Sokółka to miejscowość na Podlasiu. 3-4 godziny jazdy z Warszawy. Strefa nadgraniczna z Białorusią. – Wiara była tu przechowywana od pokoleń – mówi proboszcz parafii św. Antoniego, ks. Stanisław Gniedziejko. – W moim domu była modlitwa, gorliwość, chodziliśmy wszyscy do kościoła tak jak inni sąsiedzi, więc może dlatego jest tu tak wiele powołań. Po diecezji tarnowskiej to drugie takie miejsce. Z tych okolic wywodził się ks. Jerzy Popiełuszko, z którym sokólski proboszcz jest spokrewniony. – Jeździłem do niego do Warszawy, był dla mnie wzorem miłości do Polski, swojego poświęcenia Kościołowi i ludziom – podkreśla proboszcz, który akcentuje, że wielu innych kapłanów diecezji białostockiej zasiliło diecezję warszawską.  

 

W otoczeniu solidnego i niezniszczonego przez II wojnę kościoła są krzyże i kamienie poświęcone tym, którzy zostali zesłani na Syberię, a z sokólskiej ziemi były to całe rodziny. Przy wejściu do kościoła widzimy marmurową tablicę pamięci – hołd żołnierzom  Armii Krajowej, którzy w okolicach Sokółki byli mocno aktywni. Niedawno postawiono granitowy kamień z ziemią ze Smoleńska, poświęcony ofiarom katastrofy Tu-154. Ks. Gniedziejko akcentuje pamięć o innym wydarzeniu historycznym. Zaprasza na cmentarz i pokazuje groby uczestników Bitwy Niemeńskiej z 1920 r. Mogiły Strzelców Podhalańskich przypominają o powszechnie zapomnianym „Cudzie nad Niemnem”, strategicznym zwycięstwie Polaków nad bolszewickimi wojskami Tuchaczewskiego. Sokółka jako jedyne miasto obchodzi tę rocznicę. Pamięć o tych, co zginęli, jest żywa, a kościół dba o nią mocno.

 

Ale mającą już 400 lat parafię wyróżnia w ostatnich latach coś jeszcze innego. W październiku 2008 r., upuszczona przez wikarego hostia, została włożona przez niego  do vasculum. To małe naczynie z wodą. – Powiedziałem po kilku dniach do posługującej siostry Julii Dubowskiej, zakonnicy ze zgromadzenia Sióstr Eucharystek, aby sprawdziła, czy hostyjka już się rozpuściła, bo tak rozpuszczona hostia przestaje już być Ciałem Boga. Ona 19 października otworzyła kasę pancerną w zakrystii, w której było przechowywane vasculum i okazało się, że na hostii pojawiła się krwawa plamka z fragmentem ciała. Siostra poczuła wtedy zapach przaśnego chleba. Po zbadaniu przez patomorfologów okazało się, że to fragment mięśnia sercowego mężczyzny w agonii – mówi wzruszony ks. proboszcz. Dlaczego tutaj, w tym kościele? Ksiądz nie daje jednoznacznej odpowiedzi, mówi pokornie, że taka była wola Pana Boga. – Woda w vasculum nie zabarwiła się od krwi. To było zaskoczenie i trzeba było zachować dużą ostrożność i dyskrecję – podkreśla ksiądz. Przebadała ją specjalna Komisja Kościelna. Hostię przeniesiono do tabernakulum w kaplicy na plebanii, a następnie decyzją arcybiskupa Ozorowskiego komunikant wyjęto z wody i umieszczono na korporale. Z czasem całość zakrzepła. Tak hostię przechowywano przez trzy lata, aż do uroczystego przeniesienia do kościoła 2 października 2011 r. Dziś Cząstka Ciała Pańskiego przechowywana jest w bocznej kaplicy, za specjalnie kutą bramą. Warto dodać, że jest to pierwsze takie wydarzenie eucharystyczne w dziejach Kościoła w Polsce. Na świecie miały miejsce dotąd 132 cuda eucharystyczne.

 

 - Wtedy wszystkie kwiaty zostały pościnane w Sokółce, aby zrobić z nich piękny dywan. Swoje kwiaty z ogrodów dawali zarówno muzułmanie, jak i prawosławni – cieszy się ks. proboszcz. Wyznawcy prawosławia z Sokółki też modlą się w kościele przy Hostii. Przyjeżdżają też specjalnie zza wschodniej granicy. Ksiądz podkreśla, że różne wyznania żyją w Sokółce ze sobą w zgodzie. Nie ma niepotrzebnych napięć na tle religijnym. W zeszłym roku odwiedziło kościół 180 pielgrzymek. Byli nawet pielgrzymi z Chin czy Indonezji.


Na wieczornej Mszy świętej było kilkadziesiąt osób, w tym wielu młodych. Kapłan spowiadał. Ludzie na klęcząco przyjmowali komunię świętą. Było nabożeństwo czerwcowe i adoracja Najświętszego Sakramentu, potem przygotowany przez młodzież występ poświęcony ks. Jerzemu Popiełuszce w II rocznicę jego beatyfikacji. Na zewnątrz budowano namiot na święto Bożego Ciała, koszono trawę. Wokół kościoła jest dużo kwiatów.

 

Proboszcz mówi  o licznych uzdrowieniach, które dokonują się poprzez eucharystyczny znak w Sokółce. Z bardzo groźnego wypadku samochodowego w Austrii wyszedł bez szwanku konserwator kościoła w Sokółce, gdzie nawet austriaccy policjanci, oddając mu dokumenty, stwierdzili, że życie zawdzięcza Matce Bożej. Samochód był do kasacji. Było też uzdrowienie z choroby nowotworowej 25-letniej dziewczyny.


Ks. proboszcz nie mówi „cud”, ale „wydarzenie”. Faktem jest, że grupa krwi AB Rh- na hostii w Sokółce jest tej samej grupy, co na Całunie Turyńskim czy w Lanciano, gdzie w 750 r. mnich zwątpił w obecność Boga na ołtarzu, a wtedy hostia przemieniła się w widoczną cząstkę Bożego Ciała. Ksiądz uważa, że pod wpływem tego, co się zdarzyło, ludzie z większą świadomością przystępują do komunii świętej. Na pytanie, jak zachęciłby do zobaczenia Cząstki Ciała Pańskiego tych, którzy są sceptyczni, mało wierzący, odpowiada: Niech przyjadą ci, którzy są utrudzeni, ci którzy cierpią. Podkreśla, że Pan Jezus nie pokazał nam niczego, czego byśmy wcześniej nie wiedzieli, potwierdził to jednak na nowo.

 

Na pytanie co przypomina kształt Cząstki Ciała Bożego w Sokółce, ksiądz Gniedziejko mówi, że dla niego to kontury Polski, ale może być to również ludzki embrion.

 

Jarosław Wróblewski