Transmisja telewizyjna zarejestrowała, że nasi sportwcy ironicznie bili im brawo. Nie pokazano jednak całego zajścia, gdzie Piotr Chrapkowski pozwolił sobie na gest sugerujący, że serbscy sędziowie zostali przekupieni.

Zachowanie sędziów analizował Artur Szczepanik w Gazecie Polskiej Codziennie: "w meczu z Katarem po pięciu minutach było już 4:3 dla Polski. Po chwili 7:5, jeszcze przed 10. minutą! Bramki padały czasem dosłownie co kilkanaście sekund. Niestety sędzia nie zamierzał ukrywać, komu sprzyja. O żółtych kartkach zupełnie zapomniał. Każdy faul Polaka to od razu wykluczenie na dwie minuty. W rezultacie w 14. minucie graliśmy czterech na sześciu! Serbscy sędziowie nie zamierzali nam pobłażać, do tego już w pierwszych kilku minutach Katarczycy mieli dwa karne. My oczywiście żadnego. O grze w przewadze też mogliśmy tylko marzyć. Dlatego wprost nieprawdopodobne było to, że cały czas prowadziliśmy jedną–dwiema bramkami. Ale jeszcze przed przerwą rywale osiągnęli wyraźną przewagę. Nasz zespół pod koniec pierwszej połowy zaczął popełniać coraz więcej błędów i Katar prowadził 13:11. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 16:13 dla naszych rywali, którzy przez pierwsze 30 minut nie dostali żadnej kary od sędziów z Serbii!".

Na Początku drugiej połowy Katarczycy utrzymywali cztero-, pięciobramkową przewagę. "Sędziowie pilnowali, żeby gospodarzom nie stała się żadna krzywda. Mecz wyrównał się dopiero w ostatnim kwadransie. Doprowadziliśmy do dwubramkowej straty, ale się nie udało. Najemnicy wygrali 31:29. Dwie bramki – gdyby nie fenomenalny bramkarz Danijel Sarić i pomoc sędziów mogło być inaczej. Ale trudno mieć takie pretensje, kiedy sami nie zagraliśmy idealnie" - zwraca uwagę Szczepanik.

Po zakończeniu zawodów polscy piłkarze "bili brawo" sędziom, Chrapkowski pozwolił sobie na gest przeliczania pieniędzy. To zdenerwowało jednego z arbitrów, który powiedział do Polaka "zamknij się". Warto obejrzec film pokazujący w całości pomeczowe zachowanie Polaków i reakcję sędziego.

Sab/Niezalezna.pl, Gazeta Polska Codziennie