Najkrótszy komentarz do tej decyzji brzmi: jeśli skauting ma tyle kasy, by płacić odszkodowania ofiarom homoseksualnych molestujących – to tęcza na drogę, tylko dzieci żal. A jako rodzic dodaje: taka decyzja nie tylko oznacza zerwanie z zasadami skautingu, ale również oznacza, że normalny rodzic nie wysyła dzieci do takiej organizacji. Powodem nie jest zaś ani homofobia, ani niechęć do osób homoseksualnych, ale zwyczajna troska o swoich synów. Nikt przy zdrowych zmysłach nie kwestionuje przecież, że zawody bliskiego kontaktu z dziećmi mogą przyciągać pedofilów (i tak się dzieje, wyższy odsetek pedofilów występuje wśród trenerów czy nauczycieli niż wśród malarzy pokojowych czy murarzy). Nie ma też najmniejszych wątpliwości, że odsetek pedofilów wśród homoseksualistów jest o wiele wyższy niż wśród heteroseksualistów.

Dowód? Statystyki przytaczane choćby przez Family Research Council. Otóż nie ulega wątpliwości, że przytłaczająca większość pedofilów to mężczyźni. Jedna trzecia przestępstw seksualnych popełnianych jest zaś na chłopcach, z czego wynika, że dokonują ją pedofile o skłonności homoseksualnej. Homoseksualiści stanowią zaś… od 1 do 3 procent społeczeństwa, a to oznacza, że statystycznie homoseksualizm wśród pedofilów jest dziesięciokrotnie częstszy niż wśród heteroseksualistów. Jeszcze mocniejszych argumentów przeciwko dopuszczeniu osób homoseksualnych do wychowania chłopców dostarcza „Journal of Sexual Behavior” z 1988 roku. Z danych przytaczanych w tym magazynie wynika, że aż 86 procent osób skazanych za pedofilię uważa się za homo lub biseksualistów.

Nie oznacza to oczywiście, że każdy homoseksualista jest gejem. To byłaby nieprawda, ale takie dane statystyczne pozwalają jasno postawić tezę, że homoseksualizm jest istotnym czynnikiem ryzyka. I już choćby dlatego warto przed takim znacząco wyższym  ryzykiem chłopców chronić.

Ale to nie jedyny powód, dla którego – właśnie z przyczyn profilaktycznych – warto chronić dzieci przed instruktorami homoseksualistami. Nie sposób przecież zapominać, że – jak wskazuje badacz Steven Baldwin – „homoseksualny styl życia jest zorientowany na młodych”. Dowodów nie brakuje. Ale być może najmocniejszym z nich jest fakt, że jedną z organizacji lobbingowych, która od samego początku wspierała wymuszenie na amerykańskich skautach progejowskiej polityki jest promująca także pedofilię organizacja North American Man Boy Love Association (NAMBLA). Organizacja ta jest oczywiście – ostatnio –  odrzucana przez główny nurt ruchu gejowskiego, ale w niczym nie zmienia to faktu, że jeszcze kilkanaście lat temu czołowi aktywiści gejowscy wygłaszali na organizowanych przez nią panelach sążniste wykłady. Don Kilhefner z Los Angeles Gay Community Service Center wygłosił dla NAMBLA z Los Angeles wykład na temat: „Znaczenie miłości mężczyzn/chłopców dla wspólnoty gejowskiej”. Inni liderzy ruchu gejowskiego także mniej lub bardziej otwarcie wspierali cele NAMBLA. Wiodący magazyn gejowskich badań naukowych „Journal of Homosexuality” poświęcił podwójny numer „ponadgeneracyjnej intymności”. W jednym z artykułów przekonywano w nim nawet, by rodzice nie traktowali pedofilnego kochanka ich dziecka jako rywala, ale współpracownika w wychowaniu swoich dzieci. Nie brak wątków pedofilskich także w gejowskich powieściach, a jedna z historii literatury gejowskiej cały rozdział poświęciła literaturze… pedofilskiej.

Wszystkie te przykłady jasno pokazują, że kwestią zwyczajnego zdrowego rozsądku i zabezpieczenia naszych dzieci jest uniemożliwienie osobom homoseksualnym pracy jako instruktorzy w związkach skautowych czy harcerstwie. I nie jest to kwestia dyskryminacji, ale bezpieczeństwa dzieci, które trzeba chronić. Ich bezpieczeństwo jest zaś o niebo ważniejsze niż dobre samopoczucie homoseksualistów.

Tomasz P. Terlikowski