U podstaw Państwa Islamskiego, koncepcji kalifatu, który można zaprowadzić za pomocą wszelkich form przemocy wobec niewiernych, leży jedna z fundamentalnych prawd wiary islamu. I choć nie musi ona prowadzić do takiej eskalacji przemocy, ani tym bardziej nie musi być aż tak ślepa, to niewątpliwie prawda ta jest fundamentem wiary w Allaha, jaką wyznają muzułmanie. A przypomniał o niej w słynnym wykładzie w Ratyzbonie Benedykt XVI, gdy wskazał na nieracjonalność Boga islamu.

Cytując współczesnego niemieckiego badacza, który udostępnił nam rozmowę między cesarzem bizantyjskim a Persem, papież podkreśla „dla cesarza, bizantyńczyka ukształtowanego przez filozofię grecką, to stwierdzenie jest oczywiste samo w sobie. Ale dla nauczania muzułmańskiego, Bóg jest całkowicie transcendentny. Jego wola nie jest związana żadnymi naszymi kategoriami, nawet kategorią racjonalności. Tu Khoury cytuje dzieło znanego francuskiego islamisty R. Arnaldeza, który wskazuje, że Ibn Hazn posunął się do twierdzenia, że Bóg nie jest związany nawet swoim własnym słowem i że nic nie mogłoby go zmusić, aby objawił nam prawdę. Gdyby taka była wola Boża, to możliwe, że musielibyśmy nawet praktykować bałwochwalstwo” - podkreślał papież. I już w tych, będących cytatem słowach, zawiera się istota argumentacji papieskiej przeciw islamskiej teologii. U jej podstaw leży uznanie, że Bóg jest tak bardzo transcendentny, że nie wiążą go nasze zasady moralności, logiki, rozumności. Przemoc, która uznawana jest przez ludzi za niemoralną, przez Niego i dla Jego wyznawców może nie być za taką uznawana.

Szczególnie dobrze, i przypomina o tym papież cytując słynną rozmowę Cesarza i Persa, widać to w kwestii nawracania przemocą. „W siódmej rozmowie (διάλεξις — kontrowersja) opracowanej przez prof. Khoury'ego, cesarz dotyka tematu dżihadu (świętej wojny). Cesarz musiał wiedzieć, że w surze 2,256 napisano: „Nie ma przymusu w religii”. Jest to jedna z sur wczesnego okresu, gdy Mahomet był jeszcze słaby i zagrożony. Ale oczywiście cesarz znał także przepisy, utworzone później i spisane w Koranie, dotyczące świętej wojny. Nie wchodząc w szczegóły, takie jak różnica traktowania przyznana tym, którzy mają „Księgę” oraz „niewiernym”, zwraca się do swego rozmówcy dość szorstko, zadając kluczowe pytanie na temat ogólnej relacji między religią a przemocą, w następujących słowach: „Pokaż mi, co przyniósł Mahomet, co byłoby nowe, a odkryjesz tylko rzeczy złe i nieludzkie, takie jak jego nakaz zaprowadzania mieczem wiary, którą głosił”. Cesarz kontynuuje, tłumacząc szczegółowo powody, dla których rozpowszechnianie wiary przemocą jest czymś nierozumnym. Przemoc jest niezgodna z naturą Boga i naturą duszy. „Bóg nie cieszy się z krwi, a nierozumne postępowanie (συν λόγω) jest sprzeczne z Bożą naturą. Wiara rodzi się z duszy, nie z ciała. Ktokolwiek miałby doprowadzić drugiego do wiary, potrzebuje zdolności dobrego przemawiania i właściwego rozumowania, bez przemocy i gróźb... Aby przekonać rozumną duszę, nie potrzeba silnego ramienia ani żadnej broni, ani żadnych innych sposobów grożenia danej osobie śmiercią...” Decydującym stwierdzeniem w tej argumentacji przeciwko nawracaniu przemocą jest to, że niedziałanie zgodnie z rozumem jest czymś sprzecznym z naturą Bożą – mówił papież cytując cesarza.

