Agnieszkę znam osobiście, to bardzo szczera i otwarta osoba. Roześmiana długowłosa blondynka. Trzydziesto-kilku latka, mieszkanka Warszawy. Z wykształcenia jest psychologiem. Ktoś kto naoglądał się horrorów, z pewnością w tej roześmianej osobie nie dostrzegł by dzisiaj śladów dawnego zniewolenia zakończonego egzorcyzmami. Uczestniczyłyśmy razem w kilku akcjach ewangelizacyjnych, tam kilkakrotnie słyszałam jej świadectwo, rozmawiałyśmy też na ten temat. Modliłyśmy się razem. Ręczę zatem, że to o czym opowiedziała w klasztorze ojców bernardynów w Rzeszowie podczas jednej z katechez audiowizualnych, a co jest udokumentowane na portalu „Żywa wiara”, jest prawdą. To dla wielu może brzmieć jak coś zmyślonego, ale to jest prawda.

Wymienię teraz podstawowe tezy jej świadectwa:

Angieszka miała bóle kręgosłupa. Taki był banalny pod jej poszukiwań ćwiczeń fizycznych, które by jej pomogły. Ten skromny i dość racjonalny początek jej świadectwa. To, o czym opowiada później świadczy, że niewinność intencji nie chroni nas przed zgubnymi skutkami jogi. Fakt, iż chcieliśmy „tylko” wyleczyć kręgosłup, nie oznacza że demony na które się w ten sposób otworzyliśmy, będą powstrzymywane przez tę „dobrą” intencję.

Agnieszka nie poszła do sekty, nie zaangażowała się w ruch religijny. Na ten sam kurs jogi chodziła elita miasta, w którym wówczas mieszkała. Kurs, w którym uczestniczyła odbywał się w kilkugwiazdkowym hotelu. Nie rozmawiano na kursie na tematy duchowe.

Agnieszka otworzyła się duchowo na działanie nauczyciela jogi. Czy po tym pierwszym kroku jakim jest zapisanie się na kurs, miała szanse się powstrzymać przed postępowaniem dalszego otwierania się na złe wpływy? Wygląda na to, że powstrzymanie takiego zgubnego procesu jest niemożliwe, lub jest możliwe tylko przy wzywaniu Boga na pomoc. Agnieszka była początkowo zadowolona z tego, co dawała jej joga, a nauczyciel wzbudzał fascynację swoją wiedzą i postawą. Było jednak coś więcej niż zwyczajna fascynacja, czy może jakieś podświadome zakochanie się w mężczyźnie. Był to wpływ duchowy, coś czego bardzo trudno się pozbyć.

Agnieszka doświadczała nawiedzeń demonicznych. Tu dokonam już pewnej interpretacji tego, o czym ona opowiada. To, że w różnych okolicznościach Agnieszka odczuwała nadprzyrodzoną duchową obecność swojego guru, nie było żadną jego teleportacją, bilokacją, telepatią czy innymi zjawiskami wymyślonymi przez okultystów, czy zwolenników New Age. Były to już, dobrze znane z innych świadectw osób zniewolonych, symptomy obecności złego ducha. Był to odczuwalny zmysłami sygnał jego duchowej obecności.

Agnieszka z czasem odczuwała coraz silniej, że to co na początku wydawało się jej być zyskiem płynącym z uprawiania jogi, szybko pękało jak bańka mydlana. Co więcej, rzeczy które ulegały z początku poprawie, z czasem pogarszały się. Co więcej, jakby jej życie pogrążało się w mroku. Duchowa obecność podziwianego nauczyciela jogi, z początku dająca jakieś ukojenie, z czasem zaczynała coraz bardziej ciążyć. Zły duch coraz mocniej dawał o sobie znać i objawiał swoje mroczne oblicze.

Agnieszka otrzymała dary paranormalne. Ciekawe, że przy uprawianiu jogi otrzymała to o co z początki w ogóle nie prosiła. Jako racjonalna osoba. Nie nastawiała się na to, że będzie posiadała cechy jak jakaś wróżka, medium czy prorokini. A jednak takie rzeczy są całością w mrocznym pakiecie „darów” Jakie niesie ze sobą uprawianie jogi. Skąd jednak wiadomo, że są to „dary”? A jeżeli dary to od kogo, a jeżeli nie wiadomo od kogo, to skąd wiadomo, że są to „dary”?.

