,,... zachodnie inwestycje odgrywają tak dużą rolę w gospodarkach krajów Europy Środkowo-Wschodniej, że ich przywódcy o nacjonalistycznym nastawieniu jawią się bardziej jako zarządcy kolonii, a nie prawdziwi partnerzy w wielkim projekcie integracyjnym'' - pisze brutalnie na łamach ,,Bloomberga'' Leonid Bershidsky.

Według Bershidsky'ego wkrótce w Czechach może wygrać wybory partia ANO, mająca cechy antyliberalne. Jeżeli tak by było, to, pisze autor, ,,Czechy dołączą do Polski, Węgier i Słowacji'', co ,,brzmi złowieszczo'' i każe upatrywać ostatniego ,,punktu oporu przeciw ekstremizmowi'' w... zachodnim kapitale.

Bershidsky zwraca uwagę na badanie przeproawdzone przez Filipa Novokmeta, Thomasa Piketty'ego oraz Gabriela Zucmana. Wynikać ma z niego, że sytuacja państw Europy Środkowo-Wschodniej wygląda tak, jakby kraje te ,,były w posiadaniu zagranicy''. Autorzy zauważają, że ,,duża część bogactw i zysków z tych krajów wędruje do zagranicznych właścicieli'' i w pewnym sensie ,,sytuacja nie różni się bardzo od tej, w której peryferie są własnością bardziej rozwiniętych regionów centralnych w ramach dużego państwa federalnego''.

,,W Polsce i w Czechach aż jedna trzecia pracowników jest zatrudniana przez kapitał zagraniczny. Dodatkowo firmy te należą do największych i najważniejszych gospodarczo przedsiębiorstw w tych krajach. W Polsce odpowiadają za 2/3 całego eksportu, a w Czechach za 42 proc. całej wartości dodanej w gospodarce'' - pisze Bershidsky.

Według autora rządy państw Europy Środkowo-Wschodniej nie mogą zrobić wiele, by ograniczyć wielkie zyski zagranicznych firm - uderzenia podatkowe, takie jak dokonane przez Warszawę i Budapeszt, muszą pozostać ograniczone. Bo kraje te po prostu zagranicznego kapitału potrzebują, mając własne ,,stosunkowo małe gospodarki''.

,,<Nie będziemy kolonią> – mówili wielokrotnie Viktor Orban i Jarosław Kaczyński przy różnego rodzaju okazjach. To wszystko jednak nie zmieni faktycznego statusu kolonii, jaki mają te gospodarki wobec bogatszego Zachodu'' - pisze Bershidsky.
Ostatecznie, w ocenie autora, kraje Europy Środkowo-Wschodniej nie mają wielkiego wyboru i będą musiały ,,zdecydować się na głębszą integrację'' w Unii Europejskiej. W jego ocenie nie będzie wkrótce mieć znaczenia, gdzie jest centralna danej firmy, bo UE będzie ze sobą tak głęboko zintegrowana gospodarczo, zwłaszcza biorąc pod uwagę (rzekomą) konieczność utworzenia wspólnego budżetu.

,,Kraje Europy Środkowo-Wschodniej były otwarte na inwestorów zbyt długo, i straciły zbyt dużo kontroli nad swoją gospodarczą przyszłością, aby teraz trzymać się kontroli politycznej'' - kończy autor.

Czy jest tak w istocie? Oczywiście, że nie. Drenaż przez kapitał zagraniczny jest olbrzymi, ale Bershidsky się myli - autentycznie suwerenne rządy są w Polsce możliwe. I Prawo i Sprawiedliwość właśnie to pokazuje. 

mod/Forsal.pl