"Mam propozycję dla „kozaków” i ich „pochlipujących obrońców z posłem Szczerbą na czele, walczących z #faschyzm w  #tymkraj, którzy atakowali funkcjonariuszy @Policja_KSP pod Sejmem, niech spróbują zaatakować podczas manifestacji w podobny sposób policjanta w Izraelu, albo USA"- napisał w sobotę na Twitterze szef MSWiA, Joachim Brudziński, odnosząc się do awantur na protestach pod Sejmem. 

W weekend opozycja totalna próbowała wykreować nowego męczennika: 24-letniego Dawida Winiarskiego. Parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej i koła Liberalno-Społeczni, poseł Michał Szczerba, Sławomir Nitras i posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, przedstawiali młodego mężczyznę jako ofiarę brutalności "pisowskiej policji". Winiarski szybko zyskał miano "drugiego Diduszki", a internauci kpili z jego "cudownego uzdrowienia"- najpierw w mediach społecznościowych epatowano zdjęciami 25-latka w kołnierzu ortopedycznym, następnego dnia mężczyzna udzielał już wywiadu przed szpitalem, do którego miał trafić po pobiciu przez funkcjonariuszy. 

Dziennikarz "Gazety Wyborczej", Wojciech Czuchnowski dość ciekawie zinterpretował wpis "ministra od policji", jak w swoim artykule nazywa Joachima Brudzińskiego.

"Wymowa jest jasna: gdyby protesty takie jak w Polsce odbywały się w którymś z wymienionych krajów, demonstranci dawno już byliby spałowani, potraktowani gazem, spacyfikowani przez stróżów prawa. Skoro zaś Izrael i Stany Zjednoczone są dla Polski wzorem, to swoim wpisem Brudziński subtelnie zachęca funkcjonariuszy do większej stanowczości i ostrzejszych działań"-przekonuje Czuchnowski. 

"Nic nie zaszkodzi, jak trochę poturbują „chuliganerię” – jak Brudziński jest łaskaw określać demonstrantów – albo „bydło” – jak mówi o opozycji jego partia. Niech będzie porządek jak w Stanach czy w Izraelu – sugeruje minister"-pisze dziennikarz w "Gazecie Wyborczej" i życzliwie przypomina o działaniach policji niemieckiej czy francuskiej. Wojciech Czuchnowski cytuje w tym miejscu Marka Hłaskę: „Kto raz dostał w mordę od francuskiego policjanta, ten nawet w grobie będzie stał na baczność”. Brudziński i "jego towarzysze" bardzo chcieliby pewnie takiej policji- pisze Czuchnowski. 

Cóż, jest jednak różnica, którą postanowił wyłożyć czytelnikom, ale pewnie i ministrowi Brudzińskiemu publicysta. Otóż w wyżej wymienionych krajach rząd nie łamie policjantów kręgosłupów moralnych! (Zdumiewające: nawet ten "faszysta" Trump?) 

"Rządzący szanują tam prawo i działają w ramach wyznaczonych przez konstytucję"-przekonuje Czuchnowski. Następnie wypomina ministrowi Brudzińskiemu przeszłość i nazywa go "rzezimieszkiem", po czym roztkliwia się nad losem policjantów- "młodych chłopaków" zwozi się pod Sejm, aby "powalali na ziemię bezbronnych obywateli", a demonstracje są pokojowe, ponieważ organizatorzy upominają uczestników, aby nie prowokowali policjantów. 

Ciekawe, czy dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" tak szkoda było również policjanta, którego dane ujawnił poseł Michał Szczerba, przez co funkcjonariusz doświadczył fali hejtu? 

"Policjanci, jeżeli mają świadomość wagi złożonej przysięgi, stoją przed ogromnym dylematem. Wiedzą, że w tym sporze racja jest po stronie ulicy. A „chuliganeria” to władza, która tchórzliwie kryje się za murem z ich pleców"-atakuje redaktor Czuchnowski, zapominając chyba o policji w czasach Platformy Obywatelskiej? O tym, jak Paweł Wojtunik, wówczas szef CBA, w rozmowie z Elżbietą Bieńkowską, nagranej w 2013 r. w Sowie i Przyjaciołach zasugerował, że ówczesny szef MSWiA, Bartłomiej Sienkiewicz "ręcznie" sterował policją? W dodatku publicysta stwierdził chyba, że czyta w myślach policjantów. Nie widział tego, jak zachowywali się protestujący? I chyba nie wie, albo udaje, że nie wie o tym, jak we wspaniałej, demokratycznej Francji współpracownik (były już, ale stanowisko stracił dopiero po prowokacji dziennikarskiej, dzięki której cała sprawa wyszła na jaw) prezydenta Emmanuela Macrona, przebrany za policjanta pałował uczestników manifestacji pierwszomajowej, w tym osoby z rodzin imigranckich... Pytanie, co by było, gdyby podobna sytuacja miała miejsce w Polsce? Cóż z tego, że polskiej policji daleko jest do tej europejskiej. Jeżeli "szanuje się prawo", wolno pałować czy bić protestujących? Wolno robić to nawet będąc bliskim współpracownikiem prezydenta, nie policjantem?

yenn/Wyborcza.pl, Fronda.pl