Badacze wymieniają trzy hipotezy, z jakich powodów wynagrodzenia klasy średniej są coraz niższe. Ogólnie można podsumować je do trzech kwestii: robotów, związków zawodowych i Chin.

Najwięcej miejsca w mediach zajmuje teoria związana z robotami  - być może dlatego, że jest najbardziej przerażająca. Według niej utomatyzacja będzie zastępować pracę człowieka. Może być już tylko gorzej, gdyż roboty będą stawały się coraz bardziej wydajne.

Wielu aktorów związanych z prawą stroną sceny politycznej popiera tę teorię. Prawdopodobnie dlatego, że hipoteza o robotach zastępujących pracę człowieka nie wymaga interwencji w gospodarkę.

Z kolei polityczna lewica chętnie wyykorzystuje teorię związków zawodowych. Powodem może być to, że jej przyjęcie wiązałoby się z potrzebą przekazania części władzy instytucjonalnej związkom zawodowym. Dzięki temu większa część dochodu narodowego trafiałaby do pracowników.

Żadna ze stron nie chce tak naprawdę przyjąć hipotezy związanej z Chinami.

Prawica reprezentuje interesy kapitału, który w Państwie Środka dorobił się olbrzymich pieniędzy i liczy na dalsze profity.

Lewica obawia się potencjalnej zimnej wojny z Chinami.

Dowody mogą wskazywać na to, że to właśnie Chiny są w największym stopniu odpowiedzialne za spadek wynagrodzenia klasy średniej.

Badanie Davida Autora, Davida Dorna i Gordona Hansona na temat wpływu importu na rynek pracy w USA stwierdza, że:

"Większy import powoduje wyższe bezrobocie, zmniejsza aktywność zawodową i przyczynia się do niższych wynagrodzeń na lokalnym rynku pracy […] Konkurencja ze strony importu wyjaśnia jedną czwartą łącznego spadku zatrudnienia w amerykańskim przemyśle."

Amerykańscy politycy mogą zrzucać winę na roboty, związki zawodowe, czy nawet sąsiadów z księżyca. Jednakże to, na pewno nie rozwiąże problemu.

KZ/Forsal.pl