„Rodzenie w bólach, krwawy poród to konsekwencje grzechu pierworodnego. Maryja zaś jako Niepokalanie poczęta, wyjęta była z tych konsekwencji...                



O symbolicznym przesłaniu wyobrażeń Bożego Narodzenia rozmawia dwoje katolików, niemniej duchowo zafascynowanych dwoma tradycjami: Łukasz Kobeszko tłumaczyć będzie o co chodzi w prawosławnej ikonie, a Maria Patynowska stanie w obronie obecnie najpopularniejszej ikonografii związanej z wyobraźnią człowieka Zachodu. Następnie obydwoje zastanowią się nad ikoną, którą zobaczyć można dziś w szopce przy ul. Franciszkańskiej 4 w Krakowie.

Maria Patynowska: Rozbieżności w wyglądzie scen Bożego Narodzenia mają swoje źródło w bardzo skąpym opisie jakie daje nam Św. Łukasz

Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoim stadem”.

Ktoś kto pragnie wyobrazić sobie jak to wyglądało ma faktycznie wyglądało waha się pomiędzy wyobrażenia sobie miasta (zrujnowanego miasta Dawida), stajni ze żłobem oraz pastwiskiem. Historia sztuki pokazuje nam obrazy ogniskujące swoją uwagę na tych trzech elementach, ale nie zawsze w tym samym stopniu. Ikonografię tę otwiera wyobrażenie stajni, ukazanej w realiach gór, gdzie zwierzęta chroniono w grotach.

Łukasz Kobeszko: Pierwsze wyobrażenia Bożego Narodzenia, co jest kwestią jak najbardziej logiczną, pojawiły się na Wschodzie, w niepodzielonym jeszcze chrześcijańskim świecie. Na całym Bliskim Wschodzie panowało przekonanie, że Jezus narodził się w grocie. Kiedy oglądamy ikony Bożego Narodzenia nie widać w nich euforii. Święty Józef jest wyraźnie zatroskany, a Maryja odpoczywa w pozycji leżącej jak każda kobieta zmęczona porodem. Szata Maryi malowanej na ikonach najczęściej jest koloru purpury lub krwistej czerwieni, co oznacza królewską godność Bogurodzicy. Dzieciątko spoczywa w żłóbku, przypominającym sarkofag bądź nawet trumnę. Oznacza to ni mniej ni więcej prorocką zapowiedź przyszłej Męki i Śmierci Jezusa Chrystusa – nie bez przyczyny zresztą chrześcijański Wschód nazywa Boże Narodzenie „małą Paschą” lub „Paschą zimową”. Ów żłóbek betlejemski był też zanurzony w mroku groty, do której wpadał w kierunku wertykalnym i prostopadłym do całej przestrzeni ikony promień boskiego światła z gwiazdy, którą zobaczyli królowie. Mrok, widoczna na ikonie niewielkich rozmiarów czarna przestrzeń to także symbol otchłani, do której zstąpi Jezus w Wielką Sobotę, aby przekazać duszom sprawiedliwym, w tym prorokom, królom i patriarchom Izraela radosną wieść o swoim zwycięstwie nad śmiercią. W ikonie wschodniej Narodzenia Pańskiego widać więc cały, linearny ciąg historii zbawienia.

M.P: Te pierwsze ikony są bardzo piękne, ale dla mnie ważny jest ten moment przemiany ikonograficznego myślenia o Bożym Narodzeniu. Do wyobrażeń o szopce wybitnie przysłużył się Święty Franciszek, który w roku 1223 urządził pierwszą stajenkę w Greccio. Zrobił to w grocie, takiej jakiej używali włoscy pasterze. We Włoszech najpopularniejszym schronieniem dla owiec są naturalne groty i to malarstwo wpływając na wyobraźnię całej Europy poniosło w świat wyobrażenia o grocie. Widok stajni odpowiadający wyobrażeniom ludzi północy ukształtował się dopiero wraz ze wzrostem realistycznego obserwowania jak wygląda stajnia na równinie, że z braku groty, jest przeważnie zadaszoną szopą skleconą z desek. Zatem dla mnie przemiana wyobrażeń grota- szopa jest w dużym stopniu naturalistyczna, krajobrazowa.

