Bohaterska i zaskakująco skuteczna walka Ukraińców z rosyjską agresją skłania do zadania sobie pytania o to „Czy Polacy byliby skłonni walczyć z rosyjskim agresorem jak Ukraińcy?”. Przy odpowiedzi na takie pytanie pomocny może być artykuł Michała Kota opublikowany w najnowszym 40 numerze czasopisma naukowego „Rzeczy Wspólne”.

By być zdolnym do podjęcia walki z agresorem, niezbędny jest kapitał społeczny (czyli wartości i zachowania, które sprzyjają kreacji kapitału społecznego). Niestety kapitału społecznego według badań socjologów Polakom braknie. Polacy nie mają zaufania ani do siebie, ani do państwa, ani do sąsiadów, ani do władz. Dzięki ciężkiej pracy okupantów komunistycznych i ich spadkobierców Polacy niezwykle często są wykorzenieni. Nie czują związków ze swoją lokalną wspólnotą, bo nie mają pojęcia o dziedzictwie historycznym swojej wspólnoty, co w konsekwencji sprawia, że nie czują lokalnego patriotyzmu. Tacy wykorzenienie mieszkańcy naszego kraju nie będą mieli motywacji do obrony swojej lokalnej społeczności, a tym bardziej do obrony całej Polski.

Wykorzenieniu mieszkańców Polski sprzyja migracje wewnętrzne do wielkich aglomeracji, które wraz z kryzysem demograficznym i milionową emigracją z Polski sprawiają, że poza aglomeracjami nasz kraj dramatycznie się wyludnia. Powodem migracji często nie są względy ekonomiczne, ale subiektywne i fałszywe przeświadczenie (kreowane przez współczesną popkulturę), że będzie się bardziej szczęśliwym w dużym mieście.

Migrujący do aglomeracji nasi rodacy postępują nieracjonalnie, zważywszy na wartości, jakie deklarują. Badania opinii respondentów wskazują, że dla Polaków (podobnie jak i dla innych nacji) wartością jest: rodzina (z dziećmi i wielopokoleniowa), zdrowie, spokój, przyjaciele, szacunek, uczciwość, a nie bogactwo. Nie racjonalność migrantów do aglomeracji polega na tym, że w aglomeracjach trudno jest osiągnąć owe deklarowane wartości. „Większość problemów z tworzeniem rodzin (budowanie trwałych relacji międzyludzkich, pomoc rodziny i otoczenia, bliskość dziadków, otoczenie sprzyjające zdrowiu, czy nawet dostęp do mieszkań) łatwiej rozwiązać w mniejszych miejscowościach niż w dużych aglomeracjach miejskich”. Podobnie wbrew swoim deklaracjom nasi rodacy żyją samotnie i nie mają tyle dzieci, ile by chcieli.

Zapewne przeszkodą w życiu zgodnie ze swoim deklaracjami jest bieda. Jednak ważne jest też to, że nasi rodacy nie mają „możliwości i umiejętności budowania trwałych relacji międzyludzkich” – nie umieli znaleźć i nie umieli stworzyć trwałych relacji. Jest to skutek między innymi braku kapitału społecznego przejawiającego się w nieufności wobec innych ludzi.

Brak możliwości nawiązywania trwałych relacji wynika z też z tego, że we współczesnej Polsce rozeszły się ścieżki życiowo zawodowe młodych kobiet i mężczyzn. Młode kobiety zdecydowanie częściej niż młodzi mężczyźni zdecydowały się na zdobycie wyższego wykształcenia, co skłania je do migracji do aglomeracji, gdzie po studiach zostają na stałe. Młodzi Polacy zaś rzadziej studiują, więc rzadziej migrują do aglomeracji (ten brak zainteresowania wyższym wykształceniem całkowicie jest sprzeczny z etosem narodowej demokracji). Skutkiem tego jest to, że drogi młodych Polek i Polaków się rozchodzą i nie tworzą oni związków. Dzieje się tak, bo związki tworzą „osoby o podobnym statusie społecznym”. Rozchodzenie się dróg życiowych młodych Polek i Polaków sprawia, że „pogłębiają się trudności w znalezieniu osoby, z którą można założyć szczęśliwą rodzinę i wychować dzieci”.

W prokreacji Polakom przeszkadza też zły stan zdrowia (wynikający ze stresu, będącego często skutkiem migracji i wykorzenia, czyli braku wsparcia emocjonalnego), strach przed biedą, brak wsparcia rodziców (którzy mieszkają w innej miejscowości), zdeterminowany kulturowo (przez PRL i współczesną kulturę) negatywny stosunek do posiadania wielu dzieci. Bardzo ważny jest też negatywny wizerunek rodziny kreowany przez pop kulturę, która rodzinę przedstawia jako siedlisko patologii.

Ten szkodliwy społecznie stan w Polsce determinują to, że „negatywne tendencje w obszarze więzi społecznych wzajemnie się wzmacniają. Masowe trwałe migracje młodych ludzi powodują rozbijanie więzi społecznych. Słabsze więzi społeczne zwiększają prawdopodobieństwo migracji, a to jeszcze bardziej rozbija więzi społeczne. Rozpad więzi powoduje, że trudniej jest założyć rodzinę oraz wychować dzieci, a mniej rodzin oznacza mniejszą intensywność relacji społecznych, co z kolei negatywnie wpływa na poziom szczęścia i zadowolenia z życia mieszkańców i w efekcie powoduje kolejne fale migracji”.

Takim patologiom szkodliwym społecznie można przeciwdziałać. By młodzi z pożytkiem dla siebie i narodu zostali w swoich miejscowościach, trzeba rozwijać więzi lokalne. „Im silniejsze więzi i relacje społeczne, tym większa szansa, że wyjazd na studia nie będzie ostatecznym pożegnaniem z ziemią rodziną”. Budowanie lokalnych więzi to jedno z zadań dla organizacji patriotycznych i samorządu. Instrumentem budowania więzi lokalnych powinno być kultywowanie lokalnej tożsamości i lokalna polityka historyczna, „budowanie dumy z lokalnej historii, historii, osiągnięć naukowych i gospodarczych”.

Organizacje patriotyczne i władze samorządowe mogą dbać też o zdrowie, edukację, rozwój lokalnego rynku, odpowiednią infrastrukturę – elementy wspierające rozwój lokalnych więzi społecznych i poczucia tożsamości. Droga do silnej Polski wiedzie właśnie poprzez wzmocnienie i odbudowę relacji społecznych, kapitału społecznego, tożsamości, wśród naszych rodaków – a zrobić to mogą zakorzenione w terenie aktywne organizacje patriotyczne, których wciąż w Polsce braknie, choć mamy doskonałe wzory narodowej i katolickiej samoorganizacji społecznej w czasie zaborów i II RP.


Jan Bodakowski