Najdalej posunął się portal Gazeta.pl, który na swoich stronach opublikował sondę pytając ni mniej, ni więcej tylko o to, czy papież miał prawo zrezygnować. Zbudowało mnie to zaufanie i szczerość, oto redaktorzy nie znający prawa kościelnego pozostawiają decyzję czytelnikom, którzy w demokratycznym głosowaniu ustalą co i jak. Mam nadzieję, że decyzja ta opatrzona stosownymi pieczęciami i zamaszystym podpisem Adama Michnika zostanie dostarczona do Watykanu jeszcze przed konklawe.

 

Jeżeli kogoś nie interesują aspekty prawne a chciałby wiedzieć co wydarzy się w najbliższych dniach powinien sięgnąć po „Fakt”, który na swoich łamach przedstawia „przerażającą wizję” jasnowidza Tomasza Weinerta. Otóż według niego Benedykt XVI posiadł jakąś tajemniczą wiedzę, przez którą może postradać życie przed godziną 20:00 ostatniego dnia tego miesiąca. A potem klasyka kina akcji – wojny, kataklizmy, głód. Jednym słowem kto żyw niech czyni zapasy zanim Jan Vincent podniesie akcyzę na cukier i drożdże.

 

Nantenie radia ZET brylował były dominikanin a obecnie profesor Tadeusz Bartoś, który z właściwą sobie elokwencją dokonał historycznej rozbiórki obecnej sytuacji: „Jestem zmęczony tą serią pochwał i peanów. Kult jednostki jak za Stalina.” - powiedział i trudno w jego słowach nie odnaleźć głębi merytorycznego przekazu a przed oczami nie dostrzec watykańskich gułagów pełnych zagłodzonych ateistów.

 

Na łamach „Rzeczypospolitej” prof. Hartman tłumaczy, że papież nie miał już siły lawirować „między makiawelicznymi strukturami kurii rzymskiej” do czego trzeba siły i twardej ręki a „Benedykta takie papieżowanie na pewno przerosło”. Wypomina też Ojcu Świętemu przynależność do Hitlerjugend stwierdzając, że żadna inna organizacja nie wybrałaby na swojego przywódcę człowieka z taką przeszłością. Najwyraźniej Jana Hartmana przerosło, „profesorowanie” postanowił więc ograniczyć się gadania głupot.

 

Najzabawniejsze jednak jest to, że wszyscy jak jeden mąż wiedzą, jaki powinien być następca Benedykta XVI: młody, spoza Europy, niekonserwatywny, człowiek, który będzie potrafił zmienić Kościół i pokierować nim zgodnie z duchem czasu. Aż się boję zapytać co to oznacza, ograniczę się zatem jedynie do przypomnienia, że papież przede wszystkim powinien być w zgodzie z Duchem Świętym a wtedy wszystko będzie w porządku. 

 

Alexander Degrejt