Premier Tusk mówił na antenie Radia Zet o czwartej rocznicy katastrofy smoleńskiej. „Zauważyłem, że wszyscy w Polsce traktowali liderów PiS, trochę jak dzieci specjalnej troski przez dłuższy czas, też ze względu na taką naturalną delikatność wtedy, kiedy mamy do czynienia z osobistym dramatem ludzi, więc staramy się być wtedy delikatni” – powiedział szef rządu.

Zdaniem Marii Halskiej, której syn Jurek walczy z nowotworem, takie słowa nie powinny paść z ust premiera. Matka wysłała do Tuska list, w którym zaprotestowała przeciwko przytoczonej wyżej wypowiedzi.

„Rozumiem, że polityka możę być brutalna, ale używanie tego typu sformułowań z chęci poniżenia innych jest niegodne. Wychowywał Pan dzieci zdrowe dzieci i stąd brak zrozumienia i brak empatii mimo niedawnych spotkań w Sejmie z ludźmi, którzy opiekują się właśnie dziećminiepełnosprawnymi. Widział Pan ich oraz te maluchy, które wymagają opieki przez 24 godziny, 7 dni w tygodniu. I nic Pana to nie nauczyło? Nic Pan nie zrozumiał? Jeśli tak jest, to znaczy, że Pan po prostu nie ma serca.

Nie interesują mnie Pańskie polityczne rozgrywki, ani to jak bardzo chce Pan poniżać swoich wrogów. Oczekuję jednak przestrzegania podstawowych zasad kultury osobistej i delikatności wobec tych, którzy wymagają szczególnej opieki. Do nich należy przede wszystkim szacunek wobec osób chorych, starszych i dzieci, którym państwo i Pana rząd powinni pomagać z definicji” – napisała Maria Halska.

pac/se.pl