W dniach 11–12 kwietnia przebywał z (pierwszą) wizytą w Moskwie sekretarz stanu USA Rex Tillerson. 12 kwietnia odbył on pięciogodzinne rozmowy z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem i dwugodzinne rozmowy z prezydentem Władimirem Putinem. Jak dotąd jedynym publicznym źródłem informacji o przebiegu wizyty jest wspólna konferencja prasowa Tillersona i Ławrowa (którą zdominował przekaz tego ostatniego).

[...]

Przebieg spotkania sugeruje wyraźnie, że USA, rezygnując z kontynuowania asertywnej polityki wobec Rosji, straciły przewagę psychologiczną nad nią, jaka powstała po amerykańskim ataku rakietowym na syryjską bazę lotniczą Szajrat. Moskwa poczuła się dużo pewniej i usztywniła swoje stanowisko wobec Waszyngtonu. Świadczy o tym także, równoległe z rozmowami, demonstracyjne zawetowanie przez Rosję projektu rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiającej atak chemiczny w Syrii i wzywającej reżim Asada do współpracy w międzynarodowym śledztwie w tej sprawie.

[...]

Nie ma powodów, aby sądzić, że Rosja pójdzie na poważne ustępstwa polityczne i rewizję swojej polityki wobec Syrii. Celem Moskwy jest utrzymanie w Syrii reżimu Asada jako symbolu fiaska amerykańskiej polityki zmiany reżimów i gwarancji zachowania wpływów rosyjskich w Syrii. Jednocześnie chodzi o podtrzymanie wrażenia (a optymalnie faktyczne uznanie), że Rosja jest kluczowym aktorem wpływającym na sytuację w Syrii i niezbędnym partnerem do dialogu na temat regulacji konfliktu i w walce z radykalizmem islamskim. Z tego względu Rosja jest zainteresowana podtrzymaniem pozorów perspektywiczności negocjacji politycznych i pozorów swojego aktywnego udziału w walce z Państwem Islamskim. Należy zatem oczekiwać, że Moskwa zwiększy swoje wsparcie wojskowe dla sił Asada, w tym w obronie przeciwlotniczej (dla psychologicznego odstraszania USA przed ewentualnym powtórzeniem ataków na Syrię). Z drugiej strony kontynuować będzie dialog dwustronny i wielostronny w kwestii Syrii bez rewizji swojego stanowiska.

Moskwa mogłaby realnie poprzeć porozumienie pokojowe w Syrii, pod warunkiem że byłoby zgodne z jej interesami, tj. zakładało utrzymanie reżimu Asada u władzy (i jego kontrolę nad znaczącymi obszarami, zwłaszcza zachodniej, Syrii), jedynie nominalny udział „umiarkowanej” opozycji we władzy, poszanowanie porozumień (w tym wojskowych i gospodarczych) zawartych przez Moskwę z reżimem Asada i stworzenie formalnej „koalicji antyterrorystycznej”, w ramach której Rosja miałaby wpływ na politykę USA.

Porzucenie przez Rosję wsparcia politycznego i militarnego dla Asada mogłoby nastąpić jedynie w dwóch wypadkach, które wydają się obecnie bardzo mało prawdopodobne:

  1. Gdyby w rezultacie znaczącego bezpośredniego zaangażowania wojskowego USA, wspieranego przez Turcję i siły zbrojnej opozycji, siły Asada znalazły się (mimo wsparcia rosyjskiego i irańskiego) w krytycznej sytuacji wojskowej, co groziłoby Moskwie prestiżową porażką.
  2. Gdyby w ramach przetargu politycznego z USA Rosja uzyskała znaczące sukcesy geopolityczne, rekompensujące jej straty w Syrii – np. w przypadku uznania obszaru postradzieckiego za strefę wpływów Rosji (wraz z polityczno-prawnymi gwarancjami m.in. dotyczącymi „neutralizacji” Ukrainy i uznaniem aneksji Krymu); zgody na faktyczną strefę buforową bezpieczeństwa w Europie Środkowej (wraz z cofnięciem decyzji USA i NATO o wzmocnieniu wschodniej flanki Sojuszu i rezygnacją z realizacji projektu tarczy antyrakietowej w Europie Środkowej).
Marek Menkiszak

Czytaj całość na łamach Ośrodka Studiów Wschodnich