Ł.K: Istotnie, żywa inscenizacja betlejemskiej groty dokonana przez Biedaczynę z Asyżu ukształtowała łacińską wizję Narodzenia Pańskiego. Wracając do Wschodu, poza różnicami geograficznymi i kulturowymi, to odmienność prezentacji Bożego Narodzenia od realistycznych przedstawień łacińskich w dużej mierze ukształtowały też apokryfy. Na ikonach o rozbudowanej symbolice widzimy też inne sceny wzięte z tradycji apokryficznej, jak scena pierwszego obmycia niemowlęcia, przez akuszerkę, która w cudowny sposób została przysłana przez Boga do pomocy Maryi. Gnostycki apokryf Ewangelii Pseudo-Mateusza wspomina motyw groty: "Maryja zsiadła ze zwierzęcia i weszła do podziemnej groty, w której nie było światła, lecz panowała wieczna ciemność, gdyż nie dochodziła tam jasność dnia. Kiedy Maryja weszła do środka grotę oblała jasność, jak gdyby zaświeciło w niej słońce. Boskie światło tak rozjaśniło grotę, jak gdyby była to szósta godzina dnia. I jak długo Maryja tam przebywała, czy w nocy czy we dnie, światłość owa zawsze świeciła. I tu porodziła syna, którego otoczyli aniołowie (...) Trzeciego zaś dnia po narodzeniu Panna Maryja wyszła z groty i udała się do stajni"" Inny zaś tekst podkreśla że owo światło pojawiło się w formie jasnego promienia którego źródłem była ciemna chmura unosząca się nad miejscem Bożego Narodzenia: Protoewangelia Jakuba: ” I odeszła z nim, [Położna Salome, przypis red.] ze św. Józefem i stanęła wewnątrz groty. I była [tam] ciemna chmura, która osłoniła jaskinię i rzekła położna: "dziś dusza moja została wywyższona bo moje oczy ujrzały dziś rzeczy przekraczające wszelkie pojęcie, ponieważ zbawienie narodziło się dla Izraela" I natychmiast chmura poczęła znikać, z jaskini, a w jaskini pojawiło się tak wielkie światło, że oczy nie mogły go znieść. I wkrótce światło to poczęło znikać, aż ukazało się dziecię i zbliżyło się i zaczęło ssać pierś swojej matki. (cyt. Za ks. Marek Starowieyski, Apokryfy Nowego testamentu KUL 1986 s. 223-223; 200). Na apokryfy wpływały też stare przekonania, czasem jeszcze pogańskie o narodzinach bóstw wewnątrz ziemi. Te symbole nie zawsze były rozumiane i w naturalny sposób zostały zapominane przez Zachód, który w naturalny sposób oczyszczał się z motywów apokryficznych, zbliżając się do pierwowzoru ewangelicznego, ale też dodając wiele z nowych myśli swoich mistyków.

MP: Natomiast jeżeli chodzi o sposób przedstawiania Maryi, to zmienia się on wkrótce po przemianach jakie następują w myśli o konsekwencjach grzechu pierworodnego. Jak wiadomo Bóg powiedział do Ewy: "Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci” (Rdz.3,16). Rodzenie w bólach, krwawy poród to konsekwencje grzechu pierworodnego. Maryja zaś jako Niepokalanie poczęta, wyjęta była z tych konsekwencji, przez co w logiczny sposób wysnuwano wniosek, że rodziła bez bólu i krwi, czyli że nie potrzebowała odpoczywać po porodzie jak i Dzieciątko nie potrzebowało obmycia. Dogmat o Niepokalanym Poczęciu to dopiero XIX wiek, natomiast myśl o nim kształtowała się stopniowo. Na szczęście ikonografia na zachodzie nie zastyga na żadnym z etapów, jak ikonografia ikony i krok po kroku mogła odpowiadać na rozwój myśli teologicznej.