Agnieszka doświadczyła tego, że za owe „dary” przychodzi prędko zapłacić cenę dla matki najdroższą, to znaczy koszmary senne zaczynały dręczyć jej dziecko. Zdawała sobie sprawę, że był to efekt działania jogi, ponieważ symbolika tych snów miała związek z dręczeniami jakie dotyczyły jej jako matki. To świadectwo mówi nam, że rzeczywistość duchowa jest całością. Jeżeli zły duch zapraszany jest do domu, on jest gotów zamieszkać w rodzinie. Jest to jakby symetryczne zjawisko do sytuacji, kiedy do domu zapraszany jest Pan Bóg. Jeżeli w domu wypowiadane są słowa modlitwy, Bóg przychodzi na nasze wezwania, Bogu poświęcany jest dom i rodzina. Jeżeli zaś mantrami wzywamy diabła, przychodzi diabeł. Coraz bardziej czuła się zniewolona duchowo, ogarniało ją przerażenie. Nie zaniechała jednak praktykowania jogi, zmieniła tylko szkołę...

Świadectwo Agnieszki w swoim wyrazie przypomina nam to co świadczy były jogin, a obecnie mnich chrześcijański : „Trzeba dobrze zrozumieć, że yoga nie jest prostą techniką relaksacyjną: chodzi o technikę, która była wypracowana w hinduizmie powoli, przez całe wieki. Dla hinduizmu człowiek stanowi tylko emanację, niewielką cząstkę boskiej duszy świata, bezosobowej energii, która wypełnia wszechświat. Yoga jest uprzywilejowana drogą, która ma prowadzić do zjednoczenia z tym wielkim kosmicznym „Ja". Jednak dla nas chrześcijan, którzy mamy wielką łaskę poznania Objawienia Boga osobowego i transcendentnego, który stworzył świat i człowieka z Miłości i który wzywa każdego człowieka, by pozwolił Mu napełnić się Jego Miłością - panteizm hinduski, mimo całej swojej szlachetności jest regresją. Poza tym już samo praktykowanie yogi stanowi wielka pułapkę duchową. Yoga sama w sobie jest techniką bardzo skuteczną, która prowadzi do obudzenia ukrytych w nas naturalnych energii. Weźmy na przykład hatha-yogę, która jest popularna na Zachodzie. Wszystkie jej pozycje mają za zadanie zaktywizowania w człowieku kundalini, energii życiowej, która umiejscowiona jest u podstawy kręgosłupa. Celem praktykowania jest sprawienie, by kundalini wznosząc się, osiągało kolejne czakramy (centra energetyczne) i po długiej praktyce dotarło do czakramu znajdującego się na szczycie głowy. Sam doświadczyłem tego i muszę stwierdzić, ze yoga uaktywnia w nas energie, które są bardzo realne i jeszcze bardzo mało znane, a które pozwalają na osiągnięcie stanów nadzwyczajnych (ja sam stosowałem i uczyłem technik lewitacji). Mędrcy Indii ostrzegają jednak swoich uczniów przed ryzykiem rozchwiania psychicznego, czy nawet obłędu. Bez wątpienia energie, które pobudza yoga maja charakter energii naturalnych, ale od pewnego momentu nie można wykluczyć obecności sił nieczystych.”

Choć Agnieszka lekkomyślnie niegdyś zaprosiła do swojego życia szatana, obecnie Bóg jest zwycięzcą w jej życiu. Bóg zawsze jest silniejszy od szatana i jeżeli szczerze ofiarujemy się Jezusowi szatan zostaje wyproszony. Świadectwo to daje nadzieję osobom zniewolonym, żeby śmiało ofiarowywały się Panu Bogu, a osiągną pełnię wolności.

Maria Patynowska

Zapis świadectwa na profilu YouTube portalu „Żywa wiara”