Przewodnicząca sejmowej komisji śledczej do spraw Amber Gold, Małgorzata Wassermann skomentowała dzisiejsze przesłuchania. Przed komisją zeznawała dziś Danuta Misiewicz- główna księgowa parabanku, a także były dominikanin, bliski znajomy Marcina i Katarzyny P., Jacek Krzysztofowicz. 

"To kolejny świadek, który został tak potraktowany przez prokuraturę i ABW, aby przypadkiem niczego się nie dowiedzieć. (…) Nie było żadnych pogłębionych badań i analiz. (…) Wierzę, że zrobią to obecne służby i prokuratura, po ówczesna ABW i prokuratura gdańska starała się zrobić wszystko, aby przypadkiem nie dotknąć trudnego elementu"- powiedziała Wassermann w rozmowie z dziennikarzami. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości i szefowa komisji zwróciła uwagę, że ówczesne służby nie zbadały, czy były duchowny mógł posiadać złoto z Amber Gold. 

"To nie jest zaskakujące, to jest niedorzeczne. Wiadomo, że to było działanie celowe."-oceniła Wassermann, która przypomniała, że członkowie komisji zwracali uwagę, że istnieje szereg rozmów między właścicielem piramidy finansowej a Jackiem Krzysztofowiczem. Te rozmowy to raczej wymiana półsłówek, w których wielką wagę przywiązywano do tego, aby w rozmowach telefonicznych nie pojawiały się żadne konkrety. 

"Marcin P. na samym końcu konsultuje w panice z ówczesnym o. Jackiem szereg swoich zachowań, przedsięwzięć, jeździ do niego nieustannie. To wszystko powinno być zbadane"-skomentowała szefowa komisji. 

"Bardzo ubolewam nad tym, jak pracowały wtedy służby"- stwierdziła polityk, która odniosła się również do zeznań księgowej Danuty Misiewicz. W ocenie szefowej komisji śledczej, nie można dać wiary zeznaniem tego świadka. 

"Nie daję wiary, tym bardziej, że pani Misiewicz miała dostęp do całej dokumentacji, wszystkich systemów i kont. Ona wiedziała, że nie ma sprawozdań finansowych ani wstecz, ani do przodu. (…) Przez jej ręce przechodziły przelewy, wiele milionów złotych, których nie potrafiła zaksięgować, bo nie nie ma do nich tytułów"- powiedziała Małgorzata Wassermann, która zastanawiała się, jak głłówna księgowa spółki mogła nie wiedzieć, że uczestniczy w gigantycznym oszustwie.

yenn/TVP Info, Fronda.pl