Ważną osobą pracującą nad ikonografią Niepokalanego Poczęcia będzie tutaj św Jan Duns Szkot (1266-1308), a jego naukę potwierdzą między innymi wizje zakonnicy klauzurowej św. Brygidy Szwedzkiej (1303-1373). Mistyczka ta zobaczyła duchowym wzrokiem scenę Bożego Narodzenia:

Kiedy byłam przy żłóbku w Betlejem, zobaczyłam Dziewicę w stanie błogosławionym, nadzwyczaj piękną, ubraną w biały płaszcz i delikatną suknię (...). Przy niej był pewien szlachetny starzec; mieli ze sobą jednego woła i osiołka. Gdy znaleźli się w grocie, starzec ów, przywiązawszy do żłobu woła i osiołka, wyszedł na zewnątrz i przyniósł Dziewicy zapaloną świecę, umieściwszy ją na ścianie, opuścił grotę, by nie być świadkiem porodu. Wtedy Dziewica zdjęła obuwie ze swoich stóp, odłożyła biały płaszcz, którym była okryta, podobnie uczyniła z welonem składając go na ziemi. Pozostała w samej tylko sukni, a wspaniałe włosy, jakby ze złota, opadły Jej na ramiona. (...) Dziewica uklękła z wielkim uszanowaniem, złożyła ręce do modlitwy; była odwrócona plecami do żłóbka, natomiast głowę podniosła ku niebu w kierunku wschodnim. Podniósłszy zatem ręce i oczy ku niebu, stała nieruchoma w ekstazie, napełniona Bożą słodyczą. Gdy tak trwała na modlitwie, wtedy zobaczyłam Dziecię poruszające się w Jej łonie; i nagle, w mgnieniu oka porodziła Syna, który jaśniał tak niewypowiedzianym blaskiem, że słońce byłoby niczym ze swoim światłem. Również owa świeca, którą umieścił starzec, przestała świecić, ponieważ ów Boski blask przyćmił całkowicie materialny blask świecy. Tak nagle zaś i niespodziewanie odbył się poród, że nie byłam w stanie śledzić jego przebiegu. Tylko naraz zobaczyłam czcigodne Dziecię leżące na ziemi i jaśniejące niewypowiedzianym blaskiem. Jego urocze ciało było wolne od wszelkiej skazy(.) Równocześnie słyszałam śpiew aniołów cudownie słodki i pełen rozkoszy(...) Kiedy więc Dziewica poczuła, że już porodziła, skłoniwszy głowę i złożywszy ręce z wielkim namaszczeniem i uszanowaniem uczciła Dziecię i powiedziała Mu: "Bądź uwielbiony, Boże mój, Panie mój i Synu mój!". Wówczas Dziecię, płacząc, drżąc z powodu zimna i szorstkości płyty kamiennej, na której leżało, poruszyło się nieco i wyciągnęło rączęta, by znaleźć ciepło i uścisk Matki. Matka wzięła Je w ramiona, przycisnęła do siebie i zaczęła Je ogrzewać pocałunkami i własnym ciałem z wielką radością i macierzyńską czułością.*

Święta Brygida pisze nadal o grocie, ale dodaje dwa istotne dla nas elementy pozwalające nam zrozumieć dla czego tak a nie inaczej wygląda współczesna „szopka” do jakiej przywykliśmy: Maryja ma białą lub niebieską suknię (nie czerwoną jak na bizantyńskich ikonach), złote, rozpuszczone włosy (nie ukryte całkowicie pod welonem), klęczy (a nie leży) Maryja adoruje Dzieciątko w geście modlitewnym (nie pozostawia go samego w grocie) to Dzieciatko (a nie jakiś promień wpadający z zewnątrz do groty) jest źródłem blasku. Obecnie, jeżeli pokażemy komuś leżącą postać w czerwonej sukni pogrążoną w mroku, nie skojarzy się nam ona z Maryją. Utrwalenie w naszym wyobrażeniu takie a nie innego wyglądu szopki było więc podkreśleniem Niepokalanego Poczęcia!