I właśnie w tym miejscu dotyka istoty problemu z Państwem Islamskim i jego (dość prostacką) teologią, a może lepiej powiedzieć teopolityką. Otóż zwolennicy nowożytnego kalifatu są właśnie przekonani, że uznanie, iż przemoc jest niezgodna z naturą Boga jest w istocie herezją. Bóg jest bowiem tak bardzo transcendentny, że nic konkretnego nie można o Jego naturze powiedzieć, a wiemy jedynie to, co On sam nam objawił. Koran zaś zawiera wezwania do przemocy wobec niewiernych, do świętej wojny. Ludzka racjonalność, moralność nie może nas więc ograniczać w realizacji tych wezwań. A jeśli Koran jest czystym, przez nic nie przefiltrowanym Objawieniem Boga, którego nie wolno i nie należy interpretować historycznie, to te wezwania do przemocy są w pełni obowiązujące i Logos, rozumność nie może nas ograniczać. „I zabijajcie ich, gdziekolwiek ich spotkacie, i wypędzajcie ich, skąd oni was wypędzili - Prześladowanie jest gorsze niż zabicie. - I nie zwalczajcie ich przy świętym Meczecie, dopóki oni nie będą was tam zwalczać. Gdziekolwiek oni będą walczyć przeciw wam, zabijajcie ich! - Taka jest odpłata niewiernym!” - głosi Koran. „Przepisana wam jest walka, chociaż jest wam nienawistna. Być może, czujecie wstręt do jakiejś rzeczy, choć jest dla was dobra. Być może, kochacie jakąś rzecz, choć jest dla was zła. Bóg wie, ale wy nie wiecie!”- uzupełnia. I właśnie te (i wiele innych cytatów) jest fundamentem teopolityki Państwa Islamskiego. Teopolityki, przed którą przestrzegał (przy okazji zresztą zupełnie innych tematów) Benedykt XVI.

Chrześcijańska, przynajmniej w wersji katolickiej i prawosławnej, teologia jest zupełnie inna. Proces hellenizacji, a także niezwykle mocne powiązanie wiary i Logosu (którego korzenie sięgają już Prologu do Ewangelii Jana) chronią chrześcijaństwo przed takim pojmowaniem Transcendencji Boga, który odbierałby mu Logos, racjonalność i rozumność. Są oczywiście w chrześcijaństwie inne nurty, ale w Kościele zostały one jednoznacznie odrzucone, a Benedykt XVI w swoim przemówieniu dodatkowo niezwykle ciekawie pokazał, dlaczego dehellenizacja (a to właśnie jest odrzucenie owej racjonalności) jest niebezpieczna dla integralności wiary w ogóle. Dla chrześcijan to przemówienie jest także ważnym przypomnieniem, dlaczego chrześcijańska polityka zawsze musi być zakorzeniona w racjonalności i moralności, dlaczego nie może akceptować ślepej przemocy i dlaczego nie może zaakceptować zasady „cel uświęca środki”.

W dialogu, rozmowie czy choćby tylko próbie zrozumienia islamu (a to jest konieczne by budować skuteczną politykę także wobec kalifatu czy Państwa Islamskiego) przemówienie z Ratyzbony jest zaś istotnym przypomnieniem, że wbrew opowieściom dialogistów nie ma prostej możliwości dialogu. Islam bowiem wyznaje zupełnie inną koncepcję Boga (choć jest to ten sam Bóg, tyle że błędnie rozumiany), co chrześcijaństwo, a wynikające z tego postawy moralne czy polityczne są nie do pogodzenia. I dlatego warto pamiętać i medytować nad przemówieniem papieskim, gdy rozmyślamy nad islamem czy zastanawiamy się nad strategią walki z zagrożeniem fundamentalizmem islamskim i nowym kalifatem.

Tomasz P. Terlikowski