Strona rządowa od samego początku prowadzenia śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej wykazuje się brakiem dobrej woli w doprowadzeniu do wyjaśnienia tej tragedii. Wszystkie raporty rosyjskie są niewiele warte, ponieważ Rosjanie konsekwentnie, z wyrachowania, z zimną krwią wykorzystują tę katastrofę do antagonizowania polskiego społeczeństwa. Putin nie przepuści żadnej tego typu okazji, by nie wykorzystać jej do jakiejś rozgrywki. Rosjanie traktują nas jak Ukrainę, kiedy odkręcają jej kurki z gazem i zakręcają, jeżeli mają taki kaprys. Dalej nie mamy wraku, nie mamy oryginałów części skrzynek.

O braku dobrej woli rządowego zespołu który miał wyjaśnić katastrofę smoleńską, świadczy chociażby nieustanne przeciąganie terminów, niekorzystanie z porad niezależnych ekspertów i z różnych niezależnych ekspertyz. Nie dziwi mnie więc, że ekspertyza producenta czarnej skrzynki w Tu-154 M nie była wykorzystywana przez prowadzące śledztwo prokuraturę wojskową i komisję Millera. W rzetelnym śledztwie wszystkie wskazówki i opinie ekspertów byłyby brane pod uwagę. A takie śledztwo należy się nie tylko rodzinom ofiar, ale całemu państwu, bo na pokładzie lecieli prezydenci Polski i nasi parlamentarzyści.

W moim przekonaniu, stronie rządowej zależy na tym, aby prawda nie została ujawniona, aby PO przypadkiem nie utraciła władzy. Odpowiedzialność za to, że przez cały czas trwania śledztwa, rząd nie przybliżył nas do poznania prawdy ponosi Donald Tusk. Jako premier rządu, jest on odpowiedzialny za działania wszelkich komisji i zespołów rządowych. Gdyby była wola wyjaśnienia tej sprawy przez stronę rządową, to wszystkie hipotezy i poszlaki – wiarygodne i mniej wiarygodne byłyby poddawane pod analizę.

Not.ed