Czybyły wicerpremier i były szef PSL Janusz Piechociński trafi za kraty? Wszystko za sprawą jego wpisu opublikowanego na Tweeterze, który według niektórych ocen był podżeganiem do popełnienia przestępstwa.

5 maja TVN24 podlinkował jeden z artykułów na swoim portalu, pisząc: "Pucz i anarchia, czyli jak władza zaostrza retorykę".
Piechociński odpisał na to: "tvn24 a może by tak podpalić jakiś budynek publiczny żeby wprowadzić stan nadzwyczajny?".

Wpis byłego wicepremiera został uznany przez działacza "MOZ NSZZ Solidarności" Mateusza Gruźlę za niezgodny z prawem. Gruźla złożył zawiadomienie o "uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa", które wysłano do Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego, będącego zarazem I Zastępcą Prokuratora Generalnego.

- Jestem zwykłym obywatelem i gdybym ja opublikował taki komentarz, to zapewne prokurator by się mną zainteresował - powiedział Gruźla w rozmowie z "Rzeczpospolitą", dodając, że jego zdaniem we wpisie Piechocińskiego jest "podtekst nawoływania" do czynności przestępczej.

Sam Piechociński uważa, że nie zrobił nic złego, bo po prostu żartował. - Co tu komentować? Przecież to była czysta kpina z radykalizacji słów, postaw i czynów - powiedział "Rzeczpospolitej".

Następnie zasugerował, że... polski rząd zmierza w podobnym kierunku, do którego zmieszało NSDAP oraz bolszewicy. Piechociński stwierdził dosłownie: - Jak już nie można zakpić słowem z powodu, w którą stronę idzie polska polityka, jak się radykalizuje, to trzeba sobie przypomnieć jak lekceważyliśmy pewne środowiska z wąsikami i z czerwoną gwiazdą, a potem obudziliśmy się w trudnej sytuacji.

Co za obłęd... Wydaje się, że były wicepremier powinien trafić pod opiekę nie tyle prokuratury, co raczej dobrego lekarza. Życzymy zdrowia i powrotu do normalności!

kad