że dyrektorzy zostaną poinformowani o możliwości zwrócenia się do kurii o wyrażenie zgody na zmniejszenie liczby lekcji religii w tygodniu w przypadku "trudnych warunków organizacyjnych i lokalowych w szkołach ponadpodstawowych".  

W odpowiedzi na interpelację radnej zastępczyni Trzaskowskiego podkreśliła również, że wieszanie symboli religijnych powinno być „związane jedynie z miejscami realizacji zajęć katechezy”. Agata Diduszko-Zyglewska wyraziła zadowolenie z tej opinii ratusza i zachęciła, aby rodzice korzystali z niej w czasie kontaktu ze szkołami. 

yenn/Facebook, Fronda.pl