Jak przypomina Grzegorz Górny na swoim blogu na portalu Wpolityce.pl, posągi bolszewickiego wodza były masowo demontowane już po proklamowaniu przez Ukrainę niepodległości w 1991 r. – głównie na zachodzie i w centrum kraju. Wtedy też zniknął monument Lenina z kijowskiego Placu Rewolucji Październikowej (dzisiejszy Majdan Niezależności).

Posągi Lenina pozostały natomiast nietknięte na wschodzie Ukrainy, który był bardziej zrusyfikowany i zsowietyzowany. „Na własne oczy widziałem w Doniecku, jak młode pary prosto z prawosławnej cerkwi, gdzie brały ślub, podjeżdżały pod pomnik Lenina, by wykonać pamiątkowe zdjęcie”– pisze Górny.

Kiedy wybuchła rewolucja na Majdanie, jednym z pierwszych celów ataku stał się najważniejszy pomnik Lenina na Ukrainie. 8 grudnia 2013 roku – w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny – Włodzimierz Ilicz zniknął z placu nieopodal Bazaru Besarabskim w Kijowie. „Ten akt zapoczątkował masowe zjawisko społeczne, zwane “leninopadem”. Tam, gdzie wpływy zdobywały siły proukraińskie, niszczono pomniki wodza bolszewików. Ogółem od tamtego czasu zdemontowano ich na Ukrainie aż 374”– pisze publicysta.

 Z kolei dla środowisk prorosyjskich, akty sprzeciwu wobec tych reliktów komunistycznych, stały się okazją do publicznych manifestacji sympatii dla dawnego przywódcy. „Jest jakiś chichot historii w tym, że pod monumentami wodza komunistów zbierają się Rosjanie z flagami białogwardyjskimi, prawosławnymi, a nawet domu Romanowów, by bronić pomników Lenina przed demontażem. A przecież Cerkiew Prawosławna, Biała Gwardia czy ród Romanowów były dla Lenina śmiertelnymi wrogami, których nienawidził ze wszystkich sił i które eksterminował. Przecież to on rozkazał zamordować cara Mikołaja II i całą jego rodzinę, a dziś rosyjscy monarchiści bronią jego monumentów” – podkreśla Grzegorz Górny.

O czym to świadczy? Że, posągi bolszewickiego wodza przestały symbolizować to, co było zamiarem ich twórców, czyli rewolucję komunistyczną i braterstwo światowego proletariatu, a stały się znakiem rosyjskiej dominacji na Ukrainie – konkluduje Górny.

ed/Wpolityce.pl