Na wygląd Maryi jaką obecnie pokazujemy w szopkach miała też dalszy wpływ ikonografia Niepokalanego Poczęcia, ukazująca nam Maryję w płaszczu koloru niebieskiego. Ten kolor, znany od pierwszych ikon maryjnych, jest motywem spopularyzowanym przez pisma mistyczki Marii z Ágredy z Zakonu Sióstr Franciszkanek od Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny (koncepcjonistek) która wraz z Siostrami chodziła właśnie w niebieskich płaszczach. W naszej powszechnej wyobraźni ten widok Maryi w niebieskim płaszczu utrwaliły figury Niepokalanego Poczęcia z zaangażowaniem popularyzowały od XIX wieku na całym świecie różne formy apostolatu Cudownego Medalika, w tym na naszym gruncie Rycerstwo Niepokalanej utworzone przez Św. Maksymiliana Marię Kolbe. Obecnie każde dziecko rysując szopkę narysuje Maryję jako klęczącą młodą kobietę, wpatrzoną w Dzieciątko leżące w niżej od Maryi położonym żłóbku. Jest to wpływ myśli franciszkańskiej wielu wieków, na wyobraźnię zbiorową katolików na całym świecie.

ŁK: To jednak nie oznacza że na wschodzie nie wierzono w Niepokalane Poczęcie, być może nie dokładnie w taki sposób, jak formułuje to łaciński dogmat przyjęty w Kościele katolickim za pontyfikatu bł. papieża Piusa IX, ale w teologicznym sensie, ta wiara była bardzo bliska zachodniej, i to może nawet silniejsza. Po prostu - inaczej ją okazywano. Na przykład poprzez 3 gwiazdy, zazwyczaj umieszczone nad czołem Maryi i Jej ramionach, które wskazują na potrójne dziewictwo Matki Bożej. Była Ona bowiem dziewicą podczas poczęcia Syna Bożego, pozostała nią w momencie Narodzenia Pańskiego i już po urodzeniu Chrystusa. Także tekst kondakionu śpiewanego podczas Boskiej Liturgii przed liturgia słowa mówi nam o Niepokalanym Poczęciu i to w kontekście motywu groty: „Dziewica dziś Przedwiecznego rodzi, a ziemia grotę udostępnia Niedostępnemu” W przestrzeni ikony Narodzenia Pańskiego widzimy też rzesze aniołów. W tradycji wschodniej, szczególnie w Boskiej Liturgii św. Jana Chryzostoma mówi się o „miriadach”, czyli nieskończenie wielkiej liczbie tych duchów, które uczestniczą w świętych misteriach sakramentalnych, więc nie może ich zabraknąć również podczas Narodzenia Chrystusa. Akurat w tradycji łacińskiej bywa podobnie – aniołowie śpiewający „Gloria in excelsis Deo” przedstawiani są najczęściej jako unoszący się nad betlejemską grotą.

MP: Jestem otwarta na to, aby czerpać z bogactwa ikonografii wschodniej, niemniej znam też i staram się rozumieć logikę własnej tradycji. O ile rozumiem, że ikonografia wschodnia skłonna jest do powielania pewnych zastygłych na pewnych etapach schematów, o tyle widać jak na zachodzie poszczególne etapy myśli o Niepokalanym Poczęciu znajdują swoją wizualizację w sztuce. Ta zachodnia ikonografia jest jednak mniej znana i jakoś „opatrzona”, także może nieco obrzydzona nam przez niezliczone kiczowate wytwory. Nie oznacza to jednak że w swojej istocie pozbawiona jest głębi! Wszelkiego typu „powroty do tradycji” nie powinny się odbywać wielkim skokiem, od razu do ikonografii wczesnego średniowiecza, tylko ze wzięciem pod uwagę logiki kolejnych etapów, także tych ostatnich stuleci myśli o Niepokalanym Poczęciu.

