Co chwilę wyciekają informacje dotyczące „tajnych” raportów krążących gdzieś między Berlinem i Waszyngtonem w sprawie niedawnej katastrofy niemieckiego samolotu Germanwings. Na tę chwilę w roli kozła ofiarnego występuje jeden z pilotów, który miał zamknąć się w kokpicie i celowo doprowadzić do wypadku.

Zastanawiające, że nie podano wersji, że pilot mógł zasłabnąć, czy mogły zawieść urządzenia, albo ktoś się pomylił. Kozioł ofiarny ma rozgrzeszyć linie lotnicze oraz funkcjonariuszy odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na lotniskach.

Gdyby okazało się, że zawiodła maszyna albo człowiek Lufthansa straciłaby setki milionów euro. Nadszarpnięty wizerunek i reputacja bezpiecznego przewoźnika byłaby nie do odbudowania na długie lata. Przy agresywnej konkurencji ze strony przewoźników azjatyckich (dotowanych przez rządy) mogłoby to doprowadzić do bankructwa firmy.

Jeszcze gorzej, gdyby okazało się, że na pokład przedostał się zamachowiec. Spowodowałoby to już panikę na europejskich lotniskach, ponieważ informacja oznaczałaby, że porty lotnicze są w zasadzie bezbronne i należy spodziewać się fali zamachów na Starym Kontynencie, co od dawna zapowiada Państwo Islamskie.  

Niestety spekulacje o błędzie człowieka lub maszyny, albo o zamachu wydają się być bardziej prawdopodobne od spektakularnego samobójstwa piloty niemieckich linii. Tego typu kontrolowane wycieki zakrawają na manipulację. Ciekawe jakie będą kolejne wnioski.

Tomasz Teluk