Wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki gościł w programie na antenie Polsat News. Polityk był pytany m.in. o to, czy nie żałuje nowelizacji ustawy o IPN. Przypomnijmy, że to właśnie wiceszef resortu sprawiedliwości pracował nad tym projektem. 

"Polska musi bronić swojego dobrego imienia, musi mieć też dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Wcale nie uważam, że to są rzeczy, których nie da się połączyć"-ocenił Patryk Jaki. 

"Nie żałuję absolutnie tej ustawy. To jest tak: co ja napisałem? Napisałem, że kto pomawia naród polski o to, że jest współodpowiedzialny lub odpowiedzialny za zbrodnie niemieckie, podlega karze. Ja nie chcę, by moje państwo, moja ojczyzna była już dłużej obrażana"- podkreślił wiceminister sprawiedliwości. Jak dodał, Polacy podczas II wojny światowej byli jednym z najdzielniejszych narodów. Dopytywany, czy nie żałuje, że w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, po przyjęciu noweli w takim kształcie, doszło do komplikacji, Jaki odpowiedział, że nie odpowiada za politykę zagraniczną, ale za przepisy prawa. A "wszystkie silne państwa"- wskazał sekretarz stanu w MS- posiadają przepisy karne, broniące dobrego imienia państwa. 

"Chciałbym, aby Polska również takie przepisy miała. Polska już zbyt długo była obrażana na arenie międzynarodowej”- powiedział polityk. Jak dodał, Polska musi bronić swojego dobrego imienia, musi również mieć dobre relacje z USA i- w ocenie Patryka Jakiego- nie są to rzeczy, których nie da się połączyć. 

"Musimy popracować dyplomatycznie, próbując przedstawić nasze racje kanałami dyplomatycznymi i pokazać, że nie ma żadnego zagrożenia dla partnerów zagranicznych. Jest tylko zagrożenie dla tych ludzi, którzy będą oskarżać Polskę o komory gazowe, których Polacy nie tworzyli, a w których ginęli, to jest ta zasadnicza różnica"-tłumaczył wiceminister.

yenn/PAP, Fronda.pl