Czy ta ikona Bożego Narodzenia z szopki zbudowanej przez Franciszkanów łączy tradycje wschodu i zachodu, czy obydwu tym tradycjom zaprzecza? A może tworzy nową ikonograficzną wartość?

ŁK: Dość ciekawe przedstawienie ikoniczne Narodzenia Pańskiego widziałem ostatnio w ikonie napisanej przez Gretę Leśko, którą zaprezentowali krakowscy Franciszkanie podczas tegorocznej (2014), żywej szopki przy Franciszkańskiej 4. Nawiązuje ono wyraźnie do popularnej na Wschodzie Ikony Matki Bożej z Dzieciątkiem Igrającym, które ukazuje Maryję w matczynym uścisku, bądź bliskim przytuleniu twarzy z Nowonarodzonym Jezusem, który ukazuje wielką, dziecięcą radość na swoim obliczu, wskazującą na miłą zabawę, wręcz niemowlęcą swawolę. U Grety Leśko, Maryja w czerwonej szacie tworzy wręcz jedność z Dzieciątkiem w białym odzieniu, można nawet domniemywać, jakby ikona obrazowała wciąż stan brzemienności Matki Bożej. Twarze Matki i Syna tulą się do siebie policzkami. Maryja i Jezus wpisani są w formę idealnego okręgu, a w nim zajmują dokładnie połowę przestrzeni – druga, całkowicie czarna odpowiada dawnym wschodnim przedstawieniom otchłani. Ten okrąg, opleciony trzema zielonymi obwódkami o różnym stopniu intensywności barwy, stanowi jakby całe theatrum, w którym rozgrywa się dramat Wcielenia i Zbawienia. Prosto z góry, przebijając zieloną obwódkę okręgu, idzie jasny, gruby snop Bożego światła, który już na obszarze czerni rozwidla się na trzy cienkie promienie, idące w kierunku serca Dzieciątka. Mamy tu więc praktycznie cały arsenał tradycyjnych ikonicznych symboli. Co jednak ciekawe, cały okrąg sprawia również wrażenie, że staje się Hostią, chlebem, który podczas Eucharystii zamienia się w Ciało Chrystusa i dalej, niejako schodzi z ołtarza do świata, aby go całkowicie przemienić. To dość duży zwrot w stronę teologii łacińskiej, ale też – także Wschód przecież nazywał całą betlejemską grotę - „swiatym priestołom” - świętym ołtarzem, na którym, podobnie jak w liturgii dokonuje się cud przemienienia i wcielenia Boga w widzialne i znane nam formy. Bardzo ciekawa kompozycja, pokazująca, jak Wschód i Zachód wiele łączy, także teologicznie.

Podsumujmy teraz razem:

Na przestrzeni wieków, różnice w przedstawianiu Bożego Narodzenia na Wschodzie i Zachodzie prowadziły też do animozji i wzajemnego licytowania się na ortodoksję. Wschód zarzucał wizerunkom stworzonym przez Franciszka z Asyżu sentymentalizm i zbytni realizm, Zachód z kolei spoglądał na Ikonę Narodzenia jako zbyt uduchowioną i mistyczną, trudną do pojęcia przez „szeregowych” wiernych. Warto jednak podkreślić, że obydwa ujęcia ikonograficzne są jednakowo prawowierne, zwracając uwagę , choć w nieco odmienny i sobie właściwy sposób, na tę samą rzeczywistość teologiczną, stawiającą w centrum Wcielenie Chrystusa i jego konsekwencje dla rodzaju ludzkiego oraz wielką świętość Matki Bożej.

*Św. Brygida Szwedzka, Objawienia i inne dzieła, Kraków 2004, s. 326 - 327. Opracowanie Mirosław Salwowski;cyt. za: piotrskarga.pl