Wojciech Maziarski, dziennikarz "Gazety Wyborczej". Dla wielu czytelników ze strony liberalno-lewicowej swego rodzaju autorytet. Po islamskim zamachu w Londynie, w którym kilka osób zginęło, a wiele zostało rannych, na swoim facebooku napisał:

"Pilot do Kaczyńskiego: Odejdziemy na drugi krąg i poczekamy. Jeśli okaże się, że w Londynie był zamach i spotkanie z panią premier May zostało odwołane, będziemy musieli zawrócić do Warszawy.

Kaczyński do pilota: Ląduj, dziadu!"

Wpis zyskał kilkaset lajków, wiele komentarzy na podobnym poziomie. Na krytykę Maziarski reaguje w sposób niepozostawiający złudzeń, co do możliwości dialogu.

"Wojtku, nie sądziłem, że możesz napisać coś tak obrzydliwego" - napisał do niego Dominik Zdort.

Maziarski odparł: "A co tu obrzydliwego? Obrzydliwe jest to, co wokół katastrofy smoleńskiej robi PiS-owska sekta z Kaczyńskim i Macierewiczem na czele. A nabijanie się z tego i szydzenie nie jest obrzydliwe. To naturalny odruch obronny ludzi zdrowych na umyśle, którzy nie zamierzają się poddać obłędowi. Np. ja zachowałem pełnię władz umysłowych i nie zamierzam się modlić do Świętego Tupolewa Smoleńskiego."

Pytanie: Czy z tymi ludźmi da się jeszcze normalnie rozmawiać? O Polsce, o naszej historii i przyszłości? Niestety - ale już się nie da... To jest całkowicie inny poziom funkcjonowania. Od naszej chrześcijańskiej cywilizacji po prostu zbyt odległy...

kk