Republikanin Jon Huntsman znany dotąd jako gubernator stanu Utah, a następnie ambasador USA w Chinach, ma zostać ambasadorem w Rosji. Co to oznacza dla Kremla?

Zdaniem publicysty Vladimira Frolova z "The Moscow Times" wybór Huntsmana na to stanowisko choć nietypowy i niespodziewany, może być w istocie korzystny dla Rosji i to pomimo faktu, że Huntsman dotąd nie należał do wielkich zwolenników polityki Władimira Putina (był m.in. członkiem think thanku Atlantic Council znanego raczej z krytycznego podejścia do rosyjskich działań).

Huntsman przez kilka lat pełnił funkcję ambasadora USA w Chinach. Był dobrze przygotowany do tej roli, jako że znał nieźle azjatycki klimat i płynnie władał dialektem mandaryńskim (poznanym za czasów pracy na Tajwanie, gdzie przebywał jako mormoński misjonarz). Nieco inaczej jest z jego przygotowaniem do roli ambasadora w Rosji. Mimo uczestnictwa w Atlantic Council nie jest ekspertem od tematyki rosyjskiej, nie zna też zbyt dobrze języka.

Jak zauważa Frolov na łamach "The Moscow Times", wybór Huntsmana może być zaskakujący również z uwagi na fakt, że jeszcze w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA nie był on zwolennikiem kandydatury Donalda Trumpa. Co więcej, krytykował republikańskiego kandydata, gdy światło dzienne ujrzały nagrania, na których Trump w sposób seksistowski wypowiadał się na temat kobiet.

Według Frolova paradoksalnie to właśnie umiarkowany stosunek Huntsmana do Trumpa oraz brak jego szerszych związków z Rosją mógł działać na korzyść przy wyborze jego kandydatury. Amerykański Kongres mógł łatwiej zaaprobować kandydaturę polityka niekojarzonego jako wielbiciel Trumpa, a przede wszystkim nie obarczonego bagażem wcześniejszych kontaktów z Rosją, co stawiałoby kandydata w nienajlepszym świetle w kontekście ostatnich wydarzeń z udziałem Michaela Flynna. Firma należąca do rodziny Huntsmana co prawda działa od wielu lat na rosyjskim rynku, ale on sam dawno odseparował się od rodzinnego biznesu.

Rosjanie liczą na to, że komunikacja z politykiem, dla którego Rosja będzie krajem nieznanym, stanie się łatwiejsza i że nowy ambasador pomoże w unormowaniu relacji z administracją Donalda Trumpa. Jak zaznacza Orlov, Putin po początkowej radości ze zwycięstwa Trumpa w wyborach prezydenckich w USA przekonał się, że stworzenie dialogu korzystnego dla Rosji może nie być aż tak proste. Wskazywać mogłyby na to takie fakty, jak zapewnienia Trumpa o poparciu dla NATO, czy niejasne stanowisko w sprawie Ukrainy. Zdaniem Orlova, Rosjanie będą starali się robić wszystko, aby poprawić stosunki z Waszyngtonem, dla czego podłożem może być choćby idea walki z Państwem Islamskim. Do realizacji tych celów Kreml potrzebuje zaś wyważonego polityka w granicach Rosji. Huntsman może być dla Putina dobrym wyborem. Ale czy na pewno nim będzie? Pokaże przyszłość.

daug/na podst. "The Moscow Times"