- Zapewniam, że nie powtórzą się wydarzenia sprzed trzech lat, kiedy spłonęła budka strażnicza przy ambasadzie rosyjskiej - powiedział w "Salonie politycznym Trójki" Mariusz Błaszczak.
 

Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak przekonywał w radiowej Trójce, że policja zapewni bezpieczeństwo na ulicach w dniu 11 listopada, gdy w Warszawie odbędzie się Marsz Niepodległości, Marsz Komitetu Obrony Demokracji i Marsz Antyfaszystowski.

Gość "Salonu politycznego Trójki" podkreślił, że w dniu Święta Niepodległości nie dojdzie do ekscesów, które miały miejsce w Warszawie w poprzednich latach. Skrytykował przy tym władze stolicy za to, że dopuściły do zarejestrowania na trasie Marszu Niepodległości przejście również jego przeciwników.

"Paweł Wojtunik w rozmowie z wicepremier Elżbietą Bieńkowską, obarczył winą za to byłego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. Zapewniam, że nie będzie powtórki z tego rodzaju wydarzeń" - mówił Błaszczak. 

"Nie będzie też powtórki z wczesniejszych wydarzeń, kiedy policjant kopał maszerującego w Marszu Niepodległości. Takich zdarzeń nie będzie" - dodal.

"Natomiast niewątpliwie mamy do czynienia z próbą wywołania wantur. Jest prowokacja tych środowisk, które, jak to "Gazeta Wyborcza" napisała w tytule swojej publikacji, przechytrzyli organizatorów Marszu Niepodległości i zgłosili swoją manifestację na trasie tego Marszu" - powiedział Błaszczak.

Jak dodał, środowiska te mają prawo demonstrować, ale niech nie robią tego na trasie Marszu. "To niewątpliwie prowadzi do zagrożeń" - dodał minister, zapewniając, że "policja czuwa nad bezpieczeństwem, mimo prowokacji i mimo prób wygrania sytuacji i ataku na rząd poprzez ulicę i zagranicę".

ol/Polskie Radio, Fronda.pl