Czy w Niemczech już oficjalnie rozwodnicy w nowych związkach zostaną w niektórych przypadkach dopuszczeni do Komunii? Wygląda na to, że tak. A wszystko za sprawą Amoris laetitia, której niejasne sformułowania zostaną wykorzystane przez biskupów zza Odry, by wprowadzić zmiany.

Publikację adhortacji apostolskiej Amoris laetitia niemieccy biskupi przyjęli z dużą aprobatą. Nic dziwnego – wiele jej punktów zainspirowała właśnie ich refleksja. Kardynałowie Kasper i Marx nie kryli, że papieski dokument, choć ich zdaniem jest w pełnej ciągłości z nauczaniem Kościoła katolickiego, to stanowi zarazem swoisty przełom duszpasterski. Wszystko, oczywiście, za sprawą rozróżniania.

Dzięki kilku dwuznacznym punktom papieskiej adhortacji teraz Niemcy mogą przejść do kroków praktycznych. Przez ostatnie trzy lata głosili twarde poparcie dla częściowego przynajmniej otwarcia dostępu do Komunii dla rozwodników w nowych związkach. Amoris laetitia daje im narzędzie, jakiego potrzebowali. Choć papież nie zezwala wyraźnie na taki krok, to przecież sugeruje, że jest on możliwy. Nie chcąc prowokować tych, którzy kierują się całą tradycją nauczania katolickiego oraz pismami Jana Pawła II, unika jednoznacznych sformułowań. W licznych wywiadach dla prasy mówi wciąż o rozróżnianiu, odejściu od białoczarnego myślenia. Konkrety pozostają niewypowiedziane, ale przecież wszyscy doskonale wiedzą, co to oznacza.

Jeden z niemieckich biskupów – Ulrich Boom z Würzburga – zapowiedział kilka dni temu, że jego episkopat myśli o wydaniu swoistego przewodnika dla świeckich i kapłanów odnośnie do sprawy rozwodników w nowych związkach, właśnie w świetle Amoris laetitia. Czy biskupi napiszą wprost, że po wcześniejszym rozważeniu sytuacji w konfesjonale niektórzy rozwodnicy będą mogli przystępować do Komunii? Pewnie nie. Ale przecież zwłaszcza na gruncie niemieckim, gdzie lekceważenie nauczania Kościoła jest miejscami praktykowane od dawna, tego nie potrzeba. Wystarczy napisać, że trzeba rozróżniać, bo sytuacja każdego rozwodnika jest inna – a więc w gruncie rzeczy wystarczy powtórzyć w głównym tekście planowanego dokumentu to, co w Amoris laetitia zawarte jest w przypisach.

Na naszych oczach dochodzi do zmiany katolickiej praktyki duszpasterskiej. Twierdzi się, że nie ma to żadnego związku z nauczaniem, bo to pozostaje niezmienne. Ale ono stanowi o małżeństwie przecież jasno. Jeżeli nie mówi się wprost o zmianie nauczania, a zmienia się praktykę na obiektywnie przeczącą nauczaniu, oznacza to nic innego, jak właśnie to, że nowa praktyka stoi w sprzeczności z nauczaniem, jest zatem nie kontynuacją i naturalnym rozwojem, ale błędem i herezją. „Kto by oddaloną pojął za żonę…”, mówi Pan.

Czy Chrystus jest niemiłosierny? Według innowatorów, tak. A zatem biada Chrystusowi.

Paweł Chmielewski