W historii Jakuba i Ezawa spotykamy się z przedziwną tajemnicą działania Boga w historii człowieka. „Bóg potrafi pisać prosto na krzywych liniach ludzkiego losu”. Człowiek sam sobie komplikuje życie, a Bóg potrafi cudownie wyprowadzić dobro nawet z ludzkiego grzechu.
Jakub podstępnie wykradł błogosławieństwo ojca przeznaczone dla jego brata. Jakże często spotykamy się z działaniem opartym na podobnej logice: usiłujemy przeforsować swoje pragnienia, używając różnych, czasami podstępnych środków. Mieści się to w ogólnym pragnieniu zapewnienia sobie szczęścia według własnego wyobrażenia na jego temat. W takim postępowaniu zawiera się brak wiary, że Bóg nam da to, co dla nas najlepsze. Taka logika stała u podstaw grzechu pierworodnego. Ewa postanowiła zapewnić sobie i mężowi dostęp do wiedzy o „dobru i złu” bez zwrócenia się w tej sprawie do Boga, a nawet wbrew Jego zakazowi. Tę logikę podsunął jej wąż, czyli szatan. Koncentruje się ona na sobie i swoim dobru i to w uchwytnych dla nas kategoriach dobra, czyli praktycznie przez zaspokojenie własnych pragnień i namiętności. Tak właśnie działał Jakub, niecierpliwy w swoich dążeniach, za wszelką cenę pragnący osiągnąć błogosławieństwo. Ale też takimi jesteśmy do dzisiaj – ludzie XXI wieku.
W Ewangelii Jezus wyraźnie nawiązał do starotestamentowego obrazu więzi oblubieńczej pomiędzy Bogiem i ludźmi. Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? (Mt 9,15). Sam nazwał siebie Oblubieńcem, wskazując na potrzebę zjednoczenia się z Nim. Czas, w którym przebywał na ziemi, był czasem zaślubin Boga z człowiekiem. Niestety, ani Żydzi, ani nawet uczniowie tego nie rozumieli. Dla tych ostatnich stanie się to jasne dopiero po zmartwychwstaniu i Zesłaniu Ducha Świętego. Czas wesela nie jest czasem postu, ale przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć (Mt 9,15).
Będzie to już jednak inny czas, czas objawienia się nowego życia. I sam post oraz inne praktyki pobożne otrzymają nowe znaczenie i sens. Nowość wiary wymaga innego rozumienia i znaczenia praktyk pobożnych. Będzie to inaczej niż u faryzeuszy i uczniów Jana. Raczej młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje (Mt 9,17). Tą siłą „nowego wina” jest Duch Święty, który rozrywa stare, skostniałe struktury. Ta prawda odnosi się do każdego czasu. Także dzisiaj tworzą się i ustalają skostniałe struktury, które opierają się na wierze, że same praktyki pobożne niosą ze sobą zasługi. Pan Jezus, dając nam Ducha, domaga się od nas przekraczania wszelkich ram ludzkiego egocentryzmu. Jedyną miarą, jaką daje, jest miłość na wzór Jego miłości, czyli miłość do końca, miłość bez miary.
Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi