Ksiądz Józef Pierzchalski SAC odpowiada na pytanie czytelnika:

Szczęść Boże!!! Chciałem prosić o pomoc w wyjaśnieniu pewnej kwestii. Mianowicie czy Bóg wybiera dla człowieka najlepszy dla niego moment na śmierć? Bo każdy ma wolną wolę, ale to Bóg zdecydował ile kto będzie żył i kiedy umrze. A jak wiadomo każdy człowiek ma rożne okresy w życiu: raz jest pojednany i bliżej Boga a raz dalej. Czy może sie tak zdarzyć, że Bóg wezwie człowieka stąd akurat wtedy, kiedy będzie oddalony od niego? Wiem, że Bóg nie przeznacza nikogo na potępienie, ale to Bóg decyduje o momencie naszej smierci. Może mnie stąd wziąć jak będę po spowiedzi, a może wówczas jak będę miał jakiś grzech ciężki. Więc jaki mam wpływ na to? Ktoś, np. przez 20 lat może starać się przestrzegać Ewangelii, później coś się wydarzy i z własnej woli oddali się od Boga i umrze. Czy będzie to miało jakieś znaczenie że wcześniej się starał? Ciągle każdy jest raz bliżej Boga a raz dalej i to taka ruletka, w którym momencie umrę, czy Bóg nie pozwoli żebym umarł w okresie życia, kiedy się potępię, a nie wtedy, kiedy jestem z nim pojednany? Masło maślane, ale proszę o odpowiedź i dziękuję. Pozdrawiam.

ODPOWIEDŹ:

Z ludzkiego punktu widzenia moment śmierci człowieka jest zawsze nieodpowiedni. Ponieważ człowiek jest za młody i jak powiadają niektórzy, mógłby jeszcze pożyć. Inni twierdzą, że dopiero w późniejszym okresie życia człowiek więcej zatrzymuje się nad swoją wiarą, czyniąc refleksję w odniesieniu do własnego życia. Młodość wielu traktuje jako czas życia, wyszumienia się, przygody i wielu doznań, więc nie jest to czas na śmierć. Mamy pretensje do Boga, że niektórzy zbyt wcześnie odchodzą. 

„Czy Bóg wybiera dla człowieka najlepszy dla niego moment na śmierć?” Zacznijmy od tego, że Bóg jest MIŁOŚCIĄ, jest naszym OJCEM. Ten, który kocha, nie krzywdzi. On wie, kiedy jest dobry, właściwy czas na przejście człowieka z jednego życia do drugiego. Odpowiedź na postawione pytanie jest taka: Bóg wybiera najlepszy czas dla człowieka na jego śmierć. Nasza wolna wola nie ma nic do tego. Bóg decyduje o czasie naszego przyjścia, o czasie narodzin, jak również o czasie odejścia, czyli śmierci. Nie wybieramy czasu, chyba że ktoś popełnia samobójstwo. Bóg nie chce tego. Człowiek kuszony, będący w rozpaczy, załamaniu psychicznym pozbawia się życia ponieważ nie dostrzega już dla siebie miejsca na tej ziemi, nie czuje się potrzebny drugiemu. Lęk tak bardzo paraliżuje człowieka, że pozbawia go opowiedzenia się za życiem. 

Bóg może wezwać do siebie człowieka w czasie w który będzie od Niego oddalony. On decyduje o naszej śmierci. Nie Ty wybierasz chwilę swojej śmierci. Tak naprawdę to nigdy człowiek nie może powiedzieć, że już jest na swoją śmierć przygotowany. Nawet wówczas, kiedy przystąpi do Sakramentu Pokuty i przyjmie Boże przebaczenie, to powinien pamiętać o karach za grzechy należnych. Spowiedź uwalnia od grzechów ale nie od kar za nie należnych. Kościół proponuje przy różnych okazjach odpusty jako darowanie kar za grzechy popełnione. Jezus nam przebaczył, ale pojawia się ważne pytanie - czy jesteśmy pojednani z ludźmi i ze sobą aby spokojnie umierać? Czy ludzie przebaczyli nam to, w jaki sposób ich skrzywdziliśmy? 

Bóg patrzy na całe życie człowieka, nie zaś jedynie na daną chwilę, kiedy człowiek popełnił grzech ciężki. On patrzy w serce, na intencje które towarzyszą człowiekowi w określonych działaniach. Przypomnij sobie przypowieść o Symu marnotrawnym. Prawdopodobnie syn ten przez wiele lat żył w domu ojca, a potem wziął część majątku i poszedł w świat. Podobnie jest z człowiekiem. Wydaje się, że jest wierzący i praktykujący, a pewnego dnia zrywa z praktykami religijnymi i nie chce z Bogiem, w wymiarze sakramentalnym, mieć nic wspólnego. Jest jednak taki czas, w którym powraca do Ojca. Bóg wie, że człowiek ma swoje kaprysy, trudne okresy życia, czas buntu, negacji, odrzucenia tego co święte, prawdziwe i dobre. To, jak człowiek wcześniej człowiek żył ma znaczenie w oczach Boga.

Nie można jednak lękać się, że śmierć przyjdzie w chwili, w której mogę być w stanie grzechu a nie łaski uświęcającej. Trzeba żyć i cieszyć się życiem, które Bóg nam daje każdego dnia. Pozostawmy Jemu to, co z nami będzie po naszej śmierci. Żyjmy uczciwie, sprawiedliwie i pobożnie przeżywając czas dany nam przez Boga z pokorą i wdzięcznością. Nie trzeba myśleć o tym, kiedy umrę, lecz zwracać uwagę na tę chwilę, którą przeżywam, na czas, który jest dany mi z Bożej dobroci.

„Czy Bóg nie pozwoli żebym umarł w okresie życia, kiedy się potępię, a nie wtedy, kiedy jestem z nim pojednany?”. Stawiając takie pytanie równocześnie informujesz mnie, że jest w Tobie podejrzliwość wobec Boga spowodowana posiadaniem w sercu nieprawdziwego Jego obrazu. Zobacz jaki jest Jezus, któremu Ojciec przekazał władzę, aby sądził. To Bóg Miłości i Miłosierdzia, cierpliwy, łaskawy, nieskory do gniewu, cichy i pokornego serca. Patrz kim jest Bóg przed którym staniesz, nie zwracaj zaś uwagę na swoje nieprawdziwe wyobrażenia Boga. Twoja religijność, wiara, obraz Boga potrzebują gruntownego oczyszczenia, uzdrowienia, odkłamania. Bóg nie jest takim, jakim Go postrzegasz, jakim Go widzisz przez treść postawionych pytań.

Ks. Józef Pierzchalski SAC/http://pierzchalski.ecclesia.org